Kotlina. Żarniki
1.
Pisze A.: „Barok trzeba czuć i rozumieć, inaczej wyda się ciemny i nijaki. Barok urzeka i mąci zmysły, mówi wprost i chowa sens za woalem figur retorycznych, jest nieuchwytny w słowach”. „Ludzie chodzić będą, a nie poruszać się; / będą mówić z tym, którego niema; będą / słyszeć tego, który nie mówi” (Leonardo Da Vinci, przeł. J. Mikołajewski).
2.
Pamiętam te wiersze, przychodziły same. Ty je chciałeś, dla ciebie były już wtedy. „Otwórz usta / Idź nagi, zmyj imiona z rzeczy” (Ashur Etwebi, przeł. R. Senktas).
3.
16 marzec. „Tymek. To była przyjaźń na całe życie, a nawet miłość z daleka. Jak on przyjechał do Puszczykowa… Jestem już na wylocie, może jeszcze trochę pobędę w słowach. To dla mnie ciężki czas. Bardzo trudny czas. I niezależnie czy pani M., będzie jeszcze na tej ziemi, czy już w popiele, to jak to ostatnie się ukaże, to pan o tym napisze, prawda? Teraz powiedzmy sobie do zobaczenia na wiosnę, niech się panu wiedzie, z obu stron”. Na ogrodzie w Bystrzycy wylądowała rodzina szpaków. Jednego z nich znajdę, zanim na dobre oblezą go robaki. Poznaje to miejsce od strony najcichszej. „Przyjąłem w spokoju gwiazdę wieczorną” (Kazimierz Hoffman).
4.
Raczej: za każdym razem, kiedy pozwalam się czemuś objawić, oblec w korpus słów, zamienić w głos, żyje swoim pisaniem w śmierci. Nigdy nie da się nauczyć umierać, dlatego w końcu nie nauczymy się żyć. Dlatego fatum Norwida czeka czy człowiek zboczy? Zapomni modlitwę o słowo: „Przywróć nam słowo natchnione, / Przywróć nam wieżę i schron” (Antoni Słonimski).
5.
„Cały miesiąc ziemniaki jem, chleb, mąkę, nie chcę na picie. Sierotą jestem, mamy i taty nie mam. Mięsa kupię”. Mówi do mnie około pięćdziesięcioletni, niepełnosprawny fizycznie mężczyzna. Cały czas patrzył mi w oczy, nie umknął nigdzie spojrzeniem. Na tyłach wałbrzyskiej Kolegiaty Aniołów Stróżów. Pan w kaszkiecie, z łokciami na parapecie, w oknie, w obejściu ewangelickiego kościoła. Pani o lasce stoi w klatce, wspiera się na kuli, patrzy na psa, którego puściła, żeby polatał. Wodzi za nim wzrokiem, wyobraża sobie, że mogłaby go nie mieć i w każdym aucie widzi jego koniec. Smutki to czarne lilie ogrodów, „woń rozlewają, która bez imienia…” (Wacław Rolicz-Lieder).
6.
Drozd z całym impetem uderzył w szybę i przetrącił kark. Inne cały czas zbierały chebzie na gniazdo. Czy im też zrobiło się żal śpiewaka? B.: „Karpowicz, Sebyła, Czechowicz, Baczyński, Trakl, Celan… – wszyscy złamani przez wojnę”. „O, czasie smutny… jak ty, bez litości / raniony jestem nieśmiertelną strzałą / Teraźniejszości” (Stanisław Baliński).
7.
Dlaczego Wojski zbierał muchomory (dawniej były wykorzystywane do przygotowywania trucizny na muchy), a w wielu miejscach „Pana Tadeusza” autor wspomina, że bohater próbował pozbyć się latających natrętów za pomocą packi, więc co zrobił ze sromotnikami? Odpisuje B.: „Częstował moskali”.
8.
Janek wypatrzył nowe zjawisko atmosferyczne. Podwiew – chmura, z której powstaje duży deszcz, czyli deszcz granatowy i czerwony. Niektóre deszcze są całościowo pogłębione, inne pognębione, a tamte pogubione w ambicji objęcia całości. Czy można odwrócić światło, które zbłądziło w ciemność? Nie znajduje w tym dla nas końca.
9.
Ziemia jest odpowiednim miejscem do chodzenia. Nie wiem, gdzie mogłoby się to udawać bardziej. Jestem na obrzeżach Topolic i mogę iść albo w kierunku Gorzanowa, albo Starego Wielisławia. Czy to wybór, czy ograniczenie? Czy przestrzeń jest tylko najbardziej znaną formą pamięci? Możliwość miejsca jest szansą, aby zostawić na chwilę oczy.
