Krytyka literacka. Poezja, proza, literatura współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo

Melancholia północy
Małgorzata Fabrycy

Co gna Andrzeja Stasiuka na wschód, co nim powoduje, że odbywa wszystkie swoje podróże, a jednocześnie na co dzień, przez większą część roku, prowadzi spokojne życie w domu poza miastem, hodując owce. W najnowszej książce pisarza „Kroniki Beskidzkie”, będącej zbiorem felietonów pisanych dla Tygodnika Powszechnego, przetykają się wszystkie te wątki: wyjazdy, powroty, przestrzeń, rozmowy z owcami i z rzadka tylko ludzie, ale na pierwszy plan wysuwa się melancholia. To dojmujące uczucie tęsknoty za czymś nieokreślonym pojawia się w wielu dziełach Andrzeja Stasiuka: we „Wschodzie”, w „Dukli”, w „Jadąc do Babadag” i w jeszcze innych. Już Gustaw Flaubert pisał o melancholii północy, która w odróżnieniu od melancholii południa, wersji nieco weselszej, nie pozwala usiedzieć w miejscu i zmusza do ciągłych poszukiwań, poszukiwań siebie poza sobą, gdzieś daleko w świecie. Od wieków porzucamy swoje domostwa i udajemy się w nieznane, by otworzyć się na to, co obce, by po wielu tygodniach, a często miesiącach trudów podróży przywieźć do domu nowe wrażenia, by zmienić coś w sposobie patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Decyzja o wyjeździe ma zaowocować nabyciem nowych doświadczeń, a rekompensatą za zmęczenie i znój ma być możliwość przyswojenia sobie cząstki świata. W przypadku Andrzeja Stasiuka ma się wrażenie, że to, co pisarz dobudowuje do swojej świadomości, a także poprzez swoje książki do naszej, to nie tylko przestrzeń i poczucie wolności, ale także pył, światło, zapachy, pęd samochodu i muzyka z radia. Jego dzieła są interesującą mieszanką książek drogi i statycznych momentów wytchnienia, obrazów przesuwających się przed oczami jakby w zwolnionym tempie. Właśnie ten drugi aspekt ma na czytelnika wręcz hipnotyczne działanie, wraz z prozą pisarza spowalnia nasze własne życie. Stasiuk użycza nam poprzez swoją twórczość zbawiennego, prawie religijnego wpływu na nasze życie, jaki może mieć krajobraz i przestrzeń. Krajobraz jednak nie byle jaki, bo jest to niczym nieprzysłonięta, rozpościerająca się aż po horyzont sceneria ziem wschodnich. Obcość i inność uczą nas pokory, nieskończoność natomiast stawia wyzwanie objęcia go naszymi zmysłami. Co w takim razie Andrzej Stasiuk przywozi z tych podróży: dawniej bilety, zdjęcia, ale obecnie przede wszystkim obrazy, które przechowując głęboko w swoim umyśle, przelewa następnie na papier, formując z nich opowieść. Snuje ją w zadumie, w głębokim skupieniu, próbując przekazać nam cząstkę tej nieskończoności, której sam dotknął kilka tysięcy kilometrów od domu, a czasem na jakiejś lokalnej drodze w swoim rodzimym kraju. Przedwieczna tęsknota, poszukiwanie gestów odtwarzających odwieczny sens życia, bliskość stworzenia i natury, bliskość człowieka i zwierzęcia. Po wielu dniach w pocie i kurzu wraca do swych owiec, do ciepła rodzinnego domu, do znajomych zapachów. Doznania zmysłowe, światło, obrazy, tego odnajdujemy w twórczości Stasiuka w obfitości, to one zgodnie z teorią pamięci mimowolnej są odpowiedzialne za przywoływanie wspomnień, także tych z odległego dzieciństwa. We „Wschodzie” pisarz wspomina świat swoich wyjazdów wakacyjnych na wieś do dziadków i możemy się domyślać, że to właśnie tego świata częściowo poszukuje w swoich podróżach. Życie tamtego okresu, zanurzonego w głębokiej komunie tchnęło prostotą, która dawno już przeminęła, a której ślady udaje się jeszcze odnaleźć w niektórych rejonach świata. A przynajmniej tak możemy sobie wyobrażać, bo od czego w końcu jest literatura, jeśli nie od tego, by dać się ponieść opowieści wykreowanej przez artystę.

 

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo

 

Małgorzata Fabrycy, od urodzenia mieszka w Opolu, gdzie obecnie studiuje filologię romańską.  Zaangażowana w działalność Demosceny – społeczności tworzącej sztukę cyfrową, ponadto pisze oraz fotografuje. Fragmenty jej prozy publikowane były w czasopiśmie Śląsk.

 

PODZIEL SIĘ