Stanąłem. Facet, który mnie zaczepił, był łudząco podobny do czterdziestoletniego Roberta Redforda z All The President’s Men, który kilka minut później (o czym za moment) faktycznie okazał się czterdziestoletnim Robertem Redfordem z All The President’s Men, łudząco podobnym do tego mężczyzny.
– O co pytałeś? – poczęstowałem go papierosem – bo nie dosłyszałem pytania.
– To twoja żona? – Zapytał ponownie i zaciągnął się.
– Która? – zainteresowałem się. – Masz na myśli tę w czerwonej bluzce z dekoltem opartą o granatowego jaguara?
– Nie – sprostował. – Raczej tę w marynarskim trykocie i koturnach stojącą przy beżowym mercedesie.
– A, tę – mówię i dodaję – Nie. To nie ona. To nie jest moja żona.
– Czyli miałeś rację – uśmiecha się szeroko i promiennie. – To ta w czerwonej bluzce z dekoltem – mówi i szczerze mi gratuluje.
– Pudło – odwzajemniam mocny uścisk jego dłoni i także się uśmiecham, równie promiennie, choć nie tak szeroko z powodu zajęczej wargi. – Ta również nie. Nie mam żony – puentuję naszą rozmowę i wyciągam z plecaka notes i długopis.
Dostałem od niego dwa autografy i z papierosem w zębach wróciłem z zakupami do domu.
.
.
Przemysław Wechterowicz – pisarz.