DSC_0068

Rafał Różewicz
Wiersze

Krążąc

Olkowi Trojanowskiemu

Od ściany do ściany przelatuję jak Sputnik,
który okrążał Ziemię wielokrotnie, bo nigdzie

nie mógł zagrzać sobie miejsca. W końcu, w atmosferze
niedomówień i wieści z górnych warstw, zostałem własnym państwem

satelickim. Nie potrzebuję Sputnika, by kontaktować
się z samym sobą. Tylko kręcę się niczym wrzeciono,

smród po gaciach. W gorączce od ściany do ściany,
jakbym wchodził w atmosferę w miejsce Sputnika.

Dokąd uciec, kiedy podłoga jest trajektorią lotu,
od ściany do ściany, łóżka do szafki z książkami,

których kartki rwą się do lotu i nijak je zamknąć, wyrwać?
Bo każda z nich chciałaby być pierwsza jak Sputnik

na liście bestsellerów, a są na wyciągnięcie ręki
(w przechadzce towarzyszy mi bagaż podręczny

w postaci rąk). Chodzą za mną jak myśl o pokoju,
który całkiem sprowadzą na Ziemię jak satelitę

Sputnika, jeśli się kiedyś stąd nie wystrzelę.
W Kosmos wydarzeń, Obcych jak stąd dotąd.

 

Poczywaj

Łóżko jest wypalone leżeniem, zmęczone
wojną podjazdową o poduszkę, pietruszkę. Samo stało się
bronią w walce ze staniem. A teraz płacze rzewnymi łzami z coli i

od tego są plamy na powierzchni. Bo łóżko jest alkoholikiem,
stojącym w kącie pokoju jak pod budką z piwem.

Przyczajone niczym tygrys, który trąca nas łapą o północy.
Byśmy wypili do dna ten kielich w postaci sześciu, siedmiu
godzin. Tyle jesteśmy w stanie dla niego uczynić nic.

Potem stopa, wcześniej ukryty smok, stawia się podłodze,
która nie jest Srebrnym Globem, mimo że czeka
na pierwszy krok. Jest tylko sufitem kogoś,

jak łóżko jest placem zabaw, gdzie roi się od pedofili,
tych drobinek kurzu, okruszków, świadków naszej małej stabilizacji.

Po całej konsumpcji dnia. Raptem jest jutro, tak samo
zmuszone iść do pracy robić w tygodniu. Wstać. Z łóżka,
co ma nas w szachu, lecz gdyby nie istniało, wiedzielibyśmy,

że mamy prawo się zmęczyć i położyć?

 

Na językach

Zrównać język z ziemią.
Zrobić z niego drugie Drezno.

Zrobić z niego drugą Hiroszimę.
Zrównać gejów i lesbijki.

Zrównać język za zębami.
Zrobić potem z zębów miazgę.

Zrobić językowi dobrze.
Zrównać robić dobrze z robić źle.

Zrównać marsze podległości języka.
Zrobić marsz niepodległości poety.

Zrobić przekraczanie granic języka.
Zrównać granice, bym się o nie nie potykał.

Zrównać muzykę rock i techno.
Zrobić seta a state of language.

Zrobić mu z tyłka jesień średniowiecza.
Zrównać średniowiecze z tym, co jest dzisiaj.

Zrównać uzus z ciągnikiem.
Zrobić wiersza z tym językiem.

Zrównać Ziemię z ziemią.
By na nowo wywindować Księżyc.

PODZIEL SIĘ