Dzisiaj
.
wszyscy chcą aby tak było
wystrzelaj się z pomysłów
bądź bardziej kreatywny_a
myśl nieszablonowo
niech widzą
że strzelasz
.
.
.
Bejbi herki
rozdrabniam sprawy na kawałki
włos dzielę na części
od poniedziałku do piątku pracuję
i spaceruje po linii – od początku
do końca włosa
pytam
czy jutro przyjdzie nam stąpać
po grubym czy cienkim włosie
a może się rozdwoimy?
na Instagramie o włosach mówią influenserki
smutno im że rosną im bejbi herki
szukają wcierki na szczęście i zdrowie
polecają te najlepsze
które podratują im herki
nie dzielą włosa na części
a niech im się tam
szczęści
.
.
.
***
.
Półtora zmęczenia na plecach
nosiłam
Uniosę i drugie
– myślałam
Noc biedna i skryta
bo śnimy
– wtedy
A twory gdzieś krążą
stopują marzenia
Daleko gdzieś kiedyś
spakuję
swój twór
Uniosę i trzecie
półtora lub
pół
.
.
.
24
.
kiedy jedna iskra rozpala się tak szybko
i nie gaśnie
alarm – proszę zejść do piekła
początek tunelu który nie ma końca
spakowałaś nadzieję
którą miałaś pod ręką
dziecko które będziesz karmić
w przerwie między
pierwszym a drugim biegiem
gdyby blask podświetlonych zabytków
oświetlał bezpieczną drogę do domu
który opuściłaś może bezpowrotnie
kiedy to wszystko się skończy
jeszcze kiedyś będzie czwartek
bez kłębów dymu i alarmów
otworzysz okno w którym
ujrzysz ponownie
nadzieję
.
.
.
Przepełnieni mgłą
.
po co wam silniki diesla i z uśmiechem szyderczo cichym tesle
matowe karoserie, zamglone oczy, uszy i serca
osocze bogatopłytkowe wstrzykiwane dla znieczulenia pacjentów
dwudziestego pierwszego wieku
pobawmy się w ciuciubabkę; zasłonięte technologią oczy działają jak piołun
zasłaniając horyzont przez kolejnych deweloperów
po co wam przeszklone i jasne biura skoro ciemne są wasze intencje
popatrzmy czasem w płomyki, a nie podpłomyki ścigane na talerzu
przez pozłacane sztućce gerlacha
w świecie, w którym jedynym napędem jest miłość
chcę żyć
.
.
.
Równość
.
kiedyś odcinek drogi był krótki jak rzęsa
wagon długi jak brew co chwilę skręcający
w zależności od kierunku nastrojów
zajmowałyśmy z babcią miejsca i wybudzałyśmy
uwagę pasażerów którzy dziś uważają by nie
zgubić wifi
niektórzy od początku drogi prowadzili wiwisekcję
zajmując miejsce pod oknem jak nagłośnieniowcy
na końcu sali
inni w epicentrum komentując każdą stację
lub zalewając strużką potu
hasło krzyżówki
siedzieliśmy anonimowo lecz blisko
pomimo różnych twarzy i bagaży
przecież codziennie przemierzamy te same rzęsy i brwi
podobne drogi
podobne sny
.
.
.
Dom spokojnej starości
.
Przekroczyłam próg domu
na portierni uśmiechnięty człowiek
jakby chciał unieść historię tego miejsca
nerwowym kącikiem ust
W prawo, potem prosto, trochę po schodach
przecież windy nie ma bo po co im – mówił
Długi korytarz, bladoniebieskie ściany wołały
głośno – lecz słyszeć się nie dało jak echa
który nie ma o co się odbić
Staruszka powolnym ruchem dłoni macha
długo jakby klatka po klatce myśli że to
córka czy wnuczka która odezwie się w końcu
pierwszym w tym tygodