Czekadełko
dla K. F.-S.
Zmieniłem czcionkę, będę pisać
heteroseksualne wiersze,
na które bez obrzydzenia będzie
czekał ten kraj – pobożni i dobrzy
ludzie – Polacy B i Polacy A.
Żeby się nie wstydzić w małych
bibliotekach.
Bo na twoich ustach, na francuskiej
dykcji, dryfowałem przez moment
w ostatecznej wizji tego wiersza.
Kiedy zaśniesz na jego straży,
szklany sufit zmieni się w sorbet
malinowy.
W twoim śnie będziemy go jeść.
Pieseczka
Między śmiechem a niedzielą, myślę
o wierszu z cytatem od ciebie. Dzisiaj
już tylko przezabawnym –
twierdziłaś uroczyście twarzą w twarz
i w przyszłość,
że każdy ma swoje lustro prawdy.
Myślę też, piesku, że bolało raczej
niewiele, kiedy płonęłaś w szałasiku
z metatekstu. Kiedy w dwa ognie
wygrałaś jeden węgielek.
Sypię od wtedy do dziś ścieżki
prostych rymów, wciągam je z tabletu
i rozkosznie nie śpię. Od wtedy do dziś
nie śpię, bo jeżdżę nadal po wczorajszym
mieście,
żeby odkłamać naszą przelotność
ze wszystkich ludzi i adresów,
żeby ją zwinnie pstryknąć w kosmos
ze wszystkich innych miejsc.
Niedziela bez Haendla
Budzę się i pytam:
czy i w jaki sposób wszystko to rozpleść, zapleść
i rozpatchworkować. Postmodernizm w agonii leży
u wezgłowia.
Mówił mi, że za dużo mam tych wstawek kursywą
i że się w nich pogubił. Kim jest on i z jakiej budki
to mówi?
Chyba z innej niż ta, w której Justyna twierdzi do przybyłych
gości, że poezja nie jest emanacją wrażliwości, tylko pracą
w języku.
Następne budki mają w nazwach „Marta” i robią w nich fellatio
(aż do przełyku) o smaku cytryny i bazylii.
Miały tu miejsce dwie pomyłki: przez pierwszą odkliknął lajk,
przez drugą usunął serduszko. Potraktuj je teraz jak własne.
Słodka chwila
Ten pan, co tu był (we śnie), zwinął legendę.
Co pozostawił? Dwa pojedyncze, mikre hasztagi.
A jeśli w tym śnie czytał Honeta, a przedtem
dzwonił głuchy telefon? Należy wdrożyć plan D,
z pominięciem wcześniejszych liter.
I twierdzić: nie po to się mówiło, żeby zaistnieć,
lecz żeby zaiskrzyło. Dostać nagrodę dzięki blurbowi
i grzybobraniu z jury. I owszem, nie jest to pomysł
na zamknięcie ust, tylko na ten moment.
Ale to będzie projekt kolejnego snu, w którym woda
na młyn rymów, nareszcie przestanie się lać.
Kickiego
Nie lubię mikrofonów, mają takie kształty
– mówi Justyna na youtubie.
Jesteśmy w tramwaju numer 3, więc w trójkącie.
On założy prezerwatywę mondos, świat odzyska
siebie sprzed wybuchu,
a ja z mętnym wzrokiem, zostanę oszukaną
przez życie kasjerką z Lidla
i nigdy nie przeczytam tych słów.
Dawid Staszczyk – ur. 14 lutego 1988 roku. Poeta, filolog-rusycysta, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Autor dwóch tomów wierszy – nominowanego do nagrody Złoty Środek Poezji – Log out (wyd. Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2014) oraz Święto otwartych przestrzeni (wyd. WBPiCAK, Poznań 2017). Mieszka w Warszawie.