Gojenie
Jeszcze się nie zdarzyło,
aby umarły przyszedł
i dziecko
za swoją śmierć przeprosił.
Przyszedł o kulach,
poobijany. (Jakby gnał
przez kolce, smugi).
Uśmiechnął się
z głębi rany.
2011
Rozmowy
Po twojej śmierci znalazłem zgubiony telefon:
Szkoda
– napisałeś dwa tygodnie temu.
Miałeś urodziny,
a ja nie mogłem –
gdybym wiedział,
ukradłbym samochód.
Więc dziś, pierwszego listopada,
wypiję tę wódkę za ciebie, przyjacielu.
Co odpowiadasz?
W drodze powrotnej,
na czerwonym świetle – piisk
opon – brzeg jeziora,
kładka,
dwóch jak wtedy świętujących rybaków – widziałem!
przez całą podróż karetką.
Tam, nad jeziorem,
pięć lat temu:
ona cię kocha – powiedziałeś,
a potem umarłeś jesienią.
Powiem ci szczerze,
że po pięciu latach
mam już jej czasem
serdecznie dość.
Niebo milczy.
A to niebo fioletowych irysów.
Czy się otworzy?
Słucham.
Kręgi, tylko kręgi przy pomoście.
Jakbyś stąpał po wodzie.
2016
Klucze uniwersalne
lato
po tygodniach deszczu – gorąco
więc wśród pustych pól
kilometry spacerów
spocony medytuję na skraju lasu
od dawna nie było nad nami aż tak mocnej gwiazdy
cień mówi że jestem oddychającym płomieniem
potwierdza to przestrzeń gdy zamykam oczy
czasem
tęsknota za źródłem ssie bardziej
jestem jak dziecko w sklepie co wrzeszczy za cukierkiem
wtedy źródło wstaje z martwych
i – zupełnie normalnie – przychodzi
pomiędzy dniami rozjaśnione
w ludziach książkach wydarzeniach
nagle
spać przy nim chodzić budzić się przy nim
jakby na świecie byli tylko ty i ono
*
gdy i ty zabłądzisz wśród pól
świeżych od deszczu
przyglądaj się powłokom kamieni
które przed chwilą wycisnęła ziemia
przepisuj
chuchano
tłumacz kamienne języki
niektóre
mogą pęknąć wpół
ale nie dziw się
gdy zobaczysz w nich galaktyki
plum
plum
plum
jeden za drugim wynurzają się z mokrego pola
i natychmiast
łączą
z przestrzenią za-
sysając wzory
na kamieniach plamy
różnokolorowe
czerwone białe
niebieskie fioletowe – znaki
rozciągają się w mgławice
chmury pyłu
konstelacje
jakby wszechświat
rejestrowany był
na kamiennych pulpitach
*
tam w obszarach gazów
istnieje coś co pamiętamy
ile wspólnego
mamy z gwiazdami?
więcej
niż myślimy
niż w ogóle jesteśmy
w stanie sobie wyobrazić
zaginiony duch
ukryte równanie
*
ale wracajmy
chuchanno
wracajmy na ziemię
oto pola
lasy
pustynie
oceany
wyspy
klify
pradawne piramidy
dzisiejsze miasta
w spojrzeniu
opisać je bliżej?
to proste:
kilka cumulusów
wiatr
– i to jasne oko
wyglądające co jakiś czas
zza pofałdowanej bieli
prosto w twoją intuicję
*
bo klucz
to być
mocno być
w odpowiednich proporcjach
wiatru
chmur
słońca – kiedy przepływa
wpływa
przewiewa
*
niewidzialny mieszkaniec wysokości:
klucznik
pozdrowienie
wstępuje raz
na kilka wcieleń
w człowieka
i można się dowiedzieć
o nowych powierzchniach
tam
jak i w sobie
kanałach nowych
*
każdy dzień jest inny chuchanno
inny jest każdy sen
inne jest nowe ciało
tonie pamięć
przez bramę się przelewa
strumień patrzenia
a całą prawdę znają
jedynie gwiazdy rozpiszczone:
twoje myśli
– mówią –
usłyszeliśmy
zostaw poemat
i jedź – w miłości trwaj
tu z naszej strony
jest coś
co ją wchłania
*
już
wieczór?
niebo jak zaproszenie
okienko domu
to luft kapsuły
która gwiezdnieje
gwiezdnieje
przed chwilą
jaśniała tu miłość
a teraz cisza
najbliższych
bezludnych planet
i śpiących na nich
śpiących na nich
słyszysz?
eony schodzą
niosąc rozwiązania
od pokoleń
ta sama wiadomość
podpowiedzi te same
liczby
wizje
tajemnica
może gdybyśmy potrafili wejść
w noc jak eony
zrozumielibyśmy
od razu
lecz one
tłumaczą
nam tylko świtem:
odpowiedzi szukajcie
(przytul mnie
bo zaraz znikniemy!)
ty – w matematyce
a ty – w natchnieniu
2013-2017
Wyżej
cisza
zagubiony w górach
czekam
ja
noc
jastrząb w półmroku
kim jesteśmy teraz?
gdy przestrzeń – wcielenie
bez tła i bez
ciała
współ-równe
współ-rozwinięte
współ-wieczne
w jednym
czystym widzeniu
e pluribus unum
2008
Cztery pejzaże ze stworzeniami
1.
mrok
mewy nad dachem fabryki
szum maszyn
opar azotu
i wtopiony krzyk
bawiących się dzieci
w kwantowych bramach
2.
plaża w styczniu
jest zupełnie pusta
dzieci wiatru
skrzypcohuśtawki
jakby przybyły z pól
słonecznych
roześmianych szyb
– piisk
przebija
niewidzialne powłoki
3.
w oczach zwierząt?
nie
nie tutaj
są zbyt blisko
aby przybliżyć ci istotę
tych drugich
odległych o współistnienie
sfer
wiatru
zamkniętych przestrzeni
4.
sznurek gęsi
nisko
(czarna ziemia
czarne niebo) – żywa struna
nocy piszcząca dobranoc
wszystkim zaszytym w jamach
stworzeniom i tobie
2008-2018
Dominik Żyburtowicz (1983), poeta. Absolwent filologii polskiej Akademii Pomorskiej w Słupsku. Pochodzi z Drawska Pomorskiego. Wiersze publikował m.in. w Odrze i Twórczości. Wydał tomy wierszy Żaglowce (WBPiCAK, Poznań 2015), Spaceboy (Instytut Mikołowski, Mikołów 2017). Tłumaczony na języki angielski, włoski, rosyjski. Publikowane wiersze pochodzą z przygotowanego do druku tomu pt. Klucze uniwersalne. Mieszka koło Koszalina.