Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Bartosz Suwiński
Kotlina (11)

Kotlina. Trzosło

 

Dla Swobody

 

 

1.

Coś tam z siebie rozumiemy. Niewiele więcej chcielibyśmy wiedzieć, na pewno. W obejściu było słychać szloch. Nie wiem, czy ktoś pocieszył ten płacz, czy ktoś się znalazł. W ani jednej kałuży słońce nie odbija tego samego, choć tak samo operuje promieniami. Chciałoby się zmieścić w świetle, ale bardziej poza nim, na zmierzchającej sadzawce z której wyjeżdża rozrzutnik obornika. Słowa jak przyspieszające tętno: buraczkowe borowiki, czerwone kozaki, Bystrzyca Łomnicka, jarzębina, Spalona, lisek. „Tata, zostaw tańczenie w spokoju”.

2.

Liść upadł na szypułkę przejrzałej czereśni. Sprzedawca rysy, diler szkła. Orenda z zakwefionej krwi i wirusów. Czy słowo nas dosięga, jak sięgnąć nas może nieszczęście? Wciąż szukam kogoś, kto ze mną pomówi. Stoję cały zrobiony ze słów. Nie wiem, które myśli są moje, a które innych. I nie wiem, czy myślenie to dla nas szansa.

3.

Jeszcze: schodzę z drogi upałom. Zaraz idę popatrzeć na kwiaty. Potem wrócę do czytania. W nocy: Romano Gaurdini i jego listy znad jeziora Como. A teraz: zacznę od rozcierania rozmarynu, pewnie też pozrywam jabłka z drzewa, śliwki z ziemi. Okolice Niemojowa. Jutro ze Starego Waliszowa na Pławnicę. Może Mielnik. Potem Młoty, Huta, deszcz. „Brawo człowieku, nakurzyłeś”. „To są efekty, a nie objawy”. Przyznaję: samotność pozwala mi się lepiej nieść po okolicy.

4.

Skąd wiemy, kim jesteśmy? Co, jeżeli nie jesteśmy tymi, za których się mamy? Czy czas biegnie naprzód, czy się zapada? Czy powstanie światła jest sensem relacji materii i siły? Czemu wszystko w sferze informacji potencjalnie narażone jest na kradzież? Czy oczy wiernie odzwierciedlają rzeczywistość? Jest jedna? Dlaczego większość komunikatów to tylko stęchłe powietrze? Kto wie, co to wszystko znaczy? Czy idąc, bardziej się do czegoś zbliżam, czy od czegoś oddalam (kurwa, ale banał)? Czy jedyne, co mogę dzielić z innymi, to słowa? Dopadają mnie dystrakcje i wszystko na to wskazuje, muszę znaleźć sobie miejsce. Trzmiele chmarą nad lawendą. I wybiorę, i trącę palcem. A potem pięścią.

5.

Lekkie, zawiązujące się o świcie. Toki rozlatują się po rozwidnieniu. Ptaki dla których rosa jest lustrem, w którym widzą to, o czym stale zapominają. Wiatr zmiata kartki z pustej ławki. W niskich i górnych. „Tata, ty mi chodzisz na nerwy”. To chodź, pozbieramy trochę jabłek i śliwek. A potem z Kamiennej do Marcinkowa. „Słyszałem, że on grzyby z lasu zbierane skupuje, no, ten, Krynicki”. Wróble wylatują ze stodoły z grudkami ryżu w dziobach. Wokół psiej miski rwetes. „Dzień się nie ocknął, noc się kończy” (Albin Dziekoński).

Ze Szczawiny do Szklarki polną drogą. Kobieta idzie i pyta, czy jesteśmy z tego resortu. Nie, nie jesteśmy. Mówi, że wychowała czwórkę dzieci, a ten, co tam się za nią wlecze z reklamówką w ręce, to sam na to wszystko pracował. Ona teraz ma ochotę laufrować, a on kacap, nie. No, idzie. Wlecze się. Dziąsła, zapamiętuję dziąsła. A oni jak na imię mają? Janek i Gucio. A, z Bystrzycy. I tak łażą. A, to jak Pan lubi, to żona też? Ciekawe. Za minutę bezzębny Pan podchodzi do D. i mówi: „Niech Pani uważa, bo ona zaraz koło pani męża się zakręci”. Dzień dobry. Do widzenia. „Tata, naszykuj mi jakiś kijek”. „Cień zmęczył się twoim kluczeniem” (Artur Międzyrzecki).

7.

„Choroby duszy, które są skutkiem stanu ciała, mają następujące cechy. Przede wszystkim trzeba uznać, że właściwą chorobą duszy jest choroba umysłowa. Istnieją dwa jej gatunki. Jednym jest szaleństwo, drugim ignorancja” (Platon, Timajos, przeł. P. Siwek). Podczas chodzenia pewna ilość drogi przechodzi w człowieka. Czy zostawiając po drodze swój czas, zabiera się kawałek w zamian?

8.

Rzeka ludzi wezbrana śliną, która się toczy po ustach. W niej nieruchomieją zaimki i imiona własne, breja się wlewa do ust i do koryta. Mucha uwija się w ukropie, pszczoły bzyczą nad barcią. A co z resztą, sromotą, pochówkiem? Grunt miękka ziemia, ostry szpadel, końcówka. Język jaki tu został.

9.

Czy jak namalujemy na kartce drzewo i ptaka, będziemy obok nich bliżej? Dorosłość polega na tym, że jak zamykamy oczy, wszystkie rzeczy pozostają na swoim miejscu. Janek dzisiaj schodzi i mówi: „Tata, boli mnie mózg”. Wchodzi do mnie pod kołdrę i za chwilę: „Tata, już mnie nie boli”. Za nim biegnie Gucio i krzyczy: „Tatuś, zrobiłem jajecznicę”. Zawożę starszego z nich do przedszkola, wchodzimy na salę, a do Janka podbiega Wiktoria, dziewczynka z zespołem Downa, mówi: „Janek”, i się do niego mocno przytula. I tak się przytulają. Czas czyni z nas potwory.

