Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Czy nierozumienie nie jest też formą poznawania?
Z Jarkiem Skurzyskim o „W raju się nie zgubisz” rozmawia Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak: Pisarz musi poczuć impuls, żeby się otworzyć i przelać na papier swoje emocje. Jakie były emocje w przypadku tej książki?

Jarek Skurzyński: Strach. Ten STRACH. Taki strach nie wiadomo przed czym. Strach przed użyciem słów, wypowiedzeniem ich. Taki trochę strach piszącego, bo to też tekst o procesie twórczym. O skreślonych słowach. Nieczytelnych. Zagubionych. Takich, o których nie wiesz, czy powinno się je wypowiadać. Strach przed innym, obcym. Pierwotny. Absolutny strach. Kosmiczny.

MS: Mam wrażenie, że w twoich tekstach powracasz do „kiedyś”, by przetrawić je na „dzisiaj”. Czy to trudne?

JS: Zastanawia mnie ostatnio koncepcja czasu w prowadzeniu narracji, że to czas jest tym, co często definiuje, czym i kim jesteśmy. Ale czas jest taki potwornie nudny. „Kiedyś” jest znacznie mniej interesujące od tego, gdzie jesteśmy, na czym stoimy. Że czas jest mniej ważny od miejsca. Czas jest czymś, co ze swojej natury jest bardzo ulotne, niepowstrzymane, ale miejsce już takie nie jest. Miejsce trwa. Wiadomo, że i miejsca przestają istnieć albo znacznie się zmieniają, co jest w wielu przypadkach równoważne z nieistnieniem. Ale miejsca są często pamiętane, czego nie można już tak łatwo powiedzieć o czasie, bo jak pamiętać czas? I pytasz o to „kiedyś”, a ja zaraz mam przed oczami jakieś miejsca, przedmioty, a nawet zapachy. Pamiętam las, w którym całe dzieciństwo na różne sposoby spędzałem czas. W tym lesie były poniemieckie ruiny domów, stąd w Raju się nie zgubisz jest nie tylko las, ale też motyw wykopywania w nim różnych przedmiotów, które są „skażone”, obce, lepiej je zostawić, nie ruszać, niech leżą tam, na tym miejscu, gdzie leżały dziesiątki lat. Niech tam spoczywają. To nie czas jest ważny, ale miejsce, gdzie różne rzeczy wpasowały się w nie tak bardzo, że zbrodnią przeciw ich naturze jest nawet próba przemieszczania tych przedmiotów. Pojawia się jednak koncepcja tego dobrego „kiedyś”: kiedyś to było, kiedyś to można było robić tyle rzeczy, to „kiedyś” obrasta w etyczną i aksjologiczną watę jakiegoś dobrostanu. Ten stan z „kiedyś” już nie ma miejsca w „dzisiaj” – tylko jest w pamięci, w rozmowach, wspomnieniach. A trudna w tym wszystkim jest świadomość, że pamięć jest za słaba, żeby utrzymać to „kiedyś”, że moje „kiedyś” jest tylko moim „kiedyś”, dla nikogo innego już nie ma ono żadnego znaczenia, wpada się w taką samotność pamięci.

MS: Interesuje mnie zapis graficzny książki. Opowiedz o tym.

JS: Za dzieciaka wyobrażałem sobie, że słowa, które się wypowiada, płyną za mówiącym. Jeśli szła czwórka przyjaciół, to za nimi ciągnęły się cztery kolumny słów. Wyobraź sobie takie „i” ciągnące się za tobą – łącznik tego, co mówisz z tym, gdzie i jak idziesz. I w książce wykorzystałem to wyobrażenie, żeby nadać dialogom ruch. Chciałbym, żeby osoby czytające miały wrażenie drgań, lekkich podskoków, uników. Jak idzie się po kamieniach, to czasami noga się omsknie, pochylisz się. A te słowa za tobą muszą przecież zrobić to samo.

