Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Michał Borkowski
Dwa wiersze i esej

Mijając się z prawdą

.

Pomachałem szeroko zaznaczając półkrąg ramieniem
(jakbym czymś chciał zaraz rzucić)
by ją dobrze pożegnać i nie dać do zrozumienia
że coś nie-tak;

pomachałem jej przydługawej historii
konsekwencji z jaką brnęła w Świat
z uporem walecznego maniaka.
Moja kochana prawdziunia.

Udawała że mnie nie widzi –
odebrała mój gest jak tanią kpinę podrostka
a ja nadal lubię zaglądać do miejsc
gdzie prawda odpoczywa
pocieszać ją robiąc głupie miny
by nie brała tego wszystkiego tak na poważnie

i przypomniałem sobie jak wiele prawdy
zwykle było w moim życiu
jak wychodziła na jaw w najbardziej
nieoczekiwanym momencie jakby miała
doskonale zaplanowany moment akcji.

Byłem nią niekiedy tak zafascynowany
że traciłem wszystko sprzed oczu.
Jak w hipnozie nawet gdy nic nie było słychać
czekałem na chociaż jedno słowo prawdy.

.

.

.

Zagraj sobie…*

.
Nie ma języka poza ludzkim umysłem
W mig to zagwiżdżesz
Żadnej gramatyki, żadnych literówek
Tylko ścieżka dźwięku z krtani
Będąca jak proza Stendhala – jakby śpiewał ptak
Wyobraź sobie, że nie trzeba się okłamywać
Ani mówić prawdy
Wyobraź sobie nie ma żadnych nazw
To na serio łatwizna
Nic do rozumienia
ani poznawania
a także zero przyczyn
zamrugaj o ile bardziej nagle żywo
Ile twórczej możliwości
Powiesz, że jestem buc-jąkała
Ale ja się tylko dobrze bawię
Mam nadzieję, że jeśli czaisz bazę
To kiedyś pobawisz się z nami
Wyobraź se – Świat poza sensem
Mam nadzieję, że nie cykasz
Żadnych obrońców praw
Ani patologicznych kłamców
Bezbłędność anakoluty
Podziwiaj sobie ostatnią prawdę
Jak rozbawia Świat
Powiesz, że jestem buc-jąkała
Ale ja się tylko dobrze bawię
Mam nadzieję, że jeśli czaisz bazę
To kiedyś pobawisz się z nami
.
*Wiersz jest trawestacją utworu J. Lennona, Imagine.

.

.

.
Esej 92937 leżakowanie, czyli generatio spontanea

.

Tak bardzo pragnę żyć, marząc, że nie skończy mi się czas. Nie chcę zawijać się z miejsc, w których zostawiłam tyle serca. Uroda napotykanego oparła się komentarzom, „piorunom wojny”, dobrom powszechnym i powadze familia urbana. A żegnać się z tymi, których umiłowałam i wybrałam, napawa mnie obrzydzeniem, takim, jakie mam do zadzierzystych senexów, których nie stać na porządny aparat słuchowy. To, co stworzyliśmy, było powzięte w ufności do Świata, z wdziękiem Inhaltsscepticismus… pośród gąszczy sensów, konotacji, desygnatów, paciorków, wartości i innych kurosów, które mają straszyć twórcę… odwodzić go od stanów, z których zakompleksiony pisarczyk zrobiłby sobie aktorską afektację. Chcieliśmy ładnie się urządzić… nie cofnąć się przed Życiem z powodu zniechęconych plusjojów, zapobiegających temu, co ma się zaraz wydarzyć. Za dużo wspaniałego było, bym ot tak mogła zniknąć. Oj nie, nie. Nie potrzebuję do tego śladu. Bo co ja im powiem na dowidzenia? Że „warto było” po grecku jak Augustyn wyznający, że grekę „umie bardzo mało, a właściwie nic”?! Odi profanum vulgus et arcero zagrane dla niepoznaki na bałałajce? Ciao… śmiało, śmiało, śmiało… Cokolwiek znaczy odchodzenie, czy umieranie, ja strasznie tego nie chcę! Wyduszę z siebie moje wcześniaki-słowa dla zmyły, że „jestem sama/O kwiat jeden życia biedniejsza”, by nakarmić ciekawość, jeśli taka byłaby cena odrobinę dłuższego pożycia. I z chęcią przyjmę do siebie niechciane życia! Dlatego kibicuję rozwojowi transplantologii. By nawywijać sobie trochę na czyjś koszt. Tętniące żywiołami dzieło sztuki, jakże wspaniałe obcowanie, które mnie inspiruje do coraz to wnikliwszego zwiedzania komnat swobody, siedliska twórczego miłowania, religijnej ekonomii samonagradzania; moja buzia coraz bardziej rozdziawiona, moje ręce wyciągnięte po więcej w geście wdzięczności, że dostałam szansę zdumienia. Niepowtarzalną, jak makijaż Dionizosa, który stroił się za babę. Dla brachylogii res nullius unieważniłam znaki i przerobiłam na słowo honoru, słowo co się rzekło i echo. Współżycie w takim trójkącie powoduje, że gdy usłyszę to samo słowo kilka razy, to zaczynam czuć lingwistyczną prowizorkę na Świecie. Nawet najbardziej poważny i prawdziwy zwrot mnie bawi… Proszę sobie przeczytać non omnis moriar 20 razy w tempie prestissimo z poważną miną. Tak bardzo dbam o pracę przepony. Zaspokojona nieustannie solidną repetą wrażeń mam same problemy bogactwa. Nie mogę się zdecydować, co najbardziej lubię z dnia… poranki z rześkim przebudzeniem, które czekało całą noc na ten właściwy moment „wyjęcia mi tego z ust”, czy popołudnie, które jest eleganckim sprzętem do łaskotek… a może wieczór, gdy milczenie poleruje moje struny głosowe.

.

.

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

.

Michał Borkowski, przyszły Prezes Rady Ministrów Polski albo Taoiseach Irlandii. Z wykształcenia filozof i programista, absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (2017), a także National College of Ireland w Dublinie (2020). Obecnie w trakcie pisania rozprawy doktorskiej (UAM) z filozofii. Debiutancki tomik poezji Wielkopoliska wydał w roku 2017. W 2019 r. opublikował rozdział w monografii naukowej na temat współczesnej filozofii, w 2020 wydał drugi tomik Dublinopolis. Zajmuje się problematyką antropologii filozoficznej, religijności i teorii polityki. Szykuje się do napisania kilku genialnych książek, ale czeka, aż będzie mógł je wydać w porę.

PODZIEL SIĘ