10.

Te najmłodsze siostry są jak nie stąd. W oczach czai się tęsknota: łagodne potencje, skrytki z pragnień. Czy ludzie na ziemi mogą o coś zabiegać? Pies ujada w stodole jak pojebany. Gucio jojczy, twój ojciec naburmuszony, kominiarza nadal nie ma, tamta burkliwa. Czasami mam dość miejsca, wszystkiego, tego też. No to do Polanicy: dywan na trzepaku w asyście stareńkiej, rosłej lipy. Ulica fabryczna. Siostra zakonna z klasztoru Urszulanek wypala: „Gustaw, co za literackie imię”. Niosę Gucia na rękach, w deszczu. Przystajemy, bo chcę mu pokazać dzieci w szkole. Naraz zaczyna machać jedna dziewczynka, druga, kolejna, reszta klasy – wszyscy w oknie. Na leśnym parkingu tir. W kącie szyby kartka z napisem „Dla taty” i namalowany kosz z jedzeniem. Wcześniej widziałem pole, łyse, chmarę kawek. I teraz, przez ten kontrast, chce mi się płakać.

11.

16 września. Zaczęliśmy palić. Czy są inne ramy porządkujące codzienność niż chronologia? Cykliczność nie jest troską o pokarmy, a jedynie konsekwencją upadku. Tajemnica płomienia polega na tym, że wciąż jest czymś innym i dlatego fascynuje nas ogień. Nie ma imienia, jak miejsce bez nazwy, dlatego przy nim bezpiecznie, bo nie można opowiedzieć go ludziom.

12.

„Po napiętym łyku wilczego miotu / skacze czarcik z główką iskierki / w potoku garbowanych nor / w szetlandzie z sierści północy / z racic godzin nie od nowiu / niesie się swąd plutonu / pod kożuchami spalonego mleka / ciągną mnisi w procesjach bez żadnej świeczki” (Joachim Welc). Jak zrobić, żeby nie zacząć? Nie wiem, jestem na Młotach. Wysyp prawdziwków w brzozowych zagajnikach, w skrajniach pól, na mchach. Ostatnie jagody; i kozaki, kanie, rydze, podgrzybki.

13.

Waldek wysłał nowy wiersz. Słychać w nim brzmienie różnych macierzy, które osadza osad frazy w innych frazach i z rozmaitych rejestrów stroi niedysonansową muzykę. Jest w niej myśl przewodnia, spójność, którą klaruje chaos. To bliskie chorałowi. W liczbie pojedynczej. Zawsze we własnym imieniu, w którym odnajdujemy cudze po.szlaki. W końcu w liczbie mnogiej – chorałom hartowano jedność. Wiersze Jochera dzieją się na planie kreacji. Kremacja znaczeń musi być nieskończona podobnie jak imię wszystkich imion. Waldek pisze to najlepiej: słowa są w nas, żyją, kiedyś wyjdą.

14.

Gdy nastaje jesień, pojawia się czysta przejrzystość, w której można siebie spotkać albo minąć. Nie wiadomo co lepsze. Ptak zrzuca niedojrzały orzech i leci kasztan – niech się toczą po swoją pełnię. Do wspólnego razem. Każdy z osobna. Do naszego obok. Idą za czymś innym. „słychać teraz wyraźnie jak planety się toczą / wschodzi wysoki księżyc przyjm na oczy bielmo” (Zbigniew Herbert).

15.

Czy nie jest tak, że zostajemy ostatecznie tym, czym mieliśmy zostać, choć prawie wszyscy, przez całe życie, żałują, że nie zostali kimś innym. Wszyscy próbują nadać tej drodze jakieś znaczenie, choć nikt nie umie jej odnaleźć. Życie to jest to wszystko, co nie bardzo nas interesuje, to jest nasze na pewno. Nic nie jest takie samo, choć wszystko jednakowe. „może jutro / zbudujesz sobie klomb / grzebiąc najbliższych” (Stanisław Czachorowski).

[Bartosz Suwiński]

Krytyka literacka. Poezja, proza, literatura współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Bartosz Suwiński, ur. 1985 roku w Kępnie. Poeta, krytyk literacki, doktor nauk humanistycznych. Poezję, prozę, szkice krytyczne i artykuły naukowe drukował m. in. w „Twórczości”, „Odrze”, „Toposie”, „Frazie”, „Zeszytach Literackich”, „Polonistyce”, „Rzeczpospolitej”, Tygodniku Powszechnym”, „Nowych Książkach”, „Kwartalniku Artystycznym” i wielu tomach pokonferencyjnych. Opublikował tomy poetyckie: „Sehir” (Nowa Ruda 2010), „Bliki” (Warszawa 2013), „Odpust” (Gniezno 2013) „Uroczysko” (Poznań 2014),  „Wyraj” (Szczecin-Bezrzecze 2017), i „Bura. Notatnik chorwacki” (Szczecin-Bezrzecze 2019). Monografię: „Pory poezji. Koncepcja czasu w twórczości poetyckiej Krystyny Miłobędzkiej” (Kraków 2017) oraz książkę z esejami: „Po tej stronie rzeki. Szkice o poetach znad Odry” (Opole 2017) i wybór wierszy Jana Goczoła („Kosturem po korze”, Poznań 2018). A także tom prozatorski: „Terpentyna” (Wrocław 2022). Mieszka w Bystrzycy Kłodzkiej.

PODZIEL SIĘ