Mrugnięcia
*
iluminacja
na niebie
w obłoku Magellana
wybuch supernowej
zielone dzieci tytanów
bawiły się zapałkami
*
koniec świata
czarna dziura:
całe światło kosmosu
we mnie
*
zagłada
w samo południe w piątek lub środę
promień wysuszył kroplę wody
moment i
koniec mikrokosmosu
reszta czeka na swoją kolej
*
luna – tyk
otwórz oko
zanim zrobisz pierwszy krok
sprawdź na dotyk
czy świat istnieje
inaczej możesz wypaść
przez oko
w pustkę
o
*
instrukcja
przed pierwszym krokiem
zapukaj w powietrze
otworzą się okna
sprawdź kto tam jest
jeśli nikogo nie ma
zmień czasoprzestrzeń
spróbuj jeszcze
od pierwszego punktu
z cierpliwością
pokojem duszy
*
czy ten kto zapuścił universum
bawi się jak dziecko na karuzeli
przyciągane przez odległe gwiazdy?
raz wolniej raz szybciej krążą
krążą kosmosy
sekwencje zdjęć poklatkowych
mrugnięcia okiem
układają się w nowe
fotopla-
stikonowe życie
w technice laserunku
lubię jeśli w wierszu o coś chodzi
tak samo jak w oleju na płótnie
lubię dociekać prawdy za wersem
wers w każdym odcieniu plamy
ukryty sens przez przydymione szkło
prześwity – warstwy podskórne
zaskakujące strukturą jak na obrazie
lekko i cienko w technice laserunku
na wielu poziomach światłocieni
barwa ciepła przejrzysta dla ciebie
tak samo w życiu lubię kiedy światło
czasem tylko półcieniem cieniuje
zobacz – prześwietlone żywopłoty
żarem jak płótna twoimi oczami
jesteś super?
zostań programistą własnego losu
wygraj tatuaż uchwyć słonia w locie
nie zapominaj wyłączyć myślenia
kiedy się zakochasz
bezpłatne szkolenie wideo online
mężczyzna – uczciwa instrukcja
dlaczego nauka coraz bliżej natury?
panaceum to konopie
okazja dla ambitnych rozwój
osobisty kot pacnął łapą po laptopie
motocyklista zgubił wątek
na topie chleb powszedni
krojony w poprzek włókien
plastikowych butelek koniec
z alkoholem komunikacyjne trendy
jesteś na bieżąco jesteś super
jeszcze tylko pocałujcie mnie wszyscy w dupę
prostota
jest
jest taki kraj
gdzie ludzie jak
psy i koty
drą
a zwierzęta jak
ludzie
kochają
umierają z tęsknoty
jest taka ziemia
gdzie las sosnowy
nie wybiera
i drzewa szumią
jednakowo
dla dobrych i złych
jest takie niebo
gdzie
białe niedźwiedzie
jest piekło
gdzie czarne
i czerwone
jest miłość
gdzie ja i ty
jest tajemnica
gdzie jawa tam i sny
jest wybór
tam gdzie nie ma go
jest prawda
gdzie jedna tam wiele
jest wszechświat
a w nim my
nim my
jest bóg
a z nim my
nim my
jest bóg
jest
gdzie
my
sprzężenie zwrotne
pytasz dlaczego cię ranię
nie mam dobrej odpowiedzi
gwiazdozbiory śnią nasze horoskopy
być może w dalekiej bliskości
odczuwanie się zwielokrotnia
kiedyś już tego doświadczyłam
słowa zaczepiają bezwiednie
obchodzę na odległość
twoje ego i sumienie
czasem dotykam myślami
rozbijam na drobne emocje
potem składam w obietnice
jednak to już nie to samo
mgławice zmienione pozycje
wybuchają supernowe
twój wszechświat się rozszerza
rozszczepiona prędkość światła
zbliżamy się do początku
Poznasz siebie
nic się nie skończyło
wszystko pozostaje w człowieku
przeszłość to góra a w niej wspomnienia
nie do zliczenia wiele mniejszych gór
które jedna w drugiej jak w matrioszce
nieprzebrana pamięć genetyczna
pokłady słów do odkrycia
nieustająca inspiracja
świadomość kolektywna i nieświadomość
prześwity poprzez warstwy czasu
materializują się w wierszach
spójrz – może w nich rozpoznasz siebie
tak cię zapamiętałam
Kto?
kto zagrał va banque
kto zastawił świat
kto wymyślił pandemię
miliarder mizantrop hipokryta
bezsilność ubiera się w maski
w samoizolacji
raj dla introwertyka
media w naszych głowach
prawda i kłamstwo
niejedno ma imię
niejedną przyczynę
jak długo jeszcze?
jak długo jeszcze?
nie pytaj więcej
nie pytaj
ludzkość na dwie części rozbita
jedna myje ręce
druga
pieniądze
na przekór entropii
jak nie przywyknąć w oddaleniu
do pustki wewnątrz oddzielnych snów
znając prawdę milcząco kłamać w liczbie
pojedynczej na płótnie dni i nocy białą nicią
szyć niezliczone maski – zostają oczy
patrzące w sieć jak w nieskończoność
coraz częściej mocniej w izolacji
pragnienie: wyrwać się lub wbić głowę w mur
dziecko wgryza się w wapienną ścianę
ale
na przekór entropii
własną przestrzeń na nowo zbudować
słowem tworzyć
Marta Solomej – autorka wierszy. Tłumaczka z j. rosyjskiego. Zajmuje się również malarstwem olejnym na płótnie. Pochodzi ze Szczecina. Wiersze publikowała w “Odrze”, “Helikopterze”, “Obszarach przepisanych”, na portalu Pisarze.pl. Okazjonalnie w specjalnym wydaniu Wolnej Inicjatywy Literackiej “Wytrych” – “Wierszem w pandemię”. Obecnie mieszka w Lublinie.