Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Dominik Żyburtowicz
Wiersze

Gojenie

 

Jeszcze się nie zdarzyło,
aby umarły przyszedł
i dziecko
za swoją śmierć przeprosił.

Przyszedł o kulach,
poobijany. (Jakby gnał
przez kolce, smugi).

Uśmiechnął się
z głębi rany.

2011

 

 

 

Rozmowy

 

Po twojej śmierci znalazłem zgubiony telefon:

Szkoda

– napisałeś dwa tygodnie temu.

Miałeś urodziny,
a ja nie mogłem –

gdybym wiedział,
ukradłbym samochód.

Więc dziś, pierwszego listopada,
wypiję tę wódkę za ciebie, przyjacielu.

Co odpowiadasz?

W drodze powrotnej,
na czerwonym świetle – piisk

opon – brzeg jeziora,
kładka,

dwóch jak wtedy świętujących rybaków – widziałem!
przez całą podróż karetką.

Tam, nad jeziorem,
pięć lat temu:
ona cię kocha – powiedziałeś,
a potem umarłeś jesienią.

Powiem ci szczerze,
że po pięciu latach
mam już jej czasem
serdecznie dość.

Niebo milczy.
A to niebo fioletowych irysów.
Czy się otworzy?

Słucham.
Kręgi, tylko kręgi przy pomoście.
Jakbyś stąpał po wodzie.

2016

 

 

 

Klucze uniwersalne

 

lato
po tygodniach deszczu – gorąco
więc wśród pustych pól
kilometry spacerów
spocony medytuję na skraju lasu
od dawna nie było nad nami aż tak mocnej gwiazdy
cień mówi że jestem oddychającym płomieniem
potwierdza to przestrzeń gdy zamykam oczy

czasem
tęsknota za źródłem ssie bardziej
jestem jak dziecko w sklepie co wrzeszczy za cukierkiem
wtedy źródło wstaje z martwych
i – zupełnie normalnie – przychodzi
pomiędzy dniami rozjaśnione
w ludziach książkach wydarzeniach

nagle
spać przy nim chodzić budzić się przy nim
jakby na świecie byli tylko ty i ono

*

gdy i ty zabłądzisz wśród pól
świeżych od deszczu
przyglądaj się powłokom kamieni
które przed chwilą wycisnęła ziemia

przepisuj
chuchano
tłumacz kamienne języki

niektóre
mogą pęknąć wpół

ale nie dziw się
gdy zobaczysz w nich galaktyki
plum

plum

plum
jeden za drugim wynurzają się z mokrego pola
i natychmiast
łączą
z przestrzenią za-
sysając wzory

na kamieniach plamy
różnokolorowe

czerwone białe
niebieskie fioletowe – znaki

rozciągają się w mgławice
chmury pyłu
konstelacje

jakby wszechświat

rejestrowany był

na kamiennych pulpitach

*

tam w obszarach gazów
istnieje coś co pamiętamy

ile wspólnego
mamy z gwiazdami?

więcej
niż myślimy
niż w ogóle jesteśmy
w stanie sobie wyobrazić

zaginiony duch
ukryte równanie

*

ale wracajmy
chuchanno
wracajmy na ziemię

oto pola
lasy
pustynie

oceany
wyspy
klify

pradawne piramidy
dzisiejsze miasta

w spojrzeniu

opisać je bliżej?

to proste:

kilka cumulusów
wiatr

– i to jasne oko
wyglądające co jakiś czas
zza pofałdowanej bieli

prosto w twoją intuicję

*

bo klucz

to być

mocno być

w odpowiednich proporcjach

wiatru

chmur

słońca – kiedy przepływa

wpływa

przewiewa

*

niewidzialny mieszkaniec wysokości:
klucznik

pozdrowienie
wstępuje raz
na kilka wcieleń
w człowieka

i można się dowiedzieć
o nowych powierzchniach

tam

jak i w sobie
kanałach nowych

*

każdy dzień jest inny chuchanno
inny jest każdy sen

inne jest nowe ciało
tonie pamięć

przez bramę się przelewa
strumień patrzenia

a całą prawdę znają
jedynie gwiazdy rozpiszczone:

twoje myśli
– mówią –
usłyszeliśmy

zostaw poemat
i jedź – w miłości trwaj

tu z naszej strony
jest coś
co ją wchłania

*

już

wieczór?

niebo jak zaproszenie

okienko domu
to luft kapsuły
która gwiezdnieje
gwiezdnieje

przed chwilą
jaśniała tu miłość

a teraz cisza
najbliższych
bezludnych planet

i śpiących na nich
śpiących na nich

słyszysz?

eony schodzą
niosąc rozwiązania

od pokoleń
ta sama wiadomość
podpowiedzi te same

liczby
wizje
tajemnica

może gdybyśmy potrafili wejść
w noc jak eony

zrozumielibyśmy
od razu

lecz one
tłumaczą
nam tylko świtem:

odpowiedzi szukajcie

(przytul mnie
bo zaraz znikniemy!)

ty – w matematyce
a ty – w natchnieniu

2013-2017

 

 

 

Wyżej

 

cisza

zagubiony w górach
czekam

ja
noc
jastrząb w półmroku

kim jesteśmy teraz?

gdy przestrzeń – wcielenie
bez tła i bez
ciała

współ-równe
współ-rozwinięte
współ-wieczne

w jednym
czystym widzeniu
e pluribus unum

2008

 

 

 

Cztery pejzaże ze stworzeniami

 

1.
mrok
mewy nad dachem fabryki

szum maszyn
opar azotu

i wtopiony krzyk
bawiących się dzieci

w kwantowych bramach

2.
plaża w styczniu
jest zupełnie pusta

dzieci wiatru
skrzypcohuśtawki

jakby przybyły z pól
słonecznych
roześmianych szyb
– piisk
przebija

niewidzialne powłoki

3.
w oczach zwierząt?

nie
nie tutaj

są zbyt blisko

aby przybliżyć ci istotę
tych drugich

odległych o współistnienie

sfer
wiatru
zamkniętych przestrzeni

4.
sznurek gęsi
nisko

(czarna ziemia
czarne niebo) – żywa struna
nocy piszcząca dobranoc

wszystkim zaszytym w jamach
stworzeniom i tobie

2008-2018

 

 

 Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

 

Dominik Żyburtowicz (1983), poeta. Absolwent filologii polskiej Akademii Pomorskiej w Słupsku. Pochodzi z Drawska Pomorskiego. Wiersze publikował m.in. w Odrze i Twórczości. Wydał tomy wierszy Żaglowce (WBPiCAK, Poznań 2015), Spaceboy (Instytut Mikołowski, Mikołów 2017). Tłumaczony na języki angielski, włoski, rosyjski. Publikowane wiersze pochodzą z przygotowanego do druku tomu pt. Klucze uniwersalne. Mieszka koło Koszalina.

PODZIEL SIĘ

Do góry