Karol zaplanował kupić działkę ROD, Rodzinne Ogrody Działkowe, nie wiedział do końca, co nim kieruje, aby zakupić altankę i 3 ary ziemi, przeglądając rodowe ogłoszenia, zastanawiał się: czy już się starzeje, dziadzieje?; miał trzydzieści lat, a ciągnęła go zieleń, cisza… Brak miasta, ulic, szumu. Klimat sanatoryjny, zapach skóry w piachu i skoszona trawa.
— Waszczykowska! Pani Waszczykowska! Pewnie śpi. Ona starowinka, może będzie coś wiedziała, czy ktoś chce sprzedać jakąś działkę. Waaaszczykowska! Waaaszczykowskaa! Może zasnęła, a może jej w ogóle nie ma?
— Widzę oparte kule, ktoś powinien być w środku. Proszę pani! Pani Waszczykowska!
W otwartych drzwiach nikt się nie ukazywał, furtka była zamknięta, dlatego o wejściu na posesję nawet nie myśleli. Przed nimi widniała zadbana, typowa rolna działka, warzywna. Nagle ktoś pojawił się w oddali, skulona babcia prostowała się, gdy się możliwie wyprostowała, kuśtykając, zaczęła się zbliżać, a na jej twarzy pojawił się szczery, czuły uśmiech.
— O, jest. To ona. Pani Waszczykowska, wie pani może, czy kto tutaj sprzedaje swoją działkę?
— A wiem, tu ło! Wskazała palcem na sąsiednią działkę.
— Ta działka jest na sprzedanie? – Powiedział, przyglądając się jej uważnie. Pani B. przeprosiła, że zostawia nas samych, powiedziała, że musi iść do pracy.
— Taaak. Pany, łaaadno działka. Łaaadno działka. Ja pana wpuszczę, bo panu dobrze z oczu patrzy, wejdź pan i zobacz z tyłu, jak ona wygląda.
Duży murowaniec, nic specjalnego, ale altana murowana zawsze jest cieplejsza w jesienne dni, dwa drzewa; pomyślał można przenocować, czytać i pisać do rana. Zaszyć się, zaszyć —potrzebował tego— odpocząć i być sobą. Brzdęknęło raz jeszcze w nim: być sobą. — Tak, ładna działka i duży domek. Tylko czy woda tu jest?
— Pany, i wodę, i prąd, zobacz, majo nawet szambo, my nie mamy, nikt tu ni ma. A une majo, taaak, majo szambo, majo łazienkę. Kupuj pan. Podobno chciały za nią —ściszyła głos— 5 tysięcy. Ale kto im tam za to da?
— Czy na pewno tyle chcą za ten domek?
— Ja nie wiem, my skłóceni. Przyjeżdżali tutaj razem, ale tak się pożarli, że un zaczął stawiać drugi domek, blaszak jakiś, ale nie dokończył. I wszystkie kurki powykręcał. Na złość, taaak, na złość. Una już nie przyjeżdżała. Ale teraz chyba ma prawa, bo od lat tu się nikt nie pojawiał i nikt nie chcioł sprzedawać tej działki. My byliśmy skłócone, nie lubiły my się, ale panu dobrze z oczu patrzy, pan będziesz dobry sąsiad.
— Mam nadzieję. Czy ma pani numer do tej sąsiadki, zapytałbym ją o cenę i czy w ogóle aktualna jest ta oferta.
— Czekaj pan, mam, ale w domku. Za chwilę przyszła i wręczyła Karolowi pogniecioną kartkę z numerem i imieniem właścicielki. — No dzwoń pan, dzwoń, bo ładno działka.
— Dziękuję. Odpowiedział. Odszedł nieco dalej, wybrał numer właścicielki… i usłyszał sygnał wraz z piosenką na czekanie: „Tak blisko, tak blisko jak ja, nie był ciebie nikt tak blisko…”.
Paweł Majcherczyk — autor dwóch tomów wierszy: Zaburzenia mowy (Fundacja Duży Format, 2021) oraz Ponieważ (Mamiko, 2018), a także książki Usługi zecerskie. Teksty krytyczne (Pewne, 2020). Jego recenzje, artykuły, wiersze były publikowane m.in. w Twórczości, eleWatorze, Nowych Książkach, Fabulariach, Drobiagach, artPapierze.