Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Kazimierz Fajfer
Proza

Źródło wszelkiej rozrywki

.

Leżałem, gapiąc się w pustkę. Nuda, nuda tak wielka, że niemal niemożliwa do pomyślenia, przygniatała mnie całkowicie. Miałem coś zrobić… Ja? Byłem sam. Nigdy nic mi się nie chciało, kiedy byłem sam. Czy było jakieś wyjście z tego impasu? Żadnego nie widziałem. Gdzie nie spojrzałem, wszystko było takie samo, nijakie. Nie wiem, ile to trwało, ale na pewno bardzo długo. Może całą wieczność. Mój umysł pewnie powinien krążyć wokół wielu różnych spraw, ale tak nie było. Był równie pusty jak ja. Dryfował wokół wielkiego nic.

            Czułem, że mam tego dosyć. To we mnie narastało, gdzieś w głębi, dyskomfort, ból. Trwanie w jednej pozycji zawsze w końcu przeradza się w ból. Ta myśl mnie zmotywowała. Chciałem uniknąć bólu i wiedziałem, że muszę coś zrobić, więc wstałem i stworzyłem świat.

.

.

.

Martwa natura z wazonem i cukierniczką

.

Ściana ma kolor jasnożółty, wpadający trochę w zieleń. Przed nią stoi nakryty kraciastym, brązowo-beżowym obrusem stół z ustawionymi na nim wazonem i cukierniczką. Bladofioletowy pojemnik jest przykryty, ale wystaje z niego łyżeczka; w wysokim naczyniu znajdują się niedbale ułożone polne kwiaty. Do stołu dosunięte jest krzesło, na którym siedzi tęgawa staruszka w zielonym swetrze i z koralami wokół szyi.

.

.

.

Cztery arcydzieła

.

Pewien artysta poświęcił całe życie ćwiczeniom stylistycznym, aby stworzyć cztery arcydzieła, o których zawsze marzył: pierwsze po prostu, drugie jako jego antytezę, trzecie jako wyjście poza opozycję między nimi, a czwarte jako coś osobnego, w zamyśle dowód, że na każde pytanie można odpowiedzieć inaczej niż „tak”, „nie” i „ani tak, ani nie”. Czy mu się udało, pozostaje kwestią sporną, jednak chcąc pozostać jak najbardziej w jego duchu, my nie dodamy na ten temat ani słowa więcej.

 .

.

.

 

Symetrysta

.

Obłąkany potrzebą symetrii Karol stłukł sobie duży palec u nogi. Obłąkany potrzebą symetrii Karol dla równowagi uderzył się w duży palec u drugiej nogi. Obłąkanego potrzebą symetrii Karola bolą teraz obie stopy, ale to nic. Obłąkanego potrzebą symetrii Karola cieszy, że nie stało mu się nic poważniejszego.

.

.

.

Aporia

.

– Świetny jest ten wózek; lekki, zwrotny, składa się jak szatan – chodzi oczywiście o wózek dziecięcy, spacerówkę. Rozmawia dwóch dumnych ojców.

– Jak szatan? Widziałeś kiedyś szatana, który by się składał?

– Widziałeś kiedyś szatana, który by się nie składał?

.

,

.

Służby sprzątające i prehistoria

.

Czerwone, białe…

– Co to?

Oczy, kły.

– Kurwabożeświętyjapierdolę!

Lis szczerzy się do mnie. Martwo.

– Ja pierdolę, ja pierdolę, co z tymi ludźmi było kurwa nie tak?

            Wrzucam lisa do wora, wór zakręcam, chociaż nie jest pełen, i zanoszę na dół. Mogę wytrzymać zjedzone przez mole płaszcze i ruszające się od robaków swetry, ale tego nie. Zajrzałem w otchłań czasu. Przez sekundę widziałem w niej strach człowieka pierwotnego i nie chcę. Już tego nigdy więcej widzieć. Będę grzecznie łykać swoje tabletki i sypiać w sterylnych salach szpitalnych, tylko trzymajcie ode mnie z dala te bestie.

.

.

.

Hekatomba

.

Mężczyzna w białej szacie powoli podszedł do ognia i obrócił się. Za nim szedł byk, również śnieżnobiały. Stali teraz oko w oko. Mężczyzna skłonił się i zamarł, czekając na to co nastąpi. Przez chwilę wydawało się, że czas stanął w miejscu, ale nagle sprawy nabrały tempa. Byk wbił oba rogi w ciało mężczyzny i wepchnął go w płomienie. Przy pozostałych ogniskach stało się to samo. Zgromadzone wokół krowy, byki i woły pogrążyły się we frenetycznym tańcu, a ziemia drżała pod ich kopytami. Falujące morze mięśni i rogów ciągnęło się po horyzont albo dalej, siedząc na drzewach, nie mogliśmy wiedzieć. Patrzyliśmy jak zahipnotyzowani, a jeśli ktoś odrywał wzrok od scen na dole, to tylko po to, by spojrzeć na innych, upewnić się, że widzą to samo, i natychmiast wracał wzrokiem na dół, gdzie rano nie było już nic poza wydeptaną ziemią i popiołem po dziesiątkach ognisk, do których zeszliśmy, żeby odszukać kości ofiar. Potem wróciliśmy do siebie.

.

.

Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Kazimierz Fajfer (ur. 1999) – współautor powieści Pizza Polska (Ha!art 2019). Finalista organizowanego przez Biuro Literackie Połowu 2022 w kategorii prozatorskiej. Publikował w antologiach Flash fiction (Ha!art, 2016) i eleWator. antologia 2012-2021. proza (Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, 2022), czasopismach „Tlen Literacki”, „Wizje”, „Obszary Przepisane”, „Stoner Polski”, „eleWator”, „Techsty”, na stronie wydawnictwa j, a także w zinie „Monstwór”. Eksperymentuje z literaturą cyfrową (Blog konceptualny, poemat hipertekstowy Transsubstancjacja, Nieudana. Powieść internetowa).

PODZIEL SIĘ

Do góry