Musimy częściej gadać, Grzechu.
Kategoria: rozmowy
większość „pierwszych razów” już się nie powtórzy
to znak, że jesteś już w głębokim lesie
maksymalne zagęszczenie refleksji, stworzenie jamniczego kalejdoskopu
Wcześniej czuję, że nachodzi.
nie chciałem „konkurować” z mistrzem kryminału
to jest dziękczynienie – to nie jest ocena i tak to czytaj Tato i Mamo
piszę w sposób wysoce nieromantyczny
nie tylko ranty, ale także orły i reszki
ten właśnie głos, ten właśnie rytm, choćby mamrotał
Widzimy się w korytarzach.
lekko wyblakłymi farbami na pożółkłym papierze
im bardziej lgniemy do przyjemności (tekstu i poza-tekstu), tym większa szansa, że skończymy złamani, podeptani, wywiedzeni w pole
Wyobrażam sobie światło pozwalające przeczytać mi podstawę prawną, która mnie uratuje
na wieś, w las, nad rzekę
wbiec na górę po ruchomych schodach poruszających się w dół
W książce jest taka scena w knajpie, gdzie spotykają się wszyscy i każdy mówi w swoim języku.
Druga część rozmowy.
Pierwsza część rozmowy.
Mam na myśli „Blackstar” Davida Bowie.
Tylko tyle mogę i uważam, że tylko to ma sens.
Ja jestem za tym, żeby literatura żyła i była ponad czas, który jest nam dany.
Czy przebyłbym swoją drogę pod okiem krytyki?
Czeska poezja współczesna zostanie kiedyś podzielona na okres przed i po „Inwenturze”.
Do niektórych pewnie jeszcze kiedyś wrócę i może któraś ożyje lub tylko przebiegnie mi przez pokój jak kogut bez głowy.
Było tak, czy nie?
Powiedziałbym, że przyświeca mi nie tyle niezdecydowanie, ile raczej rodzaju uporu, który każe szukać czegoś poza oczywistymi rozwiązaniami.
Z Cezarym Domarusem o książce „Trax”
rozmawia Rafał Wawrzyńczyk.
Wydawało mi się raczej, że działam w osobnej przestrzeni, raczej „nigdzie” niż na przykład „kiedyś tam” czy „gdziekolwiek”, chociaż z kolei takie wrażenie mogło wchodzić w skład warstwy ochronnej dla piszącego w podobnych warunkach.
Gummo jest faktycznie estetycznie ważnym elementem
Każda trudna historia powoduje, że jestem fizycznie chora. Czasem bywa, że ktoś się wygada i potem idzie sobie na kawkę, a ja – jak taki wór na śmieci, zbieram to i przeżywam.
Nie wszystko tu się oczywiście, i na szczęście, ze wszystkim łączy, są wolni strzelcy, wątki poboczne.
Z Jackiem Łukasiewiczem, poetą, eseistą, krytykiem i badaczem literatury, profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego, o jego przejściach szpitalnych, podróżach, inspiracjach czerpanych z malarstwa, oglądaniu wystaw on-line oraz o najnowszym jego tomiku Cięcia, rozmawia Alan Weiss.
Rewolucje w języku i literaturze, narracji zapowiadają i relacjonują rewoltę polityczną. Zrobimy ją albo w języku, albo na ulicy. Bo ludzie domagają się realizacji swoich pragnień i marzeń, a jeśli nie znajdą za swojego życia odpowiedniego formatu, wymyślą utopię.
ten tom to takie postoje pamięci
Paradoksalna siła szeptu i zaraz potem milczenia.
Freestyle z domieszką chilli, kurkumy i kminu rzymskiego.
No tak, to jest dokładnie ten stół, przy którym teraz siedzimy.
tubylcy funkcjonowali w literaturze australijskiej pod nadanymi im w czasie okupacji nazwiskami angielskimi
Wiem, gdzie system ma swoje słabości. W które miejsca warto uderzyć.
i mamy przepis na bestseller
I to jest właśnie pewna cena, którą się płaci za, w pewnym sensie, bezkompromisowe życie.
W Klątwie chciałem opisać proces, który toczy się przez pokolenia.
Ta książka to w zasadzie raport, archiwum kobiety, która żyła w XXI wieku i miała coś do przekazania. Z drugiej strony, co było ryzykowne, wprowadziłam „narrację serialową”. Chciałam, aby odbiorca, w czasach, kiedy ogląda się głównie seriale, wrzucony do lirycznego świata, musiał się od razu odnaleźć
„Bo jednorodność nie jest ani ciekawa, ani bogata. Jednorodność prowadzi do zjawisk politycznych, społecznych i religijnych, które zagrażają pojedynczemu człowiekowi”. O „Wyższej czułości” i nie tylko z Agnieszką Kłos rozmawia Dagmara Pułaczewska.
zrozumiałam też rolę kosza na śmieci
tak naprawdę może to doprowadzić do kolejnej degradacji życia społecznego na wsi
W dzieciństwie skrycie marzyłem o tym, żeby w dorosłym życiu być szarym człowiekiem.
