nagość której zaczynamy się wstydzić
i słabość jaką wszystko się kończy
Autor: admin
Gapił się w lusterko, kiedy moja kiecka
odsłoniła wszystko, co tylko się dało.
tu mnie
znajdziecie
zawsze
Wywołać skandal obyczajowy jest dziś wprawdzie niemal niemożliwym, chyba żeby zamachnąć się na symbole religijne; ale wypuszczenie nowego nazwiska na mocno już ustalony rynek literackiej erotyki niesie ze sobą spore ryzyko.
jego nagła nagość wobec morza
czujesz ją w hotelowym pokoju
tę inicjatywę.
Haribo zadzwonił po panią Henię, a ta zebrała resztki mojej treści żołądkowej do porcelanowej filiżanki, pomagając sobie przy tym różową szmatką z mikrofibry. Sprzątaczka nie przyniosła wiadra, bo jak mówiła – nie było tego dużo.
Coś jest w niej tak wspaniałego i nie chodzi o to, że się dobrze trzyma
Prawda orgazmu i czytania gazety, wychodzenia ze śmieciami, stania w kolejce, drapania się po tyłku. Przy okazji miało wypłynąć i znaleźć miejsce w poezji coś wstydliwego, trywialnego, podobno nieważnego, odkładanego na bok. Na przykład coś takiego jak oglądanie pornola.
W knajpie położyłem na dłoni muzyka swoją
Żeby jednak nie było tak różowo, wyznam również, że autorowi być może udało się na dobre obrzydzić mi obcowanie cielesne.
Coś tu może wybiera się na makulaturę?
Dech w piersiach zapiera przeczucie, że takie podanie nie jest częścią nieskończonego ruchu, że gitara Fritha przestaje mówić, że napar z rumianku tylko pięciu głuchym przywraca słuch.
Nawet przyszło mi do głowy, że mógłbym już napisać całkiem niezły poradnik pod tytułem „Jak napisać dobrą powieść”.
tyle Zachodu
o Rosjankę
Razem z kobietą był mężczyzna. Jej partner. Albo mąż. On nie rozpaczał.
Mówię poważnie.
Czy zechcemy oglądać mecz z Japonią?
to był dobrze pomyślany rozkład
bardzo długo rozkładano ręce
Ale za chwilę oddamy
Niech naszych poprowadzą wiersze naszego dzielnego korespondenta z oka cyklonu. Inni też mogą poczytać.
Liczę kroki, pomaga. Liczę przystanki bez przystanku. Liczę taksówki, samochody, rowery. Liczę, ile dni będę chodził bez butów. Bo te się rozejdą w tydzień, a mają być ostatnie przecież.
Dom i światło późnego popołudnia to dwa najbardziej przerażające zjawiska.
Peruwiańczycy też się już żegnają.
Tymczasem przypominamy jego wiersze.
Doliczonego czasu nie będzie (naprawdę przyszły dokonany!).
Nie wiem, czy warto wierzyć, że potrafimy zagrać tak, jak graliśmy wyjazdowy mecz z Rumunią w eliminacjach, bo ostatnie takie mecze graliśmy rok temu
Co dalej? Nie ma co kombinować. Wojna z Kolumbią i wojna z Japonią (pod warunkiem, że tę pierwszą wygramy). Polska może jeszcze z tej grupy wyjść, jak Niemcy ze swojej. Ale czy mamy piłkarzy, którzy zechcą na tę wojnę pójść?
Na wiosnę pojechał jednak do Zagrzebia i odkrył światło, jakiego nigdy nie widział. Z kart szpitalnych dowiedział się, że jego dawca jeździł na motocyklu i miał na imię Zbyszek. Cała ta wiedza o dawcach jest niepotrzebna.
