suflerzy porno
po zejściu z planu zemdlał śnieg
zagniata ciasto na szarlotkę dla nóg
rozważa psychologiczne aspekty twarzowego bohatera (charakter
automatyczny
u wielkiej bitwy konsoli) w uzębieniu
baraki ze wszystkich stron
kamera!
płaskie łzy padalców w śladach dziurkacza?
kosmos był urodzaj był dzieci się śmiały do latarni nigdy
nie chodź tak samo
z żałobą czarnej porzeczki biznes pojednanie kuli disco
z kitem szklarskim
nie wszystko co ciało posiada – żywy deszcz runa w skrupulatnych kawałkach
zbitego lustra
w wizytówkach w prospektach
to co trzymasz w ręku pląsając na jednym
kolanku? płaskie łzy padalców w śladach
dziurkacza? drut kolczasty na winylu brzemienność
po wojnie
fusy wielkości talerzyka rozstrzelanie uszu trzebieże lasu wielkości wojny
igły zbyt szybko dorastają z utratą domu pracy
pójdę dokąd oczy poniosą gdzie ciebie nie ma
nie ma takiego miejsca jeszcze raz
zimna szkoła w kominie sadza miłości nieuchwytne państwo
cięcie drewna w kajucie połów przy jednorazowej grawitacji
dopełźli do wody
mają wszystko
(w obrębie ustanowionych partii) minigolf magma klasy witrynowe zęby
prawostronne linie wyjścia bez celu
przechodzą w linie czystej destrukcji i segmentacji końca
druga warstwa zaklęcia
odporny praktycyzm fauna stosunków rodzinnych na stadionie sami bogowie
posmaku mogą przybierać dowolny kształt wtapiając się
razem z ojcem
jedziemy na przedstawienie za granicę gdy prowiant
się skończy – narwij jabłek w sadzie
u sąsiadów po drugiej stronie drogi niczego nie połam dziurkacz postarał się
w domu zima na podłodze na zmiennych kolanach
zachód (masz dużo płynów)
ogród tradycyjnych budynków z masłem słońce z bagażnika deszczu jestem w kawałkach
i cień i zieleń nie proszą o pozwolenie
plastikowa łapka na muchy w kształcie żabki (zazwyczaj postawiona w kącie)
niebieska farba graficzna legła na powierzchnię komórki odbiją się wskoczą
na papier – zobaczymy w tym strumieniu siatkę z łapami osiedlimy literki
dokuczliwe owadzie notatki (demonstracja? wesele? obóz koncentracyjny?)
okupowana przez hitlerowców norwegia nakręcona przez reżysera we wrocławiu
całkiem przekonywająco (nie widziałem fiordów jezior pośród wzgórz tylko
wnętrza kawiarnie podwórka) mężczyźnie z numerem na ręce udaje się zbiec
paląc ubranie przebierając się w kanały wyjść ze ślepego rogu
świetnie tkała i zły duch z buszu zabił męża posadził ją w zapadłym
kącie wyplatać torby mnóstwo toreb na sprzedaż wracając wieczorem
w myślach (nie wiem co duchom chodzi po głowie) zacierał ręce ale ujrzał
jedynie pajęczycę to był koniec bajki i nie mogłem wysnuć żadnych wniosków
plemię nie miało zbędnego pożywienia dla nieprzydatnego starca zostawiło
na drugim brzegu rzeki w czasie przeprawy ten ze stoickim spokojem
przemienił się w krokodyla przepłynął potok dogonił i pożarł wszystkich
a jego córki w cudowny sposób przeobraziły się w konstelację plejad
nie mogę powiedzieć na ile to słuszne czy nie dobre czy złe
ziarna rozłożone na siatce kolekcja wag razem z wiosłem dla piwa
narodzony obchodzi soczewki i cyfry chwyta drugiego pod kątem za jaja
kładzie na łopatki i wrzuca do fontanny trudno przesądzić co było w rogu
tej scenki godnej opowieści kanterberyjskich można żałować
że nie zdążyłem sfilmować można współczuć mokrej głowie można
wspomnieć o odwiedzinach u pewnego barda ściany jego były oklejone
wycinkami ze starych gazet i czasopism i wszystkie rogi dokładnie przycięte
zaokrąglone jak paznokcie nożyczkami do manicure tak więc czynię ten świat
łagodniejszym czynię go bardziej opływowym.. bez zbędnych kantów bardzo
byłem z siebie dumny w tamtej chwili patrz pod nogi! powiedziałem wskazując
na gęste włosie dywanu gdzie leżały ścinki i każdy miał po trzy rogi
lato kurierem
liście wysłać kurierem lato zmierzchu nieba zawroty głowy z pracy z okna gęste chmury
pomidor na księżycu
wiatr to kiedyś lubiła
im silniejszy tym lepiej
zmuszał do pochylania się
naprzeciw
naprzód bojowym kwiatkiem
z wymieniem
weterynarz pokaże nam wszystko
biodynamiczny prezent
darmowy masaż przez cały rok
jeszcze by krowę
wczesny ranek przebrał się
za produktywny dzień
dmuchany bałwan na balkonie
nie chce wyjść za mąż za ścianę
piłeczki strużki napisy
łyżką otworzyć żyły
na ekranie bezodpadowego monitora
nie wychodzi
dłonie – księga białych
fartuchów dla zamaskowania dojnego
(celofanowego) sopla
na ziemi tykają na palec
kompanowi naparu
istoty żywe meble rośliny
silne zdrowe u siebie w domu
po kolana w gnoju
biodynamiczny żart
dla mleka banity
co to jest czerwone i daleko?
przy silnych porywach wporzo
wstać (nie w gościach!)
trzymając ręką za drzewo
patrząc jak lepsza część mnie
to wiatr
i nikt nie widział deszczu z dysku
z ust światło śmiały długopis obrazy i kaczki nie przetworzone cyfrowe (oddać)
Tomasz Pierzchała
Poeta, tłumacz. Zajmuje się współczesną polską, rosyjską, ukraińską oraz anglojęzyczną poezją i małą prozą. Zajął II miejsce w XXIV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Rafała Wojaczka, Mikołów (2016 r.). Dwukrotnie wyróżniony i nominowany do Nagrody Głównej Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina, Łódź (2016 i 2017). Wyróżniony w XXVI Ogólnopolskim Konkursie im. Marka Hłaski, Chorzów (2018). Nominowany w VI Ogólnopolskim konkursie na tomik wierszy Duży Format (2018) oraz w XIV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. K. Ratonia, Olkusz (2018). Nominowany do Nagrody „Poezja” w kategorii „Przekład poetycki” (Moskwa, 2019). Przekłady oraz wiersze w czasopismach i projektach literackich (m.in. Wakat, Helikopter, Obszary Przepisane, Drobiazgi, Fraza, Inter-, Wizje, Tlen Literacki, Die Piard, Kontent, Arterie, lyrilkline, Soloneba, Лиterraтура, Paradigma, Four Centuries (Essen), Wozduch (Moskwa), Translit (Sankt Petersburg), Łystok (Kijów), Russkaja Poeticzieskaja Riecz (Czelabińsk), Kontekst (Charków), Zazor, Cyrk: Olimp + TV (Samara), Artykulacja, F-pis’mo.
https://tompierzchala.wordpress.com/