Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Marcin Wróblewski
Wiersze

S T W O R Z E N I E

.

ruiny żydowskich grobów
porośnięte jaskółczym zielem i pokrzywami
powietrze duszne od mokrych gawronich piór
okadzone dymem wskrzeszonych radomskich
uszy pełne krakania i bluzgów
tak rodziło się życie
porozrzucane puchem piskląt
przez letni podniecający wiatr

.

.

.

O Ś   C Z A S U

.

pamiętasz robiliśmy sobie tatuaże mleczkiem z mniszka
paliliśmy papierosy z uschniętych łodyg krwawnika
robiłem ci wianek ze stokrotek a ty jadłaś słodkie kwiaty akacji
nie słyszałem co do mnie mówiłaś bo obok toczyła się wojna
dzidy z okorowanych badyli jesionu przeciwko mieczom ze sklejki
może ze strachu
wolałem patrzeć jak się śmiejesz gdy gram na trawie

.

.

.

C Z A S  C M E N T A R Z Y K Ó W

.

otwarte groby
tworzące warstwy
międzygatunkowych ciał
z szyb z masek z chłodnic
zostaną zmyte
ich grzechy
bez nabożeństw
bez pożegnań
bez pamięci
wszyscy

.

.

.

N I E P A M I Ę Ć

.

zapyziała podlubelska wieś
nieduże podwórko
otwarta na oścież brama
zapraszała lub wypraszała
w cieniu wolnego orzecha
rosła wielka kupa gruzu
kilka mniejszych w tle
nieskoszona trawa
trochę piachu i dom
zwyczajny szarobrązowy
wieńczył obraz
który mam w głowie
przejeżdżałem tylko
przez chwilę
czułem się bezpiecznie

.

.

.

nieodżałowana frakcja zasad

.

– zaczniemy od tej trójeczki.
tylko znieczulenie jest płatne.
tak, wiem, że znieczulenie
jest płatne.

.

.

.

Ś M I E R Ć

.

nieodroczony na długo
szpak na gałązce czereśni
pozornie tylko czarny
jak kruk czy noc
w słońcu mieni się barwami
których nazw nie znam

.

.

.

N I E P O R O Z U M I E N I E

.

Bestialsko zamordowana Mary
nie chciała zbyt wiele od życia.
Lecz faktem jest, że pomimo
posiadania artystycznej duszy,
nie umiała gotować.
Kochała ptaki i niebo.
Godzinami potrafiła siedzieć na werandzie
i patrzeć na upływający czas
odmierzany przelotem chmur.
Johnny był wtedy głodny i niewyspany.
Czytając przy stole gazetę, mruczał pod nosem
słowa z działu sportowego, dzieląc je na sylaby.
Gdy zaburczało mu w brzuchu,
przypomniał sobie dwudaniowe obiady matki.
Wstał i wyjąwszy zza pasa długi nóż,
(gdy tylko zrywał się z bezsennej pościeli,
zawsze się uzbrajał i szedł się wysikać)
obciął Mary głowę.
Trochę mu zeszło i kiedy wrócił zziajany do stołu,
odkrył, że nie jest już głodny.
Wstał, pokręcił się w miejscu i wyszedł.
Siedząc na ławce obok ciała Mary,
wpatrywał się w niebo.
Chmury płynęły powoli, tworząc przeróżne kształty.
Lecz Johnny w każdej z nich
widział odciętą głowę żony.

.

.

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

PODZIEL SIĘ