Sytuacja w grupie już robi się gęsta.
każdy kto palił trawkę
przerzucił się na śnieg
Senegalczyków na razie nie widać. Nasi się zjeżdżają i chętnie pozują, q.e.d.
jak macron
to tylko we francji. dotykam kijem na odległość i słyszę
fajerwerki, kuba wojewódzki szoł, słowa jako aparat do robienia
puent
Nasz specjalny korespondent nadaje
Coś czujemy, że będzie to klasyczne 1-4-4-1-1. A także to, że jeśli będzie inaczej, nasi zagrają na takiej żyle, że i tak w drugiej połowie zrobi się bałagan, ale wyjdziemy z tego z dobrym wynikiem.
Jak drzewo przed wydaniem owocu w zarodek
zapaliły sie ulice
i dachy domów
od słów zajęły się ciała
w bibliotekach
O kotletach z końskiej padliny, którą dziadek Trumpa przerabiał na ślicznie wysmażone kotlety dla mas. Tak się dorabiał dużej forsy. Potem alfonsił i też się dorabiał dużej forsy. Zatem jego forsa była z padliny, potem z niezliczonej cipy, no i ze lśniącego fiuta. Taka jest historia tego majątku.
Ona ulokowana genetycznie
W taki sposób, klasowo tu, do kapitału
Ma dostęp taki. Jest inteligentna, silna
Wola, te sprawy.
Proponujemy na razie wyszukiwanie palcem wskazującym dziewiętnastowiecznego miedziorytnika, narzucone z góry. Znakomitych tekstów bowiem pojawiło się już na stronie wiele. Warto je odświeżyć.
Cyprian grał, a dzięki ciemności pierwszy raz w życiu czuł, że jest muzyką, że dźwięki się z nim scalają, tworzą nierozerwalną całość. Miał wrażenie, że nuty dotykają go od środka, a także w okolicach podbrzusza. Coraz mocniej i mocniej. Był w transie, z którego wybił go dopiero zapach antykwariatu i stęchlizny tuż przy jego twarzy.
nikt we mnie nigdy nie wygrał
ja też lubię żyć w zgodzie
włosy, które mi wyrwałeś możesz zatrzymać
Bez skrzydłowych, bez rozgrywającego, w przedziwnym systemie z trzema napastnikami i dwoma lewymi obrońcami, a jednak możemy spokojnie czekać na Senegal. Panowie piłkarze dadzą radę. Dziś w tym bałaganie było dużo czegoś, co daje radość i nadzieję.
Leżałam chwilę, wpatrując się w ciemność, słuchając regularnego oddechu obcego ciała obok i gonitwy myśli. Bezsenność jest do dupy. Wstałam cicho, poszłam do łazienki zmyć rozczarowanie. Woda była ciepła i słona.
Prym nadal wiodą
bracia Reno – dostali się do rady miejskiej.
Pogranicznicy z Kanady uczą się czeskiego,
a Indian przegnali Ukraińcy.
Wielkie gratulacje dla Julii Fiedorczuk!
Glik po rzucie rożnym, egzekwowanym prawą nogą z lewego narożnika przez Kamila Grosickiego (piłka dochodząca) walnie głową Japonii okienko.
Chomik nie może się zgodzić z tą odważną tezą, że próbował się tutaj schować. Jego rodzice, wierzący-niepraktykujący, wprawdzie klękają na ślubach i pogrzebach, ale kiedy chodzi ksiądz, udają, że nikogo nie ma. Dlatego, jeśli chować się przed księdzem, to tylko w domu, nigdy u kogoś.
Marcin Świetlicki. Spuchnięty, utyty i posiwiały – ale ciągle skuteczny. Nie absorbuje obrońców – ale zwykle jest tam, gdzie nikt go się nie spodziewa. Nie walczy o piłkę – ale ta znajduje go sama.
Jest w porządku. Mecz o nic, a chyba wszyscy wygrani, nikt nie pękł, nawet Cionek nie wzbudza już kontrowersji. Niech ta Rosja już się zacznie.
Może nie wszystko jest piłką, ale piłka jest wszystkim, jak się zaraz przekonamy.