Schodzimy                                 schodach.

po                            po

schodach. Wchodzimy

Różnie tymi schodami ludzie chodzą, prawda?

Takie wizualizowanie słów tworzy inny wymiar sensu. Tekst rozproszony – bohaterowie się pogubili. Im dalej w las/raj, tym tekst jest bardziej rozbity, rozrzucony. Dla mnie to nie była tylko zabawa, ale też właśnie nadawanie sensu słowom w ich rozmieszczeniu. Takie pozawerbalne znaki i mrugnięcia okiem do czytających. Pustka nas trochę przeraża, a już na pewno wywołuje w nas drgania pustka między słowami, zdaniami. Ta przestrzeń ma czasami większe znaczenie niż literki, które układają się w słowa.

MS: Jak myślisz – czytelnicy zaliczą tę „próbę ogniową” i przejdą przez Twoją książkę niewidzialnym mostem?

JS: Ale ten most jest widzialny. Są przecież w tekście różne stwory, one pomagają się w nim odnaleźć. Są jakieś OvO, które wytrzeszczają na ciebie oczy, to znak, że jesteś już w głębokim lesie. A głęboki las to taka studnia, w tej studni kolejne stwory, im głębiej tym ciemniej, im ciemniej tym bardziej czytelnicy obrastają w siebie samych, własnymi strachami, ciemnościami. Najgorzej jest obrastać słowami, trudno się z nich otrząsnąć. Uważam, że w Polsce wydaje się zbyt mało takich tekstów eksperymentalnych, w których można się pogubić, i to pogubienie się jest samo w sobie wartością. Kto powiedział, że mamy rozumieć wszystko, co czytamy? Czy nierozumienie nie jest też formą poznawania? Poza tym nie uważam, że literatura jest rozrywką. Nie jest. A pogubienie się i zagubienie się w tekście jest też formą jego zrozumienia. W Raju się nie zgubisz trzeba się zgubić, żeby odnaleźć jego rytm.

MS: Proza czy poezja – co jest dla Ciebie większym wyzwaniem?

JS: Nie potrafię w poezję. Chociaż wiem, że dla ciebie W raju się nie zgubisz to poezja. Czasami natrafiam na „ładne” zdania, nazwałaś je podczas naszych rozmów o tekście – lirycznymi. Ale to rzadkość trafić na takie zdania. Tylko czasami się myślą takie w głowie. Nie wiesz, skąd one się biorą. Ja przynajmniej nie wiem. Umiem w prozę, bo piszę tak, jak myślę. Niczego nie muszę w tym zmieniać, przeinaczać. Lubię prostotę. Krótkie/szybkie zdania. Rzucone w biegu. Bo one wskazują na masę różnych emocji. Mam szacunek do słowa i czytającego, w prozie i w poezji nie trzeba paplać, żeby powiedzieć coś sensownego. Mówimy coraz więcej, a chyba sensu w tym coraz mniej. Stąd w Raju się nie zgubisz są pojedyncze słowa powtórzone kilka, a często kilkanaście razy, jakby miało im to nadać większego znaczenia. Ale rzeczywistość nie zmieni się od nadmiaru słów.

MS: Dziękuję ci za rozmowę!

JS: Dziękuję również!

.

.

Książka jest dostępna tu: http://wydawnictwoj.pl/jarek-skurzynski-w-raju-sie-nie-zgubisz/

.

.

W raju się nie zgubisz. Jarek Skurzyński
fot. Róża Bierut

.

Jarek Skurzyński

.

Jarek Skurzyński (1980), prozaik, eseista i dramatopisarz. Debiutował w 2020 powieścią „Zrolowany wrześniowy Vogue” w Korporacji Ha!art, publikował w Magazynie Drobiazgi, Magazynie Szajn i Wizjach. Ma dwa psy, świra na ich punkcie i mieszka na pograniczu wszystkiego, w kamienicy i w Szczecinie.

.

PODZIEL SIĘ