Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Lęki w temperaturze letniej…
Lena Dominiczak

Lęki w temperaturze letniej,
czyli lato z perspektywy osoby z zespołem lęku uogólnionego
nie całkiem na serio

.

Słońce bezczelnie świeci, cykady drą się w niebogłosy, niebo jest cholernie niebieskie. Dzieci biegają prawie na golasa, oblewając się wodą z węża ogrodowego, ktoś je lody, ktoś inny się opala. Rażą mnie ostre kolory wczesnego popołudnia, przerażają śmiechy dobiegające zza uchylonego okna, jest mi za gorąco. Umieram w tym cholernie idyllicznym letnim pejzażyku, uwięziona w pocztówce z wakacji. Na klatce piersiowej staje mi słoń, a ktoś w międzyczasie wysysa ze mnie całe powietrze. Pieką mnie oczy, zaraz rozmaże się ten cudny urlopowy widoczek. Niby myślę, więc jestem, ale myślę za dużo, więc jestem za bardzo. I mam atak lękowy.

Dlaczego osoby cierpiące na różnego rodzaju zaburzenia lękowe źle się czują latem? Co jest nie tak w tym, że właśnie wszystko jest  t a k ? Czy nie po to marudzimy całą zimę, że jest brzydko, zimno i źle, żeby potem okazać trochę entuzjazmu, kiedy nasze ciała są w końcu bombardowane witaminą D? I co z tą witaminą D, skoro nareszcie jest jej pod dostatkiem, a to niby ona jest odpowiedzialna za zdrowie, również psychiczne?

Rozmawiam z osobami, które tak jak ja zawieszone są gdzieś między F40-F48 w klasyfikacji ICD10 (International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems): ludzie, co z tym latem?

Ktoś mi mówi, że z atrakcyjnością lata wiąże pewna presja (społeczna?), żeby korzystać w pełni z tego, czego potem brakuje przez cały rok. Masz paradować w swojej krótkiej kiecce i puszczać oczko spod ciemnych okularów, uśmiechać się ładnie do zdjęć, których w tym okresie robimy więcej niż zwykle, pić zimne drinki. Narzekać możesz, to jasne, narzekamy wszyscy i przez cały rok, amen. Ale jeśli się boisz, a na domiar złego nie wiesz czego, to masz przesrane.

Nie chcesz iść na imprezę? Dlaczego nie jedziesz nad morze? Nie idziesz się opalać? Nie, zostaję w domu i kąpię się w moich lękach o temperaturze pokojowej.

– No ale przed czym ty właściwie odczuwasz ten lęk? – pyta mnie głowa przykryta zgrabnym kapelusikiem. A ja się boję jak idiotka tego ciepła, tego słońca, idealnie niebieskiego nieba bez jednej chmurki, kolorowych sukienek, Aperolu, tego że nie mam planów na najbliższe pięć godzin, a przecież muszę coś robić, żeby nie zwariować. No i się boję, że nie wiem, czy dobrze żyję, nie mam przecież pojęcia co robię. Jak podobno większość z nas.

Co z tym latem? Ktoś mi odpowiada, że chyba paradoksalnie łatwiej jest nawet jesienią, kiedy każdy ociera się troszkę o przygnębienie (to w najlepszym wypadku). Bo jest większe społeczne przyzwolenie na słabość? Może. Mamy też inną pogodę, to jasne. Zatem winne są upały? Porozmawiajmy z parapsychometeorologiem Bartkiem Promyczkiem. Bartku, dlaczego upały nie sprzyjają lękom?

– Jest gorąco, jesteś spocony, włosy ci się kleją do czoła. A jak usiądziesz na skórzanym albo pseudoskórzanym fotelu, to przekichane, zostawiasz obciachową mokrą plamę. Dyskomfort taki. Degrengolada, masakra jakaś. Taki mamy klimat, zapytajcie Bieńkowską.