Tu już nie dyskutuje się, popijając alkohol, tu staje się w obronie racji, świadcząc własnym ciałem, pełnym zaangażowaniem fizycznym. Niczym Zaratustra, który wybrał góry, lasy, odludzie, bohater bije się za miastem.
in principio erat verbum – czytam.
na początku, kurwa, był tylko ból – wspominam.
rozerwałaś mi krocze, Świetliku, przeklinałam na pamięć.
Dojrzałymi, bo tylko dojrzała cytryna ulega roztrzaskaniu, rozpryskuje się na drzwi i ściany i natychmiast wabi roje much. Efekt jest paskudny.
Łapię się na tym, że ręce mimowolnie wkręcają się w prześcieradło.
Nienawidzę tego miasta. Dziesięć na plusie, a zimno, jakby styczeń był. Nie wspominając, że wszystko mierzą w tych idiotycznych Fahrenheitach, stąd Europejczyk nigdy nie wie, jak powinien się ubrać. Bo po niebie nie poznasz.
Słuchając „Foxy Lady” Jimiego Hendrixa
wyrywałaś włosy z ucha zdziwiona, że
porastają tak dziwne miejsca odległe od serca.
Zbliżając się do krawędzi, morze czuje ból, nikt go
nie pyta o zdanie i nikt nie rozbiera, biały cumulus
układa niebo we mnie, feniks z feniksa, wybucham.
Wzrok momentalnie przyzwyczaił się do półmroku i wtedy dostrzegłam pijaka, leżącego w poprzek korytarza. Zakradłam się cicho, bacznie obserwując butelkę w jego ręce.
Przymknęła wielkie oczy jak z mangi, a on czerpał powietrze przez jej poplątane, bladoróżowe włosy. Pachniała zieloną herbatą, gdy zaczął ściągać z niej sukienkę.
koniom było gorąco
karetki utknęły w korkach
nie wszyscy dożyli
Sieć nauczyła mnie, że trzeba być dla swojej twórczości złą macochą, inaczej stoi się w miejscu i samemu sobie bije się brawo.
Mam nadzieję, ze pana zniechęciłem do tego doktoratu.
Twórcy tego dzieła pokazują całkowicie nagą Małgorzatę Niemirską „na kontrze” do wątków obozowych.
Żółta kartka może jeszcze nie, ale pogroziłam ci palcem.
Otwieramy nową serię wydawniczą. „Trzeci migdał” Mirki Szychowiak już w drodze.
załóż rajstopy
a więcej to nic
rozerwę cię trochę
– Mamuś, nie mraucz – i zaraz powrót do stałej dynamiki.
Wczoraj poszliśmy do Kalambura, Kalaczakry właściwie, na placki syryjskie, bez uprzedzeń. W środku sporawo, siadamy gdzie indziej niż najczęściej.
Cały kunszt Sendeckiego, jako kogoś świetnie panującego nad brzmieniową, estetyczną, konstrukcyjną warstwą wiersza, kunszt autora zmyślnie wykorzystującego tradycje i własne „wynalazki” jako tworzywo, wszystkie te wyszukane gry literackie, intertekstualność, podprogowe wyczucie języka, umiejętność poruszania się po niemal całej jego skali, to jest nic w porównaniu z poziomem znaczeń.
chciałoby się śpiewać,
chciałoby się zaśpiewać do samego szpiku
ale jest się całą z utraty
Tam jest ta sterta, która z każdą chwilą się powiększa, w przeciwieństwie do tłumu z peronu, który niknie w oczach. – Raz dwa, raz dwa! – krzyczy żołnierz, siłą wpychając Messnerów do wagonu, którzy raz jeszcze chcą obejrzeć się za siebie. Lecz z każdą sekundą tłum rośnie w ich oczach, napiera tak, że Messnerowie muszą się wycofać, opuścić stanowiska, choć przed chwilą mieli ładny widok na stację z tabliczką NOWA RUDA.
łóżko jest placem zabaw, gdzie roi się od pedofili,
tych drobinek kurzu, okruszków, świadków
Miałem ostatnie zadanie:
osiem godzin ogrzewać
kołdrę swoim ciałem,
jednym.