Nie jestem tytanem pracy. Jestem okropnym leniem i bardzo mi z tym dobrze.
To taki rodzaj jakiejś egzegezy i uwolnienia się od ciężaru.
Czasami wystarczy tylko zmienić podejście do tego, co nas spotyka.
w ogóle nie piszę opowiadań
Sam się łapię na tym, że zaczynam nie nadążać i jednak trochę tęsknię do tamtego świata, który był bardziej oczywisty.
Doszliśmy do jakiejś ściany okrucieństwa.
Zacząłem być łapczywy, pochłaniać życie, czasami nawet w zbyt dużych porcjach, co nieraz prowadziło do dosyć bolesnych, powiedzmy, zakrztuszeń… No, ale tak już jest, jak się igra z razami pierwszymi i ostatnimi.
Realne życie wymaga nierealnych zabiegów
Dychotomia zachwytu nad pięknem słowa i zazdrości, że inni mogą sobie tak po prostu pięknie pisać, w ogóle nie biorąc mnie pod uwagę, doprowadziła mnie właśnie tu, gdzie jestem teraz.
Lubię wychodzić z założenia, że człowiek walczący to ten, który potrafi znieść rzeczywistość, w której prosząc nie otrzymuje, w której szukając nie znajduje, w której kołacząc zastaje drzwi zamknięte i wreszcie, który bardziej nie wie, niż wie.
Puste miejsca, dobrze powiedziane. One odstają, niektóre może się po prostu nie udały i nie powinno ich być w „Pawilonach”?
Tadeusz Pióro podejmuje próbę rozmowy o „Końcu wakacji” z autorami książki: Marcinem Baranem i Marcinem Sendeckim.
Ze wszystkich relacji, jakie K może nawiązać z innymi osobami, jest to tego typu relacja, która od wieków zajmuje nas najbardziej.
Można powiedzieć, że kładłem się i wstawałem, widząc rzekę.
pojechać wreszcie do miejsc, które w potocznym rozumieniu nazywa się Polską
Jeden wielki tygiel wydarzeń, doświadczeń, do którego wpadają rozmaite kamienie.
Przypadek, kiedy idziesz ulicą i znajdujesz pięć dych?
Hiszpanów ciężko jest powstrzymać.
Doszedłem do leciutkich fraz, w których obraz sam płynie. Różne rzeczy się działy, a ja to tylko obrabiałem i spinałem ze sobą najlepiej jak potrafię i w konkretnych celach.
Kobiety szybciej odpadały, kiedy pojawiała się rywalizacja, agresja albo po prostu, kiedy trzeba było ugotować obiad dziecku. Patriarchat wychował nas do uprzejmości, bycia miłymi.
Na czym moim zdaniem polega przypadek Ashbery’ego?
Mnie się tam po prostu dobrze myśli i nie jest to rodzaj myślenia gorączkowego, impulsywnego.
Boże, na kogo ja teraz wyjdę!
Kiedyś zrobiłem sobie taką włóczęgę po Polsce.
I tam czytałem wiersze Białoszewskiego pierwszy raz, jeszcze przed wydaniem oczywiście, chyba w ‘54 czy ‘55 roku, te, które weszły potem do „Obrotów rzeczy”, świetne. Bardzo mi się to podobało. Trzymał to w środku, w tej skrzyni.
Poezja to poezja.
Dobre pytanie, jak to się mówi.
Żywe lata, klawisze pianina i inne ważne sprawy.
Pierwsza rozmowa z cyklu Wojciecha Korycińskiego.
Rozmowa miała miejsce jeszcze przed wręczeniem Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
Czasem jak przeczytam dobry wiersz Julki czy Mirki, to ja to od razu widzę i pewnie któreś z ich wierszy zostały namalowane. Na pewno. Może nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale któreś z moich obrazów to są ich wiersze.
Powyższa rozmowa jest kolejną
Dom i światło późnego popołudnia to dwa najbardziej przerażające zjawiska.
Sieć nauczyła mnie, że trzeba być dla swojej twórczości złą macochą, inaczej stoi się w miejscu i samemu sobie bije się brawo.
Żółta kartka może jeszcze nie, ale pogroziłam ci palcem.
Nie da się nie uczestniczyć w przemocy, a jednocześnie trzeba jakoś odróżnić tę nieuniknioną przemoc samego życia od perwersyjnego okrucieństwa, do którego zdolni są ludzie. Gdzie przebiega granica?
Debiut powinien być dobry, nie polecam wam tego, co zrobiłam.