Oda do metki odzieżowej
Czujesz
jak mnie wkurwiasz
kiedy mnie łaskoczesz
co?
Mechanizm w podwoziu samochodu umożliwiający
poruszanie się kół samochodu Johna na zakrętach
z różną szybkością
Poznajcie Johna.
John jest
niedzielnym kierowcą.
Mieszka nieopodal.
Znacie go. Nerwowy
wypad z bramy przed 10:00 a potem pospolity chód
niedzielnego kierowcy na drodze
ku sobotniej chałce w piekarni
za rogiem.
Czas na konkrety: to jest płat
czołowy Johna.
A to jego trąbka
słuchowa.
Poza tym mamy
jeszcze parę kamieni nerkowych
i wybujałe stopy.
Cały John
już za kierownicą swojego małego skromnego
cabrio.
Jest niedziela 4 lipca.
Termometr wskazuje 29 stopni Celsjusza.
John
ssie zapamiętale zimnego szparaga
z octu.
Jego grzywka powiewa fantazyjnie.
Zapamiętamy brawurę z jaką w pełnym
słońcu prowadzi zielonego peugeota 205 1.6 CTI.
Oraz dostrzeżemy i docenimy jego
jaszczurze oczy z których zamruga do nas prośba
małżonki: John kup mi proszę świeże brokuły plus
brokuły mrożone OK?
W decydującym momencie
gdy motyl z efektu jest już tuż
tuż
John niedzielny kierowca bierze
leniwie ostry zakręt i wpada w
zachwyt.
Koniec wiersza.
PS
(Hehe).
PPS
Myśleliście że wpada
w poślizg?
PPPS
(Hehe).
Dziewuszka z okładki
Jak przestajesz z fenkami pustynnymi i Batmanem
i na dodatek znasz niezobowiązująco język malajski
i odżywiasz się zdrową bardzo pożywną żywnością ekologiczną
i niestraszny ci humor północnoeuropejski ani figury mężczyzn z epoki brązu
a dziewuszka z okładki w kolejce do obuwniczego posyła cię do wszystkich diabłów.
Z morza możliwości wychynęłam
na ten piękny i cudny ląd by dać
świadectwo prawdzie
O 13:00
zostaję wajchą.
Notatka z frontu poetyckiego
(Świt przysoliwszy nocce z bańki zasiadł okrakiem
na horyzoncie jak jakiś faraon (Ptah XXII)).
Za oknem na wietrze buja mi się kasztanowiec
zwyczajny.
Mam obłęd w oczach
i placki na gazie.
Czego chcieć więcej?