Idziemy zapytać Bieńkowską: dlaczego nam źle latem?

– Ja jestem specjalistką od zimy, nie od lata, #sorrytakimamyklimat. Zapytajcie zespołu Big Day, przecież chłopaki śpiewają „W dzień gorącego lata”, pewnie wiedzą.

Nie jesteśmy pewni, co wiedzą chłopacy, bo ich odpowiedź wygląda mniej więcej tak:

Powietrze lekko drgało tak

W dzień gorącego lata

Nie wiem jak wpadłem na Twój ślad

W dzień gorącego lata,

po czym odsyłają nas do świętej pamięci Tarnawskiego z Lata z Radiem („wygląda na to, że ten gość ma coś więcej do powiedzenia o lecie”).

Pan Aleksander, niech mu ziemia lekką będzie, powiedział nam, że sam się boi i że może warto zbadać etymologię słowa „lato”. Szukać genezy lęku w etymologii słowa. Okej:

„(…) latosie (‘lato to’), a z tego nowy przymiotnik, latosi (»latosie cielę«); do letni: letnik ‘suknia lekka, letnia, latowa’ (szczególniej damska); latować się, o krowie (czy nie od latania?)(…) Już co najmniej od 10. w. łączy lato oba znaczenia: ‘roku’, i ‘pory rocznej ciepłej’; szczególniej w liczbie mnogiej używają »lat« i ci, co dla liczby pojedynczej osobne mają rzeczowniki (rok czy god). La-to (por. ja-ta) od tegoż pnia co i lać, ‘pora dżdżysta’, w przeciwstawieniu do śnieżystej, co wobec surowości dawnego klimatu nie dziwi, chociaż przyznamy, że nigdzie indziej podobnie ‘lata’ nie nazwano; inne próby, z praniem. *lēth- ‘wiosna’, celt. laithe, ‘dzień’, nie lepsze; wyraz całkiem słowiański, więc nowszy.”

Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, 1927.

Panie Aleksandrze, zrobiło nam się tylko gorzej. Po odkryciu jakże zaskakującego połączenia lęku z latem, cielętami i latającymi krowami, postanowiliśmy pójść nakarmić nasze strachy lodami pistacjowymi. Jak się bać, to z klasą. Polecamy pić lemoniadę i stosować zimne okłady. Powodzenia!

Załączam również przepis na jedyne w swoim rodzaju lęki lipcowe i sierpniowe.

Lęki lipcowo-sierpniowe

Składniki:

– zimne poty w temperaturze letniej

– obawy spod ławy

– strach na wróble

Zimne poty wyjąć z lodówki, odstawić na bok. Kiedy będą letnie oblać nimi stracha na wróble. Obawy spod ławy wyciągnąć siłą, nawet jeśli będą protestować. Wrzucić do kibla i spuścić wodę, nie będą nam potrzebne. Przypomnieć sobie, że nawet te najgorsze stany ZAWSZE się kiedyś kończą.

Smacznego!

.

.

Lena Dominiczak

Lena Dominiczak, ur. w 1998 w Ostrowie Wielkopolskim, absolwentka italianistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, w ramach stypendiów uczyła się m.in. na uniwersytecie Sapienza w Rzymie oraz na Università degli Studi di Verona. Autorka przede wszystkim poezji i prozy, ale też esejów i felietonów. Publikowała między innymi w rzymskim dzienniku GP News oraz w polskich magazynach literackich takich jak Ypsilon, Sto Stron Samotności oraz w Magazynie Składka. Jej opowiadania ukazały się w antologiach „Rzecz Niepospolita” oraz „Apokryfy i Herezje” Grupy Wydawniczej Alpaka, a teksty literaturoznawcze w publikacjach Uniwersytetu Jagiellońskiego pod redakcją Jakuba Kornhausera. W wolnym czasie tańczy w kolektywie tańca współczesnego w Vicenzy i pije zieloną herbatę.

PODZIEL SIĘ