Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

37 wierszy
Grzegorza Chwieduka z Kępic

 

1.

KOTEK ANTOŚ

przeszkadza mi po kociemu w napisaniu tego wiersza łapie pazurkami za długopis przygląda się dziwnemu wyczarowywaniu na białym papierze jakichś niesamowitych kresek dotyka delikatnie mojej dłoni mieliśmy mieć innego kota o imieniu rysiu miał go syn ale zaproponował żebyśmy się nim zajęli bo jego natalia ma alergię na sierść był zbyt krótki czas na poważne zastanowienie zrezygnowaliśmy z tego nierasowego kudłacza a potem po przyjeździe do domu żona płakała okazaliśmy się bezduszni i na nasze nieszczęście zgłosiła się błyskawicznie po rysia kobieta z gdańska była musztarda po obiedzie nie mieliśmy szans na cofnięcie czasu oryginalny rysiu trafił do nowej rodziny pozostały po nim tylko zdjęcia i filmiki na których widać przyszłego wielkiego kota młodszy synek wkroczył do akcji i załatwił nam z litości do adopcji pręgowanego antka cwaniaka podobnie jak tamten łasi się choć jest na pewno większym łobuzem od rysia energia go wręcz rozsadza oboje z żoną cieszymy się z tego dachowca czekamy na razie bezskutecznie na wnuczkę lub wnuka jakoś słabo się starają nasi synkowie już moje niektóre dawne uczennice chodzą dumne jako babcie ja niestety nie mam papierów na dziadka łeb u mnie już siwy i ciągle jestem na zbawiennych nasercowych lekach nasz kotek lubi w nocy leżeć na poduszce mruczy wtedy niekończącą się kołysankę byliśmy dzisiaj nad jeziorem w ten upalny sierpniowy dzień jakoś antek nie nabroił szczególnie bo stłukł tylko stojącą w kuchni szklankę i znowu zgubił zabawkę myszkę oraz dwie pingpongowe piłeczki wróciliśmy do domu opaleni i szczęśliwi że ktoś na nas aktywnie czeka żona się przygląda o czym ja piszę i robi minki jak mała dziewczynka koci temat zawładnął tym życiowym wierszem ostatni raz wrzuciłem słowo kotek przy okazji refleksji o mojej babci emilii ona często do mnie mówiła mój drogi kocie teraz oboje z żoną mamy kota na punkcie kota do czego przyznajemy się otwarcie i bez bicia

 

 

2.

OBIECANKI CACANKI

i po co było wysyłać długi list z pustymi zapewnieniami że moje wiersze zostaną w końcu opublikowane trzeba przyznać że czułem się jakby synek uczył mnie robić dzieci nie podporządkowałem się pana rozkazom moje wiersze nie zarosły przecinkami kropkami nie poddałem się pańskiej nastroszonej korekcie krzyknąłem ingerencji w moją poezję stop proszę bardzo wyrzucić moje najnowsze produkcje do kosza postanowiłem wykorzystać swoje wypociny w innym miejscu i czasie nie zamierzam z panem dyskutować co jest poezją a co prozą nie zamierzam udowadniać na siłę własnych racji głupi nie jestem ale robić z siebie błazna nie pozwolę jeśli tak bardzo przeszkadza panu mój gruby brzuch to proszę zablokować mnie na fejsie nie musi dręczyć się pan moimi fotkami proszę się nie martwić że zepsuła mnie grupa grafomanów i wierszokletów akurat w takiej nieprofesjonalnej społeczności czuję się jak ryba w wodzie dobrze mi z nimi z tymi gospodyniami domowymi z tymi emerytkami i emerytami z tymi sentymentalnymi koleżankami minęło już pół roku myślałem że chociaż wiersz o mojej babci znajdzie akceptację no tak rzeczywiście powtarzam się z tą miłością do starej najdroższej kobiety której czterdziesta rocznica śmierci minęła właśnie wczoraj według pana nudny jestem z tym powracaniem do czasów minionych powinienem wreszcie dać babci święty spokój i nie udawać najlepszego na świecie wnuka zdenerwowałem pana również wierszami o swoim ojcu na dodatek pokazałem jak polonista może zrobić z siebie istne pośmiewisko tej miazgi bez znaków interpunkcyjnych i bez uformowanych graficznie fraz nie da się czytać zły przykład daję uczniom jestem u pana spalony jestem zerem i nikim mógłbym być pana ojcem bo dwadzieścia sześć lat różnicy to kawał czasu tak dziwnie się złożyło że pan został ojcem ale niestety tego brzydkiego wiersza

 

 

3.

MIJAMY SIĘ PRZYPADKOWO NA ULICY

ale nie mamy za bardzo o czym rozmawiać właściwie chcielibyśmy całkiem zapomnieć o dawnych czasach bo teraźniejszość zaprzecza dawnej przyjaźni to ty czterdzieści lat temu uratowałeś mi życie kiedy wskoczyłeś do rzeki gdy złapał mnie skurcz dokonałeś cudu nie wiem jak znalazłem się na brzegu pamiętam tylko że byłem roztrzęsiony i nałykałem się zimnej wody  potraktowałeś swój bohaterski akt jak zwykły koleżeński uczynek którego nie trzeba rozgłaszać miałeś pretensje tylko do siebie że zaproponowałeś mi takie niebezpieczne miejsce to była nasza wspólna tajemnica nie wyobrażaliśmy sobie żebyśmy po podstawówce mieli się rozstać wybraliśmy to samo liceum w którym siedzieliśmy jak bracia w tej samej ławce czas mijał jeszcze po zdanej maturze upiliśmy się porządnie tanim winem i przespaliśmy dwadzieścia godzin w stodole twojego dziadka to była pieczątka naszej dozgonnej przyjaźni mieliśmy ambitne plany ja wylądowałem na studiach historycznych a ty dałeś sobie spokój z nauką i zająłeś się handlem i biznesem szybko założyłeś rodzinę ja z poślizgiem w końcu też znalazłem żonę wiemy o sobie dużo ale dzieli nas przepaść ty mieszkasz w efektownym domu a ja  na dziewiątym piętrze w bloku strasznie mnie zabolało kiedy zadrwiłeś jak można wegetować w takim betonowym getcie oczywiście zaprosiłeś mnie żebym zobaczył w jakich luksusach opływasz nie zapomnę tej wizyty która była manifestem twojej pychy i wyższości próbowałeś nawet wypasionym samochodem dać mi porządny cios żeby zazdrość mnie zeżarła  od tamtej pory nie ma wizyt nie ma telefonów jest tumiwisizm kiedy byłem w szpitalu na kardiologii odwiedzili mnie dwaj dawni koledzy z liceum nie spodziewałem się że to właśnie oni przejmą się moim losem źle wyrażali się o tobie bo zaproponowali żebyś i ty im w tych szpitalnych odwiedzinach towarzyszył tłumaczyłeś się nawałem pracy i że dla ciebie liczy się każda złotówka nie mogłeś być oczywiście stratny a poza tym co ciebie obchodzi jakiś inteligencik tak oto piękna przyjaźń przegrała ostatecznie z wrednym bezdusznym materializmem

 

 

4.

MOJA MAMA

dzwoni do mnie codziennie jakby bała się dłuższego milczenia powtarza nowe i te same wiadomości o chorobach i sąsiadkach dzięki niej wiem co się dzieje z niektórymi kuzynami mama jest pośrednikiem kontaktów z bratem i bratową dzięki niej mam wiedzę jak postępuje budowa domu bratanka i jak tam sportowo udziela się bratanica moja mama nie ukrywa obaw związanych z moimi synami martwi się żeby im coś złego się nie stało w tym trójmieście kiedy przyjeżdżam pokazuje mi rozwiązane krzyżówki i prosi o uzupełnienie brakujących w diagramach słówek dzięki niej czuje się ciągle dzieckiem choć jestem już facetem przed emeryturą mama zastępuje mi nieżyjącego ojca którego prawie wszystkie ubrania wiszą do tej pory w starej szafie czuję obecność taty w małym pokoju tak jakby wyszedł przed chwilą do kościoła i miał za dwie godziny wrócić moja mama potrzebuje rozmowy jak drogocennego skarbu nawet kiedy nabałaganię w kuchni i zostawię brudne kubki i talerze to prosi bym ich nie zmywał że ona to po moim wyjeździe zrobi moja mama ma wspaniałe sąsiadki które często do niej przychodzą na pogaduszki lubi się chwalić moimi sukcesami poetyckimi lubi pożyczać sąsiadkom różne antologie także z moimi wierszami połowa z nich nie wróciła na półkę czyli pofrunęły na wieczne nieoddanie ale kto by się tym martwił przecież to reklama wśród wiernych czytelniczek moja mama często mi mówi żebym pisał wiersze prostym zrozumiałym językiem i żebym nie naśladował trudnych poetów bo z tego nic dobrego nie będzie no i się słucham

 

5.

LEJE DESZCZ ZA OKNEM

już nie umieram z gorąca nie robię sobie z ręcznika zimnych okładów mordowałem się przez wakacje kiedy otwarcie okien było jeszcze gorszym wyjściem duchota działała też na moje wiersze jedynie nad ranem kiedy było czym oddychać mogłem coś wymyślić tak to jest kiedy mieszka się na czwartym piętrze w blokowisku rok szkolny zaraz się zacznie włączone będą tryby machiny edukacyjnej te ostatnie miesiące dały mi bardzo dużo do myślenia właściwie przekonałem się jak wredni i słabi są ludzie ile w nich wkurzającego skowytu ile materializmu ile dążenia po trupach do celu zamiast się na łonie natury uspokoić dostawałem szewskiej pasji po wyczynach moich rodaków nawet jak pojechaliśmy z żoną nad jezioro to zaraz znalazł się powód do wkurwu zastawiono moją starą skodę felicję na leśnym parkingu że nie mogłem przez trzydzieści pięć minut wyjechać z miejsca pojawił się wreszcie wytatuowany młodzieniec który swojego  drogiego rumaka przestawił z wielką łaską popatrzył na moje tanie auto i powiedział wprost ale ma pan złom nad jeziorem nie było lepiej wytrzymaliśmy dwie godziny otoczeni długimi parawanami  znaleźliśmy się w kleszczach egoistycznych krzykaczy nie było szans na opalanie cień nas zasłaniał a w uszy wwiercała się nachalna muzyka wybieraliśmy potem niby dzikie miejsca szukaliśmy innego raju ale i tam chamstwo wyjątkowo się rozmnożyło wprost wyłaziło nam bokiem nad małym jeziorkiem rodzinka głośnych kabareciarzy komentowała wygląd mojego brzucha i technikę pływania niestety i moje autko znalazło oprawcę jakiś anonim uszkodził lewe lusterko i porysował karoserię ostrym narzędziem kolejny wydatek odechciało nam się słonecznych kąpieli zamknęliśmy się w cichym mieszkaniu prysznic był naszym jeziorem a balkon malutką plażą

 

 

6.

NA EMERYTURZE

przyjmuj oklaski za smaczne kluski przedwcześnie nie zamień się w grzyba w samotnym mieszkaniu przyjmuj psy i kotki próbuj znaleźć dla siebie nowy model jazdy bez trzymanki nie bądź głuchy i ślepy na dowcipy współczesności zapisz się na uniwersytet trzeciej młodości i powybijaj biadoleniu wszystkie zęby z tobą jest naprawdę w porządku bo radośnie bałaganisz i rozrzucasz hity luzu bez żony nie bądź na boga obrażony nie waż się zniknąć z radaru w twoim głosie powinien się urodzić wielki powrót tenora a nawet matadora przypomnij sobie że jesteś kolorowym ptakiem uciekającym przed kąpielą w sosie własnym spraw by twój bezrobotny telewizor ze zdziwienia otwierał szeroko oczy przewracaj na drugi bok wszelkie szmery żalu niech kręci się karuzela działań bez twarzy ukrytej w dłoniach

 

 

7.

JĘZYK POLSKI

co za człowiek brakuje słów na taką podłość to woła o pomstę do nieba jak on mógł to jest zbrodnia masakra dałabym draniowi dożywocie to nie jest człowiek to bestia nie znam określenia na to indywiduum psychicznie chory nikt zdrowy na umyśle by tego nie zrobił potwór w ludzkiej skórze co za bydlę co za psychol zazdrość chora zazdrość tak działa zły duch przez ludzi do kamieniołomów a nie do więzienia do przymusowej roboty i niech zapierdala po czternaście godzin na dobę przez cały czas miska ryżu i woda z kranu kara karą ale niech odbuduje to co spalił pamiętajmy jednak karma wraca dobrze że nikt nie zginął ten niby sąsiad to bezwartościowy szczyl menel i cwel chciałbym dopaść śmiecia  szkoda że to nie średniowiecze i za to co zrobił nie pójdzie sam na stos polskie piekiełko nienawiść polak polakowi wilkiem taki już jest ten świat jego tak przywiązać do drzewa polać benzyną i podpalić ciekawe co poczuje już niżej nie można upaść powinni ludzie go zlinczować szczęście od boga że nie było w tym czasie nikogo w domu trzeba mieć nadzieję że kara dla dziada będzie adekwatna do czynu zanotowałem w ciągu niecałej godziny wiele słów i zdań nie było chwili na ciszę na przerwę język polski szalał na całego

 

 

8.

ODECHCIAŁO MU SIĘ PISANIA

przynajmniej na jakiś czas to milcząca próba zwrócenia na siebie uwagi a tak szalał poetycko sięgając prawie gwiazd tak zawzięcie udowadniał że jest lepszy niż ta lokalna grupka amatorów czuł się profesjonalistą nawet za cenę utraty przyjaźni zraził do siebie wielu naprawdę życzliwych mu ludzi wymieniliśmy się  kiedyś numerami telefonów ale teraz nie mam z nim żadnego kontaktu z tego powodu wcale nie cierpię po co mi nadęty facet podnoszący świadomie ciśnienie wiem że szykuje ponowny atak jeszcze kolejny tomik się nie urodził ale tajna praca się pewnie toczy najgorsze że znowu będzie swoim nachalnym podmiotem epatował żeby czytelnikom oczy wyszły na wierzch ze zdziwienia znowu będzie słownik frazeologiczny studiował i wybierał co smakowitsze kąski jego pisanie to właściwie choroba nieuleczalna choroba spowodowana odosobnieniem on musi być wciąż psychicznie gnębiony przyzwyczaił się do tego stanu jak do picia wody broni się wprawdzie przed określeniem że jest poetą ale to tylko sztuczna poza on domaga się być najlepszym przecież pyskować w obronie swoich wierszy potrafi pod jednym względem budzi mój podziw kocha nad życie bezdomne pieski zawsze jakiegoś przygarnie ze schroniska przeważnie wybiera czworonożnych inwalidów ma teraz w mieszkaniu kundelka bez oka i rasowego staruszka boksera kiedy wyjeżdża na literackie imprezy to psiaki zostawia u sąsiada choć bliziutko mieszkają jego trzej kuzyni to nie może skorzystać z ich pomocy pamiętna wojna domowa sprzed prawie trzydziestu lat zostawiła trwały ślad  poeta soczystym literackim językiem zbeształ chamskich prostaków jeden z nich odwdzięczył się na zakrapianych imieninach wybiciem wybitnemu poecie trzech przednich zębów to była pieczątka która ma wszystko tłumaczyć a przypomina komediodramat  uwaga wiadomość z ostatniej chwili zadzwonił do mnie poeta będący na tapecie i zaprosił na swój benefis mam być koniecznie bo inaczej dostanę w zęby nie pogniewa się jeśli przy okazji napiszę o nim jakiś pomysłowy poemacik cuda się jednak zdarzają  nawet pod koniec wiersza

 

 

9.

W OSIEDLOWYM SKLEPIE

uśmiechnęła się do mnie znajoma młoda aptekarka ogłosiła wszem i wobec milutkim żartobliwym głosikiem pan zostawił w aptece dwadzieścia złotych banknocik leży od prawie trzech tygodni na kwarantannie i czeka na pana z utęsknieniem dawno już nie spotkałem się z taką uczciwością zdziwiła się nawet moja sąsiadka z dołu że w tych czasach  wyścigu szczurów są jeszcze ludzie podobni do aniołów oczywiście odebrałem wartościowy papierek który grzecznie na mnie czekał kupiłem za niego mojemu kotkowi najlepszą mokrą karmę kiedy dostał smaczną porcję z puszki zaczął mruczeć jak wniebowzięty karma do mnie wróciła podobnie jak wróciła wiara w człowieka a jeszcze wczoraj strasznie się wściekałem bo na ulicy pijany facet mnie wyzwał od pierdolonych bajkopisarzy przyszedłem do domu i poskarżyłem się małżonce ona na to żebym udawał głuchego bo na takie chamstwo nie ma leku w nocy miałem sen że się z miasteczka wyprowadziłem i trafiłem na neutralny grunt wielkiego miasta tam gdzie spokojnie mogłem spacerować po obudzeniu strasznie bolała mnie głowa i jakaś dzikość opanowała duszę poszedłem z konieczności do sklepu na rozkaz żony a tam nastąpił cud piszę ten wiersz od razu na komputerze przy akompaniamencie kota antosia mru mru mru mi towarzyszy jak zbawienne rytmiczne zaklęcie w czasie pisania odebrałem telefon z informacją że moje długie wiersze otrzymały trzecią nagrodę w ogólnopolskim konkursie doceniono je za życiową wiarygodność mam teraz mnóstwo pomysłów na dalsze pisanie nawet jeśli dostaję czasem obuchem w łeb od innych jurorów krytyków i poetów z tak zwanej wyższej półki to się nie poddaję raz się zdarzyło że od nadętej poetki z warszawy dostałem propozycję abym rzucił pisanie w cholerę bo jestem literackim błaznem nie skorzystałem z tej oferty więc warszawianka za plecami robi mi ciągle reklamę

 

 

10.

ZNOWU MUSZĘ DO KARDIOLOGA

ale cieszę się że mnie przyjmie różne inne choroby mam nie będę pana zanudzać stara jestem chyba widać pół roku temu pochowałam męża po którym dostałam wyższą emeryturę przez cały rok naszarpałam się i nadenerwowałam mąż cały czas walczył z kostuchą i właściwie czekał na śmierć nie było żadnych szans na poprawę właściwie przypominał usychającą roślinkę najczęściej jego twarz była kamienna i nie wyrażała bólu to był silny facet nigdy się zresztą nie skarżył  gdy przeszedł na zasłużoną emeryturę  mój mąż lubił bardzo oglądać mecze pasjonował się sportem i kibicowaniem wiele razy musiałam zrezygnować z podawania gorącego obiadu lub kolacji bo nie chciał stracić żadnej bramki dobrym był człowiekiem i mocno przeżywał podziały wśród polaków nie zapisał się do żadnej partii ale uważał że nie jest to żadna wada kiedy słuchał w telewizorze gadających głów bardzo się dziwił że ludzie mogą tak słownie kręcić i oszukiwać nigdy mnie nie okłamał mógł się w pewnych sprawach ze mną pokłócić ale nie uciekał się do fałszu podobnie było w kontaktach między ludźmi wszelki imprezy rodzinne imieniny urodziny zamieniały się w dowcipne dyskusje i anegdoty franek uważał że śmiech to najlepsze lekarstwo na zdrową atmosferę do naszej diamentowej rocznicy zabrakło zaledwie siedmiu dni mąż już wtedy leżał w hospicjum odwiedzałam go codziennie przytulałam ale byłam bezbronna chciałam razem z nim umrzeć lecz bóg się uparł i mnie samą zostawił teraz ja zajmuję się swoim chorym sercem nawalają nogi ciśnienie skacze ale daję sobie radę dopóki jako tako funkcjonuję nie chcę być ciężarem dla syna i córki pomagają mi choć strasznie długo pracują z dwiema sąsiadkami umawiam się na codzienne ploteczki na ławce o już idzie moja kumpela wesoła wdówka małgosia

 

 

11.

PROFESJONALNY POETO

szalejesz z tymi wierszami wydawane co roku trzy tomiki poezji są tego najlepszym przykładem ale w ten sposób już się zatraciłeś za bardzo jesteś pochłonięty pożeraniem cudzych przekazów chory jesteś na manię wielkości ciężko się z tobą gada bo z ciebie kawał gada łapiesz sto srok za ogon publikujesz we wszelkich pismach literackich i na poetyckich portalach nie przepuścisz okazji żeby swoją nachalnością nie atakować konkursów turniejów jednego wiersza twoja nota biograficzna to wielki zbiór nadętych osiągnięć masz dobrane towarzystwo wzajemnej adoracji zawsze możesz liczyć na peany nie tylko ze strony krytyków z którymi wychlałeś morze wódki ale również znajome kobietki poetki dają ci za wiersze same dziesiątki w życiu osobistym jednak ci się nie układa mieszkasz ze starą matką której w niczym nie pomagasz przecież zajęty jesteś pracą zawodową w biurze a po robocie układaniem wierszyków i wyjazdami na spotkania autorskie na gale finałowe na slamy na głośne imprezki z kochankami z jedynym bratem widziałeś się tak naprawdę sześć lat temu nie utrzymujecie kontaktów chociaż mieszkacie w tym samym mieście kiedy dochodzi do przypadkowego spotkania na ulicy obaj z obrzydzeniem odwracacie swoje uparte twarze matka próbowała ratować sytuację aż wreszcie machnęła ręką na waszą wrogość nie wiadomo jak dalej to wszystko się potoczy matula jeszcze daje sobie radę pierze gotuje sprząta robi zakupy brat ma żoną i gromadkę dzieci i też się wypiął na rodzicielkę czytałem ostatnio twoje wiersze które odpychają zupełnym brakiem wiarygodności co prawda starasz się być modny oryginalny i błyskotliwy ale nie da się ukryć że zżynasz i to niemało od innych twórców potrafisz świetnie naśladować styl ulubieńców raz przypominasz zdolną młodą poetkę sypiącą bez przerwy nowoczesnym tekstem by gdzie indziej zmienić się w starego mędrca filozofa można się nieźle nabrać ten mój utwór poświęciłem tobie bo choć mnie zablokowałeś w dniu moich pięćdziesiątych urodzin na fejsie to jednak nie ma blokady na pisanie o kimś wiersza chyba doczekam się literackiej riposty albo mnie odblokujesz i z całym cynizmem poradzisz żebym się na głowę leczył

 

 

12.

MAM POWODY

aby martwić się szczerze jak to będzie dalej czy z moją poezją nie wystrzelą mnie pewnego dnia na księżyc czy nie dobiją jak nudnego wierszoklety dostaje coraz więcej sygnałów o moim niskim poziomie inteligencji nie pomogą tu skończone studia polonistyczne ani kupa nagród nigdy bym się nie spodziewał że tak łatwo można zasłużyć na ośmieszenie nie zrobiłem nikomu krzywdy ale to nie powód żeby spokojnie tworzyć dodatkowego smaczku nabierają reakcje mniej lub bardziej znanych mi ludzi jestem na tapecie ze swoim dziwactwem powinienem się poprawić i skierować na właściwa drogę dzisiaj przeczytałem o sobie w komentarzu pod wynikami literackiej gali że łeb do góry zadzieram i udaję chorobę serca no tak właściwie według tej opinii nie byłem w szpitalu i nie walczyłem z zapaleniem mięśnia sercowego to była bujda na resorach jestem kłamcą i biorę wszystkich na litość nawet jurorów konkursów poetyckich bezczelnie oszukuję cóż za sprytne sztuczki ze strony siwego już i grubego jak beczka prawie starucha mam powody do zmartwień bo ani na chwilę nie przestałem wierszy produkować a powinienem się ze wstydu pod ziemię schować i już nie wyłazić ze swoimi wypocinami na literacką powierzchnię czas ucieka szlag mnie trafia na te wredne przestudiowane ciosy nie jestem gruboskórny żebym do końca mógł to wytrzymać może gdybym przestał pisać wtedy wrogowie daliby mi święty spokój nie musiałbym się tłumaczyć ze swojego życiorysu i z błędów gdybym zniknął wtedy nie byłoby żądeł i ciągłego kąsania

 

 

13.

BAWISZ SIĘ TERAZ W AKTORA

trzeba było podziwiać kolegę gdy żył gdy patrzył na ciebie i szukał wsparcia nie pomogłeś mu w niczym twoje literackie porady przypominały nastroszoną zniewagę zawsze uważałeś że tylko ty masz licencję na pisanie że twoje utwory są oryginalne w porównaniu do amatorszczyzny lokalnego rywala zresztą co ciebie interesuje jakiś tam wierszokleta omijałeś go z daleka i nawet jeśli przypadkiem byliście blisko siebie to nie chciałeś się po ludzku przykleić twoje dziwne zachowanie widoczne było w dzikich oczach nie produkuj więc sztucznych wspomnień bo one nie są warte funta kłaków szukanie przyjaciela po jego zgonie nie ma najmniejszego sensu jeszcze rok temu miałeś okazję spędzić z nim kilka godzin w finale ogólnopolskiej gali zachowałeś jednak dystans  zabezpieczając się czarnymi efektownymi okularami nie było wtedy żadnej pandemii ale wirusa miałeś jak zwykle w kudłatej łepetynie teraz do mnie piszesz czy mam jakieś ciekawe informacje o tym gościu dlaczego popełnił samobójstwo i jak to było z jego osobistymi problemami dlaczego został zwolniony z pracy interesujesz się kimś kto był dla ciebie gównem i błaznem aż nie chce mi się wierzyć że można być tak zakłamanym padalcem dostrzegasz w jego chropowatych wierszach wielki talent czemu wcześniej tego nie obwieściłeś idź na cmentarz i powiedz mu to głośno pochwal się swoją modną bródką i kolejnym świetnym trzydziestym tomikiem powiedz że w cudowny sposób sprawisz by urodził się jego premierowy pośmiertny wybór tekstów kolega może z wrażenia wyjdzie z grobu

 

 

 

14.

BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZESŁANE WIERSZE

w imieniu redakcji jestem wdzięczna panu za ten zbiór trzynastu utworów widać że to pana styl i język że nikogo pan nie kopiował to ważne w poezji żeby być sobą i nie naśladować jak małpka innych poetów nasza redakcja jest młoda i dla młodych i niestety nie możemy wydrukować pana wierszy jest pan już starszym człowiekiem prawie kopa lat to niemało a my promujemy debiutantów nie pomoże tutaj pana zajebista notka biograficzna że nachapał się pan nagród i wyróżnień w ogólnopolskich konkursach to absolutnie nie robi na nas wrażenia mamy dla pana propozycję współpracy może w pana środowisku lokalnym w miasteczku są nastoletnie talenty młode piszące osoby które chciałyby się wybić niech pan błyśnie aktywnością w tej materii i pomoże debiutantom oczywiście nie zmuszamy ale jest to propozycja jeszcze chciałabym przekazać panu jedno braliśmy pod uwagę żeby wyjątkowo sześć pana wierszy wydrukować ale nie zgodził się na to jeden z redaktorów zarzucił pana tekstom  błędy ortograficzne i interpunkcyjne nie może tak być żeby doświadczony polonista popełniał językową zbrodnię to niedopuszczalne proszę mnie dobrze zrozumieć ja nie chciałam pana urazić tylko od serca pomóc istnieje jeszcze szansa żeby ta złota szóstka jednak ukazała się  w druku ale po rewolucyjnej korekcie podzielimy całość na zdania z użyciem wielkich liter wstawimy kropki przecinki  i będzie szafa grała proszę przyjąć serdeczne pozdrowienia i czekamy na pańską odpowiedź mamy nadzieję że będzie pan dalej literacko szalał ale nie narazi się na przykład takiemu profesorowi miodkowi

 

 

15.

TŁUMACZĘ CI JAK CHŁOP  KROWIE NA ROWIE

żebyś się w końcu zmienił jak długo jeszcze zamierzasz być pasożytem mamusi oczywiście matka nakarmi wypierze posprząta ty jesteś zapracowany musisz rano zapierniczać do roboty i tam w magazynie podnosić ciężary gdy wracasz do rodzinnego domu obiad już przygotowany czeka na długoletniego zatwardziałego singla obaj bracia założyli rodziny a tobie pasuje wygodne przyklejenie się do matczynego fartucha trzy razy próbowała ci wyswatać fajną pannę ale broniłeś się przed zaobrączkowaniem jak diabeł święconej wody matka wiecznie żyć nie będzie jak wyobrażasz sobie dalej przyszłość gdybyś jeszcze był zaradny i potrafił w pojedynkę załatwić różne sprawy ale gdzie tam przypominasz małe dziecko któremu talerz z jedzeniem trzeba podstawić ani razu nie zainteresowałeś się praniem włączenie pralki to dla ciebie czarna magia podobnie ze zmywarką matka musi załatwiać złotą rączkę jak się coś zepsuje ostatnio spłuczka nawalała w ubikacji trzeba był zalewać kibel wodą z wiadra to ci wcale nie przeszkadzało nie chcę ci dogryzać ale wziąłbyś się w garść i wstawił wreszcie zęby naprawdę szczerbaty uśmiech ciebie ośmiesza miałbyś jeszcze szansę żeby zainteresowała się tobą jakaś pani ale która wyjdzie za faceta z gnijącymi resztkami zębów w całym tym nieszczęściu jest jeden pozytyw pijakiem nie jesteś odstawiłeś wódę jakiś czas temu kiedy zaczęły się problemy z twoim sercem muszę ciebie pochwalić za sumienne łykanie tabletek gdyby nie one znalazłbyś się pewnie w piachu za torami jesteśmy kolegami jeszcze z liceum nie mieliśmy nigdy przed sobą tajemnic a pamiętasz jak wymienialiśmy się dziewczynami najpierw ja chodziłem z olą a ty z jolą a potem jola była moją muzą i jest do tej pory bo została żoną na tobie ola strasznie się zawiodła pisała do ciebie miłosne listy a ty potem robiłeś sobie jaja z sentymentalnej dziwaczki związała się z facetem który urządził jej małżeńskie piekło był damskim bokserem sam sobie ufundował karę bo powiesił się w piwnicy po kolejnej awanturze każesz mi spieprzać więc spieprzam niepotrzebnie zabawiłem się w dosadnego psychologa

 

 

16.

SIEDZĘ W OGRODZIE

i wyobrażam sobie że jestem szczęśliwa że mam na ustach wiecznego banana słońce grzeje niemiłosiernie chciałabym pokochać taki dzień jak dzisiaj ktoś by powiedział że mieszkam w raju ale jest zupełnie inaczej dwa lata temu temu straciłam mamę ona przez prawie trzynaście lat zastępowała mi także ojca opiekowałam się nią lecz czułam się ciągle dzieckiem mama potrafiła doradzić a czasami także nakrzyczeć dla ojca byłam najcudowniejszą córeczką w dodatku jedynaczką o którą dbał i spełniał każdą zachciankę pracował ciężko zbudował dom dla naszej trzyosobowej rodzinki  zginął ojciec tragicznie rażony w piwnicy przez prąd mama narzekała na choroby jak skrzypiące drzewo wierzyłam jednak że dłużej będę mogła się nią nacieszyć po jej pogrzebie już żadnej nocy spokojnie nie przespałam nawet jeśli coś mi się przyśni są to wredne męczące koszmary po co mi teraz taki duży dom kiedy wszędzie jest pusto pięć pokoi w których jeszcze tylko żyją kwiaty żeby troszczyć się o ogród nie mam już sił i zapału wcześniej starałam się aby mamusia miała swój kolorowy kawałek radości siedzę w ogrodzie i myślę co by było gdybym zobaczyła znowu żywych mamę i tatę odcięłam się w smutku od przyjaciół znajomych i sąsiadów nikt do mnie nie przychodzi gdy żyli oboje rodzice dom nasz pulsował był domem otwartym nikt nie musiał się zapowiadać z wizytą choroba mamy spowodowała że i jej koleżanki kulturalnie i dyskretnie się schowały miałam kiedyś chłopaka snuliśmy wielkie plany ale odbiła mi w ostatniej chwili narzeczonego najlepsza przyjaciółka zrobił jej dziecko i załatwił mi staropanieństwo zdążyłam cześkowi dać z liścia po twarzy to była symboliczna kropka nad i siedzę w ogrodzie widzę jak kuzyn paweł omija mój dom szerokim łukiem wiem tylko z internetu że jest świeżo upieczonym dziadkiem

 

 

17.

NOWOCZESNY POETA

podobny do wielu odkrywców ameryki sortuje wyrazy miesza szuka nowych znaczeń przypomina producenta poetyckich kalamburów gdyby jeszcze był świadomy swojego literackiego samobójstwa on dumnie unosi głowę i jest przekonany że inaczej to już tworzyć nie można dają się oszukać na te jego sztuczki redaktorzy pism literackich i różnych portali przecież tak się teraz pisze gdyby jeszcze takie wiersze były w dawkach do akceptacji nic z tych rzeczy takich nowoczesnych poetów jest cała zgraja jeden od drugiego warsztatowo ściąga i zaczynają się wyścigi młodych szczurów kto z nich nawsadza więcej ciężkich słówek ten może liczyć na pochwały nie da się czytać tej spuścizny na dłuższą metę bo sztuczność bije już od pierwszego czytania nowoczesny poeta nie przejmuje się tym że jest nieprzyjemnie trudny on jest kimś lepszym bo tworzy hity na czasie niedawno wdałem się z nowoczesnym poetą w dyskusję na czacie odniósł się w niej i do mojego pisania twoimi grafomańskimi tasiemcami i przegadanymi historyjkami mógłbym sobie tylko podetrzeć tyłek cofasz się błaźnie do czasów przedpotopowych i zobaczysz że wylądujesz w koszu na tym skończyła się nasza wymiana zdań na dodatek mnie błyskawicznie zablokował do tej pory nie wiem czy na ten ekspresywny akt zasłużyłem wydawało mi się że byłem dla nowoczesnego poety jedynie powietrzem żonka trafnie dodała że śmierdzącym

 

 

18.

ŻARTOWNIŚ Z CIEBIE

te seksualne wstawki te aluzje co do mojego prowokacyjnego wyglądu nie wiem jak mam to rozumieć gdyby to były stwierdzenia prosto z mostu przejęłabym się i nawet zawstydziła ale znamy się jak łyse konie i wiem że mam do czynienia z nieszkodliwym kpiarzem są faceci którzy z miną błazna muszą odgrywać swą rolę w kabarecie i ty do nich należysz przynajmniej dzięki takiemu zabawnemu prowokatorowi ubędzie mi kilka lat bo przecież śmiech to zdrowie mój mąż jest nudny jak flaki z olejem nie wyginają mu ust żadne dowcipy wszystko bierze na poważnie stał się nerwowy i tylko czekać aż zacznie wyrywać sobie ostatnie włosy z głowy ma kompleksy których nie będę tutaj ujawniać szczęśliwa za bardzo nie jestem z moim markiem który ostatnio zupełnie oklapł natomiast ty filipie jesteś całkiem inny wprost rozwalasz mnie naturalnym poczuciem humoru szkoda że los nas wcześniej nie zetknął za późno na cofnięcie czasu wdzięczna jestem że anegdotami z własnego życia obdzielasz mnie w zbawiennych dawkach dzisiaj ujawnię bez bicia że przypaliłam wczoraj po raz pierwszy zupę spaliłam nawet garnek mąż dał mi taką  operę jakiej się nie spodziewałam odezwał się w nim gniewny chłop a co ty byś zrobił gdybyśmy byli małżeństwem czy rozdmuchałbyś  domową przykrą wojnę ależ słońce zaprosiłbym ciebie do łóżeczka naszym obiadkiem byłaby miłość pożerałbym ciałko kawałeczek po kawałeczku aż byśmy pofrunęli do nieba po rajskie jabłuszka

 

 

19.

NOWOCZESNA NAUCZYCIELKA

wszędzie jej pełno udziela się realnie i wirtualnie uśmiechem i młodzieżowym językiem obsypuje uczniów a także zachwyconych rodziców dowcipkuje na każdym kroku choć musi też uważać żeby się zbytnio nie spoufalać na krytykę ma przygotowaną cała gamę słownych ciosów potrafi użądlić nawet spojrzeniem mężem rządzi w domu to ona jest dla niego kwitnącym generałem on chodzi pod jej dyktando jak zegarek nowoczesna nauczycielka ma jeden wielki problem odsunęły się od niej obie siostry absolutnie zerowy z nimi kontakt to już prawie cztery lata świadomego milczenia unikania nawet telefonicznych rozmów i jak tu powiedzieć małemu synkowi że żyją w sąsiednim mieście takie dwie ciocie które nie składają siostrzeńcowi urodzinowych i imieninowych życzeń nie kupują paczek pod choinkę nie robią różnych innych niespodzianek sytuacja jest dziwna i napięta brakuje w tej chwili awaryjnego planu proste wyciągnięcie ręki byłoby przyznaniem się do winy

 

 

 

20.

POD WPŁYWEM

zawsze jesteś pod wpływem kogoś lub czegoś nie masz swojego zdania właściwie przypominasz uległego niewolnika lub błazna a może to twoja sprytna taktyka ciągłego podporządkowywania się pod wpływem nerwów i złości narobiłeś już tyle głupstw że szkoda gadać przecież to wina kumpla że cię upił i wpadł na pomysł abyś zaliczył swój pierwszy skok w bok z grubiutką dwudziestolatką żona do tej pory nie wie że ją zdradziłeś ale ona sama nie lepsza przyprawiła ci rogi już dawno mój łatwowierny sąsiedzie jak tak obserwuję twoje poczynania to dochodzę do wniosku że wszelkie rady traktujesz jakby były z wosku topisz je w zarodku i dalej nie żałujesz sobie skandali i smrodku pod wpływem alkoholu potrąciłeś staruszkę na pasach ciesz się że straciłeś jedynie prawo jazdy a nie wylądowałeś w pace pod wpływem brata o mały włos nie wylądowałeś w psychiatryku braciszkowi dałeś porządną pieczątkę w zęby w czasie rodzinnej awantury to był cios likwidujący jego cztery przednie zęby sprawę załagodziła jakimś cudem bratowa ale ty przez kilka dni oszalały gadałeś takie głupstwa przez telefon dzwoniłeś po północy do  nieznajomych ludzi jak dziki zwierz odwiedzać też zacząłeś nocne lokale szukałeś w nich słuchaczy do swojej monotonnej zapłakanej spowiedzi osiwiałeś i zestarzałeś się w błyskawicznym tempie pod wpływem polityki narobiłeś sobie w robocie wrogów przysięgasz że jesteś sobą że pod moim wpływem nie staniesz się słodkim aniołkiem lub grzecznym naiwniaczkiem w żadnym wypadku nie jestem dla ciebie wzorem a tylko śmierdzącym muchomorem możesz mnie nazywać jak chcesz ale słuchaj kozaku nikt nie każe ci być nagle świętym nie namawiam ciebie do modlitwy i niesamowitej duchowej przemiany lecz po co moja mowa jak jesteś w sztok narąbany

 

 

21.

DZIEŃ DOBRY

coś ostatnio się rzadziej widzimy zrobiłeś się  krzyśku jakiś taki smutny zamyślony i bez energii może to sprawka żony no nie wtrącam się  w małżeńskie sprawy tylko pytam potrafisz być uparty i trzymać język za zębami ale oczy mówią wszystko tego nie da się ukryć że coś ciebie gryzie pomogłabym doradziłabym jeśli godna jestem zaufania ja też nie kąpię się w rajskich rozkoszach z moim mężem niby razem a właściwie osobno łączy nas tylko to trzypokojowe mieszkanie śpimy w osobnych łóżkach i pokojach seks całkowicie nam się znudził tylko z konieczności prowadzimy dialog zajmujemy się naszą pracą zawodową całe szczęście że jest robota ta zbawienna alternatywa od wegetowania będę szczera z tobą krzysiu mogłabym w jednej chwili gdzieś wyskoczyć do lasu może na dziką plażę nawet na księżyc tam gdzie nie widziałby nas nikt przyśniłeś mi się niedawno aż wstydzę się powiedzieć co to był za odważny sen byliśmy najważniejsi dla siebie moje ciało obudziłeś z letargu byłam ufna jak zwierzę jak słodka kotka do tej pory dźwięczą mi w uszach nasze drżące słowa umieraliśmy pod koniec pięknie i łagodnie śmierć przyszła jak mgła gdy się obudziłam zobaczyłam drwiące ze mnie poranne słońce faluje czas wiem że my jesteśmy kowalami naszego losu przepraszam że może zbyt odważnie zwróciłam się do ciebie ale nie mogłam już dłużej wytrzymać taka moja natura powiedziałam za głośno za wiele zdobyłam się na śmiałość bezwstydną ale przecież od podstawówki jesteśmy wciąż na ty wszystko właściwie o sobie wiemy kiedyś już nawet kolega z klasy zafundował nam kościelny ślub byliśmy parą na ołtarzu w sypialnym pokoju słowa przysięgi powtarzaliśmy za jackiem udającym poważnego księdza byłam twoją ośmioletnią żoną i nawet mnie pocałowałeś dwa razy w policzek buraczek na mojej twarzy wyskoczył błyskawicznie dumnie unosiłam głowę przy zazdrosnej kuzynce

 

 

22.

BYŁAM NA PANA WIECZORKU

i muszę przyznać z ręką na sercu że nie zawiodłam się nie będę panu kadzić ale taka jest prawda mam porównanie z innymi takimi imprezami przede wszystkim zrezygnował pan z doczepianych na siłę dodatkowych atrakcji nie było piosenki poetyckiej w wykonaniu jakiejś młodej śpiewaczki nie było czytania wierszy przez kogoś innego niż pan nie było zadającego pytania prowadzącego w sposób najbardziej naturalny pan się solo zaprezentował i mówił o sobie i czytał wiersze dwie lekcje minęły jak z bicza trzasnął jeszcze na koniec rozdał pan swój tomik bez żadnej złotówki a dedykacje wpisywane to mistrzostwo świata każda z nich to oryginalny na poczekaniu zmontowany wierszyk po wieczorku nikomu z gości nie chciało się iść do chałupy bo każdy chciał jeszcze z panem porozmawiać oczywiście było fotkowanie to teraz modna konieczność mój stary nie lubi poezji ale się nie wkurzył że przyszłam godzinę później niż obiecałam musiałaś chyba zakochać się w tym sentymentalnym facecie a zdradzaj mnie platonicznie przynajmniej będę miał wzdychającą żonę  tak mężulo podsumował i miał rację ten pański tomik to perełka w moim zbiorze każdy wiersz to portret człowieka z którym się pan zetknął osobiście nie wymyśla pan na siłę anonimowego tłumu ludzi tylko bazuje na członkach rodziny kochankach przyjaciółkach kolegach i znajomych to mi się podoba taka oczywista wiarygodność i naturalność szczególnie wzruszyłam się słowami o babci która podarowała panu wiarę w drugiego człowieka teraz w dobie zajadłości podłości oschłości taki głos jest nam wszystkim potrzebny jak powszedni zwykły chleb chwalę pana pod niebiosa może niejeden by mnie nazwał kaczką dziwaczką myślę że jan brzechwa nie zrobiłby ze mnie pośmiewiska  tylko by mnie mocno uściskał

 

 

23.

W LEKKI CZERWCOWY WIECZÓR

wypięłaś się na mnie a miało być tak dobrze na tym wyższym poziomie wzajemnego zrozumienia dużo sobie obiecywałem po naszej znajomości wróble ćwierkały że powinno być doskonale mieliśmy mocne argumenty żeby kochać się wbrew przeciwnościom słuchaliśmy życzliwej ciszy i wierzyliśmy w gwiazdy ale ty już miałaś przygotowany dobijający monolog  przegrałem z twoim tomkiem do którego postanowiłaś wrócić on był tym pierwszym a ja gościem wprawdzie odważnym i miłym ale pozbawionym nadmiaru pieniędzy po co dziewczynie biedak układający jedynie poprawne zdania tomek zapewni ci godne życie tak doradzili ci sprytni rodzice szczególnie twoja mama nie będę strzępił sobie jęzora bo to nic nie da ale swoje muszę powiedzieć nie myśl sobie że po takim rozstrzygnięciu powieszę się albo będę truł się tabletkami powoli niedostrzegalnie odchodzę od naszych znajomych miejsc trudno jest zamykać na wszystko oczy i udawać że się nie przeżyło razem tych jedenastu miesięcy nie zdążyłem być szczęśliwym facetem czuję się dziwnie nie wiem jak długo potrwa ten stan zanim dojdę z sobą do ładu jeśli chodzi o moje listy do ciebie możesz je podrzeć i wyrzucić na makulaturę nie będą mi potrzebne w dalszej twórczości nie musisz się martwić o babcię zosię która tak bardzo ciebie lubiła w moim domu króluje teraz mały kotek którego sprezentowała siostra iza to żywe lekarstwo na serce buszuje kotek wszechwładnie po kątach stał się najważniejszy śpi wiernie na kanapie i próbuje zapewnić mi wakacje bez smutku

 

 

24.

ZAMYKASZ SIĘ W DOMU NIEPOTRZEBNIE

wyjdź sąsiadko do ludzi pogadaj poplotkuj na ławce nie warto być wieczną męczennicą nikt ciebie nie będzie oceniał za rodzinę poczuj swoją wartość przestań grać rolę zakompleksionej sześćdziesięciolatki popatrz na mnie nie stoję w miejscu nie oglądam się ciągle za siebie a nie miałam w życiu lekko nie załamałam się że trafiłam na faceta zaliczającego po ślubie wciąż nowe kochanki dałam się nabrać jak dziecko na chwilową wierność  pozwalałam mężowi na zbyt wiele on robił swoje ileż wylałam łez dziś się już nie maltretuję od kiedy rzuciłam dziada w cholerę zapoznałam wdowca który dał mi uśmiech i spokój nie jest ideałem ale ma dobre serce wiem że straciłaś jedynego syna w wypadku drogowym już miał narzeczoną myślałaś że wreszcie zostaniesz babcią i zajmiesz się słodkimi wnukami rozumiem że jesteś wściekła że masz żal nawet do pana boga ale zdarzeń nie cofniesz to osiedle ta dzielnica i te ściany nie muszą być obce jeśli uwierzysz w ludzi przekręcenie klucza w zamku nie załatwi sprawy nie każdy człowiek to bandyta lub złodziej wpadnij do mnie na kawę porozmawiamy choćby o duperelach obejrzymy jakiś rozrywkowy program pójdziemy do filii biblioteki to raptem rzut kamieniem od bloku zapiszesz się i będziesz mogła wypożyczać obyczajowe nowości ja pożarłam już masę kobiecych książek i nigdy nie mam dosyć dzięki nim przenoszę się w inny świat dokonuje się w mojej głowie myślowa rewolucja nie będę ci truła i podawała gotowych recept na szczęście bo sama się żyć uczę jutro przyjedzie do mnie siostra z warszawy ona pisze wiersze takie oparte  na życiu dzwoniła że przywiezie już ósmy swój tomik ciekawa jestem czy o mnie przypadkiem czegoś nie naskrobała ta zatwardziała singielka pokochała poezję do tego stopnia że zapomniała wyjść za mąż

 

 

25.

ROZMOWA NIC NIE DAŁA

dalej ukrywamy się za naszymi nastroszonymi racjami dwie osoby bez nici porozumienia dwie osoby żyjące w osobnych światach siedzimy razem przy rosole i przyczepiamy się do wszystkiego szukając wad  to jest naprawdę nie do zniesienia ten proces trzeba przeciąć jeśli nie stanie się cud czas niczego tu nie zmienił nie mamy sobie nic do ważnego do powiedzenia nawet głupiego żeby się przytulić do tamtej zielonej czułości nie ma powrotu do pięknej bajki sprzed lat ukrywamy przed sobą dziwne tajemnice już tylko krok nas dzieli od wzajemnych zdrad nasze pragnienia i oczekiwania pobiegły tam gdzie pieprz rośnie widoczny jest gołym okiem rozkład małżeństwa śpimy w osobnych pokojach seks nie istnieje tylko w pracy radzimy sobie doskonale jesteśmy gorliwymi producentami banknotów kasy nam nie brakuje brak zwykłego serca zniknął tamten błysk w oku umięśnione męskie ramiona już nie przytulają każdy kolejny dzień przypomina jazdę bez sensu wzrasta niepokój którego nie da się wyciszyć czasami przed naszymi oczami przesuwają się migawki z dawnych lat sceny pierwszych pocałunków kąpania małego jasia w wanience wspólnych wypraw do lasu na grzyby i jagody widzimy siebie w ogrodzie na huśtawce zapatrzonych w ważność zwykłej chwili dziś podgrzewane emocje nie ułatwiają życia nagromadziliśmy mnóstwo obaw nawet sen nie jest lekarstwem żeby spojrzeć na wszystko z dystansem coraz więcej znaków zapytania nie życzymy sobie sił i zdrowia nie patrzymy już nawet w tym samym kierunku nie cieszy nas spadający pierwszy śnieg dorosły syn założył rodzinę wyjechał za granicę przyjeżdża tylko wtedy kiedy czegoś potrzebuje a tak generalnie nie ma czasu a przecież pamiętamy jak biegaliśmy na oddaloną za domem górkę jak zjeżdżaliśmy na sankach z małym jasiem  obowiązkowo lepiliśmy wspólnie bałwana którego widać było z kuchennego okna miał oczywiście wesoły czerwony nos z najdłuższej marchewki a oczy i eleganckie guziki z węgla drzewnego do grilla reagowaliśmy na skrzeczącą czarno-białą srokę na poranne powitanie obdzielaliśmy się wzmacniającym szeptem zapowiadało się kolorowe życie razem planowaliśmy najpiękniejsze wakacje już nawet nie wiadomo czy oboje zawiniliśmy czy też któreś z nas odsunęło się bardziej

 

 

26.

PRACOWITA ŻONKA

lenistwo by ją zmęczyło zawsze w biegu powolny marsz nie dla niej kroczki stawia tak szybko aż muszę ją w czasie spacerów gonić poznaliśmy się na imieninach jej koleżanki to była tak zwana miłość od pierwszego wejrzenia spotykaliśmy się potem codziennie ślub i wesele zaplanowaliśmy w październiku papierkiem lakmusowym naszego przyszłego związku była wspólna praca wakacyjna w charakterze kolonijnych wychowawców pamiętam jak siwa kierowniczka ostrzegła mnie że rok temu podobne narzeczeństwo się rozpadło nie zaprzeczam męczyły mój wzrok zalotne spojrzenia trzech studentek odbywających praktykę ale na szczęście moja dziewczyna wbiła mi się skutecznie w duszę i w ciało był jeszcze trudny moment z babcią emilią która znalazła się nagle w szpitalu odwiedziłem ją i zakomunikowałem że będę miał wspaniałą żonę pokazałem babci mojej lubej zdjęcie usłyszałem kocie drogi muszę się wykurować by mieć siły na weselisko stan babci się jednak znacznie pogorszył miała ogromne kłopoty z pamięcią i odróżnianiem ludzi potem przestała mówić już w domu zdana była na ciągłą opiekę kiedy trzy lata później urodził się syn gniewko zdążyłem babci pokazać prawnuka stał się prawdziwy cud babcia pogładziła go po głowie szepcząc po swojemu mój kocie jakieś pokłady pamięci wróciły na nowo ta cudowna chwila więcej się nie powtórzyła w grudniu znowu był szpital w którym niestety umarła trzymam teraz zdjęcie babci emilii zrobione w naszym starym ogrodzie na wsi na tej fotce babcia wyczarowuje mi na drutach sweterek w czarno-białe paski z dumą pawia w nim chodziłem był przyklejonym do mnie skarbem ale oto moja pracowita żonka zdążyła już usmażyć smaczne pieczarki w tartej bułce wieprzowa galareta ścina się w lodówce jutro pojedziemy do galerii handlowej dorotka chce mnie obdarować imieninowym prezentem w postaci swetra już upatrzyła model w norweskie wzory nie myśl sobie mój grubiutki mężu że jestem gorsza niż twoja babcia zasłużyłam i ja chyba na jakiś miłosny fruwający wierszyk

 

 

27.

LIST OD REDAKTORA

mamy z pana wypocinami problem to niesłychane że nagradzają pana nawet w prestiżowych konkursach cóż za dziwna forma utworów które wierszami nie są język bardziej publicystyczny potoczny niż liryczny pozbawiony praktycznie metafor i innych figur stylistycznych niech się pan nie gniewa ale to forma epickiego taśmociągu bez żadnych znaków interpunkcyjnych nie ma zróżnicowania wielkości liter nie ma rytmu nie ma akapitów i strof wygląda to bardziej na techniczny zapis z telegrafu niż jakakolwiek kompozycja literacka ale rozumiem że to zabieg celowy bardziej odbieram to jako relację paradokumentalną miniopowiadanie które poprzez beznamiętną formę ma uwydatnić swoją prawdziwość w dusznej codzienności są to być może niekłamane uczucia taka karkołomna forma może się obronić w pojedynczych utworach ale budowanie na takim schemacie całego zbioru nie jest do udźwignięcia nawet przez najwytrwalszego czytelnika styl język i formuła pana tekstów są w zasadzie identyczne zdecydowana większość utworów jest przegadana i monotonna w opisach niczym teksty hip-hopowe tylko bez rymu i rytmu a tak poza tym proszę się przestać wygłupiać i uznawać za odkrywcę ameryki ten pański upór i koziołkowatość do niczego dobrego nie doprowadzą będą się z pana śmiać i drwinom nie będzie końca warto przeprosić się z językiem polskim i zawrzeć pakt z kropkami przecinkami i wielkimi literami trzeba też absolutnie zabrać się za skracanie tych pana produkcji kariery przed panem za bardzo nie widzę ale może pan sobie dalej pisać lepsze to niż gapienie się w ekran telewizora albo plotkowanie z sąsiadkami na ławeczce mimo wszystko wydrukujemy część przesłanych utworów a co tam zaryzykujemy najwyżej przeczyta to inny krytyk i da panu kolejny wykład

 

 

28.

TAKA MALUTKA NIEPOZORNA BLONDYNECZKA

a ile świństwa może zrobić wszędzie jej pełno buziuchna w ciągłym działaniu ma poczucie wyższości i niewyparzony język potrafi być mściwa niby słodko się uśmiecha a jest w tym jakaś aktorska kpina blondyneczka uwielbia imprezować często zostawia w domu swojego zakompleksionego męża a nawet jeśli z nią gdzieś wyskoczy to jest tylko dodatkiem i wiecznym tłem że pracowita to trzeba przyznać stąd ma uczciwie zarobione pieniądze ale ile się przy tym wyżali że brakuje kasy powinna dostawać więcej za swoje poświęcenie wielką wagę przykłada do markowych ciuchów nie wyobraża sobie by przez dwa dni można było chodzić w tym samym wdzianku musi wszystkich zaskakiwać i zadziwiać jako kierowca stanowi zagrożenie dla wielu uczestników ruchu ograniczenie prędkości nie dla niej jest fanką dynamicznej męskiej jazdy maruderzy i żółwie to dla niej prawdziwe pośmiewisko korzysta z życia ile może lubi na chwilę się zapomnieć zdążyła męża zdradzić parę razy on wie o tym lecz boi się zaprotestować paradoksalnie dobrze mu z takim damskim generałem blondyneczka nie utrzymuje kontaktów z jedynym bratem i to bliźniakiem to skutek wojny domowej sprzed pięciu lat kiedy imieniny filipa zamieniły się w piekło padło wiele ciężkich słów nic dziwnego że rodziców odwiedzają teraz w taki sposób żeby się przypadkiem na siebie nie natknąć mijają dni tygodnie miesiące i lata mijają kolejne święta chyba tylko pogrzeb coś tu zmieni

 

 

29.

NAROBIŁ SOBIE WROGÓW

na własne życzenie po jakiego grzyba przyczepił się do właścicieli samochodów ustawiających swoje maszyny pod oknami bloku i to na trawie wyzwał go młodzik od kutasów wystawiając środkowy palec a mógłby być przecież jego synem możesz sobie grozić palancie i nawet policję wzywać ale wtedy będziesz gorzko żałował biedny ten emeryt który pokochał kiedyś kameralne osiedle i jest jemu wierny mógł przecież zamieszkać na wsi w małym poniemieckim domku do tej pory żałuje błędnej decyzji sprzed ponad dziesięciu lat stara ględziła że ona stworzona jest tylko do miasta że tutaj ma lekarzy i pełni sklepów nie odklei się też od sprawdzonych  koleżaneczek z którymi działa w klubie seniorów tydzień temu znowu przykra niespodzianka po raz drugi w tym roku sąsiad z góry mieszkanie mu zalał tym razem wyjątkowo porządnie ledwo odmalował sufit w dużym pokoju i łazience a tutaj powtórka z rozrywki nie dziwota że w tej sytuacji mariana krew zalewa kto to słyszał żeby zostawiać włączoną pralkę i jechać sobie na grzyby że też ten facet nie ma wstydu i honoru a na dodatek się broni że u każdego może pęknąć wężyk sąsiedzi z dołu narobili plotek na temat jego wnuka który nie przystąpił w maju do komunii nie chodził też na lekcje religii podsumowało to dobitnie siwe grube babsko nie wstyd panu że wnuka na ateistę wychowujecie robicie dziecku w ten sposób wielką krzywdę odpowiecie kiedyś przed bogiem marian nie ma wsparcia w żonie która ciągle gdzieś fruwa zmieniła męża w żałosnego zasuszonego domatora on zestarzał się w szybkim tempie nie poznaje już siebie w prawdomównym wielkim lustrze

 

 

30.

BŁYSZCZYSZ

twoja forma intelektualna trzyma się pewnego poziomu nie ma dnia żebyś czegoś na prywatnym blogu zgrabnie i metaforycznie nie skomentował albo żebyś dosadnie i ironicznie odbiorców nie zaskoczył nagrywasz się na filmikach dbając o ciekawe tło prowokujesz i zmuszasz do myślenia wydałeś kilka niezłych książek nie odmawiam ci absolutnie zasług martwi mnie jedna rzecz w tej cudownej literackiej kąpieli zapomniałeś o rodzicach o matce o ojcu absolutnie nie chodzi mi o to żebyś ich opisywał twoja mama wiecznie się skarży że straciła syna dumny samolub nie jest jej potrzebny uśmiechasz się szpetnie bo mam rację no wrzuciłem do twego ogródka kamyk i co mi teraz zrobisz może otrzymam od ciebie cios słowny albo zakończysz rozmowę wrednym milczeniem wcale nie zazdroszczę ci nagród o nie sam wiesz że jeszcze w ogólniaku cieszyły mnie twoje piątki byłeś humanistą i z polaka nie miałeś sobie równych siedzieliśmy przez cztery lata w jednej ławce nie mogło być inaczej skoro po lekcjach wymyślaliśmy na gorąco nowe scenariusze czasu wolnego już wtedy zrozumiałem że uwielbiasz być podziwiany i chwalony głośno oznajmiałeś że zasłużyłeś na najcudowniejsze życie potem polonistyka uzbroiła twoją myślącą głowę w aparat do produkcji tekstów praca w redakcji gazety regionalnej spełniła twoje marzenia świetnymi tekstami utorowałeś sobie drogę do sukcesów pojawiły się książki posmarowane pychą i twoim egoizmem krytycy wznosili peany na twoją cześć nawet teraz kiedy niby rozmawiamy wcale mnie nie słuchasz patrzysz na mnie jak na jakiegoś głupka wiem wiem wciąż młode dwudziestokilkuletnie flądry ci w głowie gdybym był atrakcyjną blondynką wtedy byś trzaskał ze mną fotki i umówił się na randkę wiem że z ciebie chłop jak dąb a szczególną słabość masz do młodych ciałek przecież te dziewczyny mogłyby być twoimi córkami nie masz siwizny bo ogoliłeś się na zero a co do mamusi i tatusia poprosiłeś żebym się łaskawie i na wieki odpierdolił rzeczywiście zagalopowałem się strasznie masz rację to ja jestem zerem słyszałem że na tapetę weźmiesz koronawirusa który teraz jest twym natchnieniem

 

 

31.

JESZCZE NIE TAK DAWNO

agatka mijała mnie w czasie spaceru ze swoim zadziornym yorkiem dzieliła się informacjami co słychać w liceum i jakie ma plany na przyszłość buzia jej się słodko otwierała głosik delikatny rozczulał ja ze swoim starym bobkiem musiałem uważać aby nasze pieski nie wywołały wojny oj biedny byłby jej reksio przy moim grubasku minęło parę lat bobek już spaceruje w raju dla czworonogów nie zdecydowałem się na nowego przyjaciela teraz muszę odreagować i odsapnąć żeby nie przeżywać smutnych chwil wodobrzusze zabiło bobka trzy tygodnie zastrzyków i wizyt w lecznicy wszelkie starania zakończyły się  fiaskiem na operację już było za późno sąsiad z dołu spytał czy wreszcie mój stary pies sam zdechł czy go uśpiłem odrzekłem grzecznie że umarł po tych słowach stwierdził że ze mnie jest dziwny facet kto to słyszał żeby porównywać zwierzę do człowieka że wyśmiałby mnie nawet pan bóg nie kontynuowałem wymiany zdań i się ulotniłem przechodzę jednak do agaty która nabrała ostrych kobiecych rysów mija mnie dalej na ulicy dawna uczennica z yorkiem ten piesek już wolniutko chodzi i nie jest taki hardy smycz przywiązana jest do wózka który prowadzi młoda mama nie wiem nawet czy agata ma synka czy córeczkę bo za każdym razem odwraca się z grymasem ode mnie jakbym był trędowaty lub był czemuś winny trochę mi głupio że ją tak psychicznie maltretuję ale nie rozpłynę się w powietrzu i nie stanę się niewidzialny nasze przypadkowe spotkania są milczące i zimne dostosowałem się do taktyki agaty poskarżyłem się żonie która udzieliła mi porady sam widzisz że ludzie się zmieniają zajmij się lepiej mężu zepsutą spłuczką a ta młoda nie musi się przed tobą spowiadać

 

 

 

32.

KRYSTYNA I JAN

moi dawni nauczyciele widziałem ich zawsze rano z okna mojego pokoju wychodzili na spacer trzymając się jak para nastolatków byli zawsze uśmiechnięci to nie zależało od pogody gdy padał deszcz chowali się za wielkim parasolem mieli śmieszne czerwone kalosze i przypominali duet bocianów nie zwracali uwagi na ludzi zapatrzeni tylko w siebie moja mama powiedziała raz że to wzór małżeństwa do grobowej deski ich przechadzka trwała tylko jedną lekcję nie była szybka dochodzili do lasu i skręcali w drogę prowadzącą przez stary park tam mieli czas żeby na chwilę odpocząć na ławce gdy zima burza albo wichura były przeszkodą wtedy ten marsz wierności przenieśli na duży balkon dreptali śmiesznie i przypominali ptaszki które za chwilę z pierwszego piętra wyfruną mijały lata nic się nie zmieniało aż wreszcie przyszedł dzień kiedy jan został sam ale jeszcze przez prawie cztery miesiące połykał wolniutko najukochańszą trasę nastąpił dzień w którym jan poszybował w stronę żony pamiętam tamten lipcowy wtorkowy dzień gdy obiegła miasteczko wiadomość o nagłej śmierci wieloletniego pedagoga jeszcze w poniedziałek jan dreptał wolniutko słyszałem wyraźnie jak mocno i bez przerwy kaszlał to miała być piękna opowieść o krystynie i janie moich pierwszych nauczycielach którzy zadecydowali że i ja uśmiechnąłem się w stronę szkoły i uczniów za żadne skarby nie chciałem mieć jednak małżonki nauczycielki wydawało mi się że nie wytrzymałbym z jakąś kąśliwą panią profesor los spłatał jednak figla wprawdzie trafiłem na przedszkolankę z charakterkiem ale to mi pasuje i nawet spacery do lasu oboje uskuteczniamy często mojej kobiecie marzy się czas emerytury nad morzem i zamieszkanie w ustce wtedy przypomnielibyśmy sobie nasze wspólne narzeczeńskie randki i długie marsze brzegiem bałtyku w stronę orzechowa morskiego obserwatorami byłyby tylko mewy i przypadkowi turyści miałem pisać o krystynie i  janie a spowiadam się jak sentymentalny nastolatek nie wstydzę się jednak tego a nawet mnie to podnieca

 

 

33.

SPRYTNIE TO SOBIE ZAPLANOWAŁEŚ

tak strzelasz naokoło swoimi wierszami mało w nich oryginalności  a pełno naśladownictwa i wtórności jesteś mistrzem świata jedynie w rzemiośle twórczym trudno się przyczepić jakichś błędów interpunkcyjnych gramatycznych na pierwszy rzut oka wydajesz się doskonałym piszącym fachowcem masz trudny charakterek i poczucie wyższości nie przyznajesz się do krótkiej znajomości ze środowiskiem lokalnych grafomanów chociaż notę biograficzną masz niesamowicie długą ciężko w niej znaleźć jakiś ślad kontaktów z ludźmi amatorsko bawiącymi się w poezję wiem że udajesz skromnisia cały czas interesujesz się moim losem prześwietlasz moją twórczość i chętnie byś mnie błotem ochlapał przeczucia mam trafne mógłbym teraz wymieniać po kolei twoje działania docierają do mnie różne wiadomości z pantoflowej poczty doskonale wiesz że mam sporo kontaktów i inni poeci nie trzymają języka za zębami muszę ciebie zmartwić zamierzam dalej walczyć w dziesiątkach konkursów zamierzam na złość tobie udowadniać że w dalszym ciągu trzymam literacki poziom jechaliśmy dwa tygodnie temu pociągiem do warszawy nasze przedziały sąsiadowały ze sobą ale oczy w stosunku do siebie były najzwyczajniej w świecie ślepe dopiero na dworcu centralnym odzyskałeś wzrok kiedy na peronie wyszła mi na spotkanie piękna o włoskiej urodzie dziewczyna po jakiego grzyba zrobiłeś nam kilka zdjęć czy myślałeś że mam  młodą w wielkim mieście kochankę to była moja dwudziestosiedmioletnia córka agata mieszka w stolicy ma męża pracuje w korporacji i jest szczęśliwa gdybyś chciał się dowiedzieć więcej to śledź moją twórczość będę cię informował w moich długich wierszach

 

 

34.

WÓDKA PISZE MU WIERSZE

i to od prawie trzydziestu lat wszędzie go pełno musi zabrać głos w każdej sprawie nawet gdy nie ma racji lubi się spierać to jego znak rozpoznawczy uparty kozioł z niego uwielbia błaznować ale dla ironicznego groteskowego śmiechu wytrwale wysyła te swoje nastroszone nerwowe produkcje na różne konkursy literackie i zdobywa nagrody na podsumowaniach gęba mu się nie zamyka po to przejechał pół polski aby go wyraźnie i dobitnie zapamiętano właściwie jest autorem tragicznym bo szuka ciągle dziury w całym zadając i przyjmując ciosy w miłości mu się nie powiodło jedyna żona wytrzymała z nim zaledwie pół roku i wywaliła przez okno jego wypociny zrobił z siebie pośmiewisko kiedy zbierał potem na osiedlowym trawniku porozrzucane rękopisy takiej zniewagi nie mógł krystynie wybaczyć całe szczęście że miał do kogo uciekać przygarnęła go z powrotem najukochańsza mamusia która mu obiadki gotowała i robiła pranie takie prozaiczne życie byłoby strasznie nudne długo by w domu nie wytrzymał dostawał takich ataków wścieklizny że musiał je rozładowywać alkoholowymi wyprawami do dowolnie wybranych knajp już nie bawił się w samotne ssanie procentów nie zmienił się do tej pory charakter naszego bohatera on dalej jest sobą dalej krzyczy nalej i dalej widzi w poezji bolesną  misję nie należy jednak do żadnej grupy poetyckiej jest mu to niepotrzebne swoje warsztatowe spotkania uskutecznia najchętniej pod gołym niebem lecz gdy jest zima albo deszcz zaprasza też kolesi do gościnnego lokum tak jest od czterech lat bo nie ma już kochanej mamusi postanowiła wyprowadzić się do nieba i tam być wzorową anielicą chociaż płodnemu synkowi nawala wątroba on nie może zrezygnować z chlania przecież nie przeobrazi się w trzeźwego filozofa straszącego spokojem

 

 

 

35.

TO JEST POETA

za chwilę wyjdzie na miasto na wieczorny spacer żeby nasączyć się hałasem nie jest łatwym człowiekiem trudno się z nim dogadać nawet w prostej sprawie wzrok ma nieufny i gniewny nie dziwota jednak bo sam dostał po łbie i to wielokrotnie dusi wszystkie nerwy w sobie nie urządza głośnych awantur strasznie się zestarzał to jest poeta wyśmiewany przez sąsiadów ubiera się dziwacznie nie pasuje do środowiska choć zainteresowaniem się cieszy wśród tak zwanego marginesu zaczepiają go żeby im postawił tanie winko on nie broni się przed tym i często ulega to jest poeta który nie ma rodziny ale ma myślącą głowę nie dba o sprawy przyziemne jego stan uzębienia budzi najzwyklejszą odrazę ten poeta układa ciosy najszczersze nawet kiedy mówi głośno to każde z wypowiedzianych zdań przypomina fragment utworu wystarczyłoby to wszystko zapisać i wiersz byłby gotowy to jest poeta zadający trudne pytania bez jasnych odpowiedzi nie ma dla niego ideałów i wzorców od kolegów już dawno się odkleił i nie widzi w tym nic złego nie wydał jeszcze żadnej indywidualnej książki ale jest publikowany w różnych czasopismach i na poetyckich  internetowych stronach to jest poeta który faluje każdy jego wiersz to jakiś zgrzyt lub podpucha krytycy literaccy mają z nim kłopot bo on nie ułatwia im zadania to jest poeta który lubi patrzeć na psy i na ptaki zmienia się wtedy ze starca w ufne dziecko

 

 

36.

NIE MAJĄ DLA MNIE CZASU

siedzę w chałupie sama tylko muchy brzęczą albo za oknem przejedzie jakiś hałaśliwy samochód czasami tylko wpadnie na chwilę sąsiadka oj doczekałam się smutnego losu syn zajęty pracą na dodatek dorabia po godzinach wnuczka studiuje zadzwoni tylko co tam słychać i tyle rozmowy ważniejszy jest jej chłopak co tam stara nudna i zdziwaczała babcia mam jeszcze żonatego wnuka nerwowego jak licho haruje za dwóch wykańcza za miastem domek dla własnej rodzinki służbowo krąży po polsce i właściwie zapomniałam jak wygląda obie moje siostry poumierały a tak doskonałe miałyśmy wzajemne kontakty dziś prowadzę dialog ze ścianą i z radiem tęsknię strasznie za żywym człowiekiem syn radził mi żebym założyła sobie internet wtedy miałabym więcej rozrywek ja nie nadaję się już do gapienia w ekran  wzrok mi się pogorszył muszę oszczędzać oczy mam żal do wszystkich nawet do pana boga że szybko zabrał mi męża trzydzieści lat bycia wdową to wspominanie przeszłości i wieczne łzy rozumieliśmy się z heniem bez słów pokonaliśmy wiele przeszkód dzięki wierności i wsparciu była i bieda ale nie brakowało miłości jeszcze sobie daję jako tako radę jak mi się zupełnie pogorszy to pewnie poczęstują mnie domem starców nikt nie będzie miał ochoty żeby opiekować się wrakiem człowieka wolałabym już

umrzeć niż doczekać takiej perspektywy ale żyć muszę przecież się nie otruję ileż bym dała żeby ofiarować część swoich latek mojemu heniowi on szybko osierocony miał trudne dzieciństwo dzięki wewnętrznej sile poradził sobie z kłodami pod nogi wszystko musiał zdobywać własnymi rękami nie miał żadnego wsparcia gdy go spotkałam po raz pierwszy na wiejskiej zabawie był przystojnym osiemnastoletnim brunetem nie mogliśmy się od siebie odkleić opowiedział mi przez noc całe swoje życie to była opowieść która wwierciła się w moje serce założyliśmy rodzinę i dobrze się nam układało cieszyliśmy się że wspólnie ładnie się zestarzejemy tamten przeklęty grudniowy poniedziałek pamiętam doskonale pijany gówniarz zabił motorem ukochanego męża i to na pasach  heniek mógł nie iść do sklepu ale chciał koniecznie zrobić mi słodką niespodziankę wiedział że uwielbiam ptasie mleczko

 

37.

BYŁY SOBIE DWIE KOLEŻANECZKI

spotykały się nieprzerwanie od prawie trzydziestu lat na galach poetyckich razem nocowały razem chlały i się wygłupiały rozmawiały często do białego rana o własnym warsztacie literackim wymieniały się najnowszymi swymi tomikami artystyczna przyjaźń kwitła na całego coś się zepsuło jednak trzy lata temu  jedna z koleżaneczek dopuściła się zdrady poinformowała organizatorów prestiżowego konkursu o złamaniu regulaminu przez główną laureatkę to była słodka zemsta za porażkę czyli jej dopiero miejsce drugie sprawa wyszła na jaw całkiem przypadkowo tajemnicza informatorka chciała być anonimowa ale wiadomo że kobieta rozgadana umarłaby gdyby czegoś dalej nie rozdmuchała nastąpiła rewolucja już nie ma dwóch sióstr syjamskich już nie ma wesołego duetu obie dały sobie spokój z pisaniem nawet do szuflady za to o dziwo przykleiły się bardziej do swych mężów iwona teraz z ukochanym mężem szaleje na całego kupili sobie rowery i robią wypady za miasto z kijkami wyznaczają sobie także ciekawe leśne trasy jeśli chodzi o katarzynę to ta zdrajczyni zmieniła się nie do poznania cichutka i skromna a jednak wspaniała bo przygarnęła ze schroniska kulawego kundelka reksia oraz trzy czarne koty zagoniła do pomocy swego cichego marka który dawno tak żony nie pieścił przeżywają powrót do przeszłości były sobie dwie koleżaneczki które wykręciły niezły numer

 

 

pismo literackie, wydawnictwo

 

GRZEGORZ CHWIEDUK. Rocznik 1962. Ukończył polonistykę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Słupsku. Pracuje w Zespole Szkół w Kępicach jako nauczyciel bibliotekarz. Autor tomików „Pamiętam wiele” (2009) i „Z pragnienia jesteśmy” (2010), zbiorku fraszek „Fraszki bez maski” (2000) oraz książki pisanej prozą „Worki myśli” (2019). Mieszka w Kępicach.

PODZIEL SIĘ

Do góry