Życie z lego
.
Bez instrukcji
wciskam jedne w drugie
wspomnienia z dzieciństwa.
Tworzą mój zamek, skarbiec. I most
zwodzony, nim
zamykam bramę.
Zostałem w tym, co zbudowałem
sam
sobie.
.
.
.
Przebudzenie – 6.01
.
Metalicznie rytmiczne uderzenia
wybijają
skutecznie sen z głowy.
Jak nieproszony budzik
wdzierają się głośno przez okno
robotnicy z budowy.
Z hałaśliwym młotkiem,
wiertłem, koparką pracują
nad moim regularnym wstawaniem.
.
.
.
To zdjęcie
.
które właśnie zrobiłem,
zrobią zaraz inni.
Uchwycą to, co unikatowe.
Podzielą zachwyt nad kadrem.
Przytną,
przefiltrują,
poopisują,
wyzują
ze mnie.
Tamto zdjęcie
.
.
.
W słoiku
.
szczelnie zamknięte.
Możesz to odkręcić.
Mile widziana znajomość
przepisów
.
.
Andrzej Rejnson. Rocznik 1982. Przez kilkanaście lat związany z dziennikarstwem – najpierw gazetowym, później internetowym. Po reportażach, newsach i wywiadach przyszedł czas na eksperymentowanie z wierszami. Dotychczas publikowane były w „Akancie”, „Afroncie” czy „Helikopterze”.