10.
Rzeczywistość nie jest tym, co widzę, to moje widzenie jest częścią świata. Większość ludzi stoi opartych o ściany powietrza. A może nie? Popołudnie w cieniu Pasterskich Skał. A.: „Niedługo zmienią się kolory ziemi i roślin”. Brudzą ręce pylące motyle. „Znam los owadzich pokoleń / I wystarczy mi ubogi festyn czterech pór roku” (Jarosław Marek Rymkiewicz).
11.
Pies obiega podwórze i posikuje na drzewo, kompost, klon. Ile kropel daje ci poczucie panowania, nowofundlandzie?
12.
Wiatr zwiewa śmieci i papierki na ogród. Plastiki, puszki, złotka. Co najmniej pasuje do brzozy, świerku, sosny? Pomięte, wytarte, wilgotne. Wszystkie sekrety mieszkają w przymiotnikach. Biedują paragony.
13.
Mówią do niego, albo o nim, ale on nie mówi. „Tłum ponury zalega ulice – / zapalają kadzidło, gromnice – / widzę twarze od papieru bledsze” (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska).
14.
Nie usłyszał muzyki. Nie ma usprawiedliwienia. „Trzeba tylko odbyć tę drogę: / stąd dotąd” (Beata Szymańska).
15.
To dzieje się teraz, od każdego mniej, więcej. Po imieniu z więcej nic.
16.
Stoi w bramie. Człowiek. Dlaczego nie może być kimś, kto jest?
17.
Chowasz bochenek chleba do torby i mąka obsypuje się z krawędzi lady, kiedy ekspedientka liczy, czy się zgadza.
18.
Zanim podlałeś monsterę, biała pleśń obrasta ziemię, patrz, w połowie drogi (tak najłatwiej powiedzieć) woda uziemiła pajączka. Jakiego szukał tu kontekstu?
19.
Za kioskiem strzela kapslem o glebę i pociąga: piana leje się kącikami ust, butelka po piaście wraca do sklepowej skrzynki. Ta wycieczka zrodziła apetyt, którego nie zaspokoi pragnienie.
20.
Bezkompromisowo, bezwzględnie, bezmyślnie, beztrosko. Otępiali, żałośni, bezkonkurencyjni, beznadziejni. W tych połączeniach nie widzi dla siebie możliwości. Podjęcia kroku. I działania.
21.
Ten znicz, z ułamanym knotem, chwycony w pośpiechu przez staruszkę, idzie na cmentarz, gdzie nie dołączy do światła. Te kilka zapałek: zostawić, zabrać?
22.
Przycinam różany klomb i rzucam chaszcze na wóz. Kolce stępiam miotłą. Biję ostrza, które zadały mi rany. I już to wszystko.
23.
Lejesz płyn do spryskiwaczy, który cały zlewa się sitem na ziemię i idąc wieczorem po ostatnie dziś produkty, czujesz jego zapach pod wiatą. Bukiet to artykulacyjne lenistwo.
24.
Tak daleko dziś nie dojdę. Po co mylić cele z drogą? Będzie po co wracać do kiosku?
Bartosz Suwiński, ur. 1985 roku w Kępnie. Poeta, krytyk literacki, doktor nauk humanistycznych. Adiunkt w Instytucie Nauk o Literaturze Uniwersytetu Opolskiego. Poezję, prozę, szkice krytyczne i artykuły naukowe drukował w wielu pismach w Polsce i za granicą. Opublikował tomy poetyckie: Sehir (Nowa Ruda 2010), Bliki (Warszawa 2013), Odpust (Gniezno 2013) Uroczysko (Poznań 2014), „Wyraj” (Szczecin-Bezrzecze 2017), Bura. Notatnik chorwacki (Szczecin-Bezrzecze 2019) i Nawie (Szczecin-Bezrzecze 2020). Monografię: Pory poezji. Koncepcja czasu w twórczości poetyckiej Krystyny Miłobędzkiej (Kraków 2017), Anegdota o istnieniu. Poezja Haliny Poświatowskiej (Kraków 2020), oraz książkę z esejami: Po tej stronie rzeki. Szkice o poetach znad Odry (Opole 2017) i wybór wierszy Jana Goczoła (Kosturem po korze, Poznań 2018). Terpentyna jest jego prozatorskim debiutem. Mieszka w Bystrzycy Kłodzkiej.