czeka aż zasnę
Kategoria: Poezja
ten jeden jedyny smutek
gdzie jest zardzewiała drylownica
Jestem na nie
Z „Trax”
na zeszyt
jakim językiem będą mówiły nasze dzieci?
życie jest jamą drapieżnika, z której uciekłam
Zespół przeprosił.
za językiem
Nie jestem święty, więc nie świętuję.
Zdrowiej wcale nie chcieć.
pili mnie jak słodki nektar
bo ja tak mówię i tak być musi
nad zabetonowanym brzegiem rzeki
ze złamanymi skrzydłami
I cóż, że surma w niebie gra
gdzie jesteś
ogrzewam kamienie
jest tylko okruchem opowieści
z tomu „Rebelia”
trawiąc szlachetne niegdyś słowne nawyki
zabawkami między deszczem
że takie szumiące
to już siódmy wers i nic
poezja XXI wieku
I ruszam razem z przeznaczeniem.
marzenia zadają cios
bardzo jasne włosy
jak nabój
ołówkiem przewijam kasetę
czarna niczym ja
choćby miała smakować octem
fundament przeżarty od gąb
Teraz jestem sama i nie jestem sobą.
trzecia rano od zawsze godziną samotnych mężczyzn
czuję, choć nie powinnam
w rękach odłamki
ten beztroski dziecięcy
idzie koniec języka
Łatwiej się nie da
tej jesieni będą strzelać z latawców
armia was całą armię nas
ma zamiar zmieść ze sceny
Ale jaki to ma związek z moimi wierszami?
siedzieliśmy anonimowo lecz blisko
pierwszy był tu Bóg
Wypłakała rzekę, a on zwinął żagle.
tym jest dla mnie ta przygoda
Nie wygląda niewinnie, prawda?
To jednak nie była moja sprawa
ludzie tacy jak ty
przez chwilę jesteśmy tylko my dwie, ja i ja
każdy ruch wygeneruje jakiś układ
trzymając cię za poły
na skórze twoje kroki
Trzymaj mnie mocniej
zasada takiego zdania jest niepochwytna
W jej głowie twój zapach szumi
Na górnych pomostach
miłość istnieje
było już legendą
jestem zajęta i nie mam nic
naszych czekających na nieuchronny koniec
strain and enmity
nie było miejsca na niewinność
ratuj mnie kto może
nie trzeba mott
wyblanszowane lica
Płoszczynka ma postać skończoną
szybkość roślin
gdzie nawet nie przechodzą psy
Wiatr dmie szyderczo.
szlag trafia głębię
Przypadek czy analogia?
słowa bezwietrzne
wpompowali
kto następny
Kto nie pracuje i tak musi się ubrać.
im mniej, tym lepiej.
w Boga rodziców męża
Ucz się od nich.
jabłka sąsiada
Nikt nie uwierzy gdy opowiesz w Warszawie
zwycięski kolor późnego świtu
uciekam rowerem
Niech się zdarzy.
Przeszłaś samą siebie, już pora wracać.
ileż wierszy powstało o pociągach
gdy woda liże jej suknię
Przekupiony naród.
na chwilę zapomniałem o wojnie
bo poezję robi się z przypomnień
dopiero kiedy przywódca odsłania twarz
– myśli pan że benzyna dobije do 10?
dzielone są piony. na białe i czarne. to one
zbijane są pierwsze.
najlepsze pomysły przychodzą po wódce
Tyle ładnych wrzutek do złapania.
wszystko wyrywał i jeszcze mnie nakłaniał