Malowniczo wtłoczony pod listy
zakupów, rachunki, sprawunki, zapisy, akty nadania, wszystkie
kroje czcionki i kształty odręcznego pisma. Niech nie opuszcza
ciebie niepokój
Człowieku, aby opisać zło, które sięgnęło po to, co było
niedotykalne nie wystarczy jeden zeszyt
By to opisać nie wystarczyłyby wody w oceanach całej Ziemi
chodziłaś taka odważna
i słaba, gniewałaś się na bezruch, pokazywałaś jak nosić honor,
karciłaś za niewiarę w cuda – sama je czyniłaś, żeby płonąć
i być, czuć, wiedzieć, poznawać, odklinać zło.
Jakim ciałem posłuży się chłopiec,
gdy już dźwięcznego ciała zabraknie?
Wykorzysta drugą stronę tej samej
poplamionej kartki? Sczyta rewersy
szybką dykcją zdyszanego głosu?
Chłopiec, który wiele myślał o błędzie,
jakim były narodziny, po pięćdziesięciu latach
postanawia naprawić swój błąd.
O ludziach dobrych nie mów, że umierają.
Kupić hektar ziemi trzysta
Pięćdziesiąt złotych za metr tylko po to,
Żeby nic nie zmieniać.
Jest tam też tyle zmysłowości, tyle dobrze nakładających się na siebie harmonii, tyle zapachów, świateł, smaków, tyle rytmu i taki poziom odczuwania wszystkiego, że endorfiny skaczą równie wysoko i szybko, a serotonina zaczyna płynąć w odwrotnym kierunku.
Kohelet jest dość bystry w wydaniu Koheleta, ale nie tak odważny i uważny jak w wykonaniu Julii Fiedorczuk. Celanowski błogosławiony niemand i życie jako pytanie, które jest „zaczepione o nic” to dwie strony tego samego wglądu, tej samej praktyki uważności.
Ogniki papierosów zbliżają się do siebie.
Jeden czerwienieje na widok drugiego.
Po zbliżeniu nastaje apatyczny spokój.
nie możemy być głusi na fakt
że ten biolog
doktor honoris causa uczelni w trieście
ma jeszcze swoje zęby!
Przecież to te łagodne kształty decydują o delikatności, są gwarantem bezpieczeństwa, że dotykanie jej białego ciała nie przyniosą żadnych przykrych konsekwencji.
Dzisiaj życzę ci dobrze i krótko, najlepiej z daleka.
Prace nad uaktualnieniem i kontynuacją opracowania „Rozkład jazdy. 20 lat literatury Dolnego Śląska po 1989 roku” zostały rozpoczęte. Będą się ukazywać pod inną nazwą i w innej formie, ale sam projekt nie został porzucony.
Zacząłeś skutecznie dostrzegać inne życie dzięki lekturze, pozwoliła ci wydobyć się z cienia strachu padającego na twoją, ojcowską pozycję, kojarzącą ci się nieodmiennie z obowiązkiem zapewnienia światu stabilnej organizacji i konkretnych rysów bezpieczeństwa.
spedałowałem pół świata
drugie pół widziałem
zbyt mocno wgłębiłeś się
ostatni oddech zanim
wycharczę imię ubrana w dym
państwo wyrasta z lufy karabinu
w polu bez jęku
podjęte decyzje
Mieszkał w zardzewiałym, zagrzybionym schronie bez kibla, bo domem tego nazwać nie można było. Przybierał pozę proroka, natchnionego mędrca, który godzinami analizuje
Nie da się nie uczestniczyć w przemocy, a jednocześnie trzeba jakoś odróżnić tę nieuniknioną przemoc samego życia od perwersyjnego okrucieństwa, do którego zdolni są ludzie. Gdzie przebiega granica?
dotrzeć do skóry i zacząć podszywać się
pod ciebie, skoro już na wstępie obiecałyśmy sobie
zaborczość
