Wyrwane
Słońce wciąga ciemne kreski, gdy szturmujemy polanę
na niskim biegu. Czyjś głód złożony w magazynach.
Czyjś strach, nad którym żmudnie krąży pustułka.
To, co tu widzicie, jest tak nasycone, że zaraz
będziemy się żegnać. Najlepszy moment
na ściankę – kiedy traci się kontury.
Jaki jest indeks glikemiczny widoków?
Po co się tak nimi opychamy? Żeby było łatwiej
zmieścić się w podręcznym? Już za chwilę
tamten, na którego mówicie ja, zawoła:
spłowiała trawa fałszuje wam papiery!
(znowu)
O czym teraz marzę?
Przez uchylone okno
dachowe w kuchni
mówię szeptem:
ale tam leje, a ona
nie wiadomo jak to słyszy
i zjawia się tu aż z pokoju
z oknem o przeciwległej wystawie,
i wtedy nas tak chwilkę
widać razem
w tych ramach.
Gdzie?
Tam,
wskazuję na wschód,
nad Grevenmacher.
The Necks
pająk wije sieć
w załomie fali
z drabiny sypią
się zajączki
fliper robi rytm
Znak opuszczenia
Wartość wycieczek jest niewymierzalna.
Tak przynajmniej twierdzą syreny.
Nie żyjemy w znaku opuszczenia.
Raczej w podwójnym przeczeniu.
Dzielę z wami chęć przenoszenia go,
Choć oczywiście pod siebie
I w innej gęstości, której przed
Chwilą jeszcze nie znałem.
Tymczasem lista zawodów
Sięga już nieba. Wciąż jednak
Nie brakuje chętnych do używania
Tradycyjnych narzędzi piwotowych.
Bo niby czemu opał z naszego słowa nie
miałby wydajniej ogrzać waszych domów, ogrodów?
Dlaczego by nie zrobić
transfuzji schodom?
Eheu! Świeżutka kra sunie na czołówkę.
Powitamy ją radosnym „Ale go rypsło”?
Lecz pozwólcie, że i ja was o coś zapytam: kto był
Najszerszą rzeką? Kto zgiął najwięcej domów?
Grzegorz Hetman, emigrant, autor „Putzlagi i innych wierszy”.