NA SZPITALNYCH NOSZACH DO ZABIEGOWEGO
.
Drugi tydzień z rzędu wynosimy zwłoki,
drugi tydzień ćwiczymy wynoszenie zwłok,
chociaż sąsiad ciągle i na szczęście żyje.
Przy głowie jest ciężej.
Półpiętra wąskie, schody strome.
Z powrotem wziąłem przy nogach.
Zaparł się o brzuch stopami w bandażach.
.
.
.
PRZESĄDY
.
Mówiłem, żeby nie nogami do przodu,
ale nie mogliśmy wykręcić w przedpokoju.
Trzy razy na noszach.
I za każdym bałem się,
że rzucę kośćmi,
a kości już dawno rzucone.
.
.
.
HOSPICJUM
.
Przy jego łóżku miałem wrażenie, że stoi ktoś jeszcze.
Przy jego łóżku wreszcie miałem kąt oka.
.
.
.
MOWA
.
W niedługim czasie napisałem dwie pożegnalne mowy,
bo z tego świata zeszło dwoje moich bliskich.
Teraz mam kminę, kto taki mądry
obwiesił mnie workami z cmentarną ziemią.
.
.
.
PLONY
.
Co z rzeczami po zmarłych.
Kaszkiet, kapelusz pachną włosami.
Buty kupione dni przed tragedią,
spódnice, które ledwie trzymały się bioder.
Garsonki jak śmierć na chorągwi.
Rzeczy po zmarłych wiszą w szafie,
rzeczy po zmarłych sieją pustkę.
Rośnie nam smutek i rozpacz w sercu.
Urodzaj w gromnicach. Żęło sierpem wieńce.
.
.
.

.
Maciej Filipek
Rocznik 1982.
Mieszkaniec Dęblina.
Żołnierz, ojciec, mąż (kolejność dowolna).
Publikował w necie i na papierze (Elewator, Autograf, Odra).
Autor czterech książek poetyckich,
napisał piątą i szuka dla niej wydawcy.
