Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Z rezydencji u Szymborskiej List pierwszy
Adrian Tujek

Cześć,

przede wszystkim w każdym pomieszczeniu z łóżkiem oraz w salonie jest wyjście, za którym się znajduje, znajdują. Jakby ktoś szukał. Balkony. Lubię za to, że są przychylne słońcu i srokom. Momentami niebieska sroka jest twoim, jeśli to czytasz, ulubionym ptakiem. Balkony, wiecie, zanim się wyjdzie na was, trzeba się upewnić, czy wciąż jesteście.

Dzięki temu, a może przez to powstają nowe wiersze. Skąd? Nie z kolan. Skąd nie? One nawet ciała nie mają. A może? Zabieram je na siłownię z prostopadłej ulicy, o której porze chcę. Można nawet w środku nocy, czyli kiedy dokładnie? Żeby nie przestrzelić. Ćwiczyć mięśnie i kości. Po drodze żabkę, w której trzy razy usłyszę dzień dobry od sprzedawczyni. Czuję się, jakbym odbierał maila służbowego, w którym za każdym razem trzeszczy mi zużyte „cześć” od tej samej osoby. Myślę, jak zacząć sytuację, żeby nie startować z tego samego miejsca, bo traci się wtedy czas, a czas to nie jest studnia bez dna. Jeny, studnia i dno to rekwizyty dla mnie miłosne. Nic dwa razy się nie zdarza, a jednak studnia i dno wracają tu impetem i wrzaskiem, którego mogłoby pozazdrościć „cześć”, każde po kolei.

Myślę, jak zacząć wiersz. Dawno tego nie robiłem. Różne drogi można pokonać, w sensie odległości i tożsamości nawet. Jeden raz nawet droga pokonała mnie. To moja ulubiona historia bez szczęśliwego zakończenia. Bez zakończenia w ogóle. Jadę rowerem drogą z piasku i żwiru, ciekawe połączenie, myślę; jadę wzdłuż muru, siatki, innego ogrodzenia, tak długo jadę, a nic się nie zmienia poza odległością i wtedy akurat płotem, że zawracam. Koniec. Tym samym o końcu też myślę, żeby był. Czasem koniecznie nieszczęśliwy. Smutny, smutny bardziej niż ja, gdy sam odruchowo mówię „cześć”, bo zapominam, że już nie muszę.

Za dużo się dzieje, a tutaj druga kawa. Andrè Bratten. Godzina bliska zachodowi słońca, który dziś będzie można zobaczyć. Z czasów studiów pamiętam, że z bulwarów najlepiej. Jeśli to czytasz, możesz mnie sprawdzić.

A zatem skąd? Skąd nie? Obok siebie Hamlet i Żonobijka. A także Kot, który wciąż bierze głos i łamie jak patyczek. Żadnych zasad. Zero decorum. A jednak wszystko. Ze środka i oczywiście nie. Zanim się napisze wiersze, zanim się przeczyta, zanim się je odda, trzeba się upewnić, czy wciąż są.

.

.

Adrian Tujek

Adrian Tujeknapisał „Niebieskie nie schnie” (WBPiCAK, 2019) i „Pierwszą wizytę tamburynu w Alpach” (Wydawnictwoj, 2022). Prowadzi kancelarię adwokacką oraz wykłada prawo. Mieszka we Wrocławiu. Odpoczywa w górach.

PODZIEL SIĘ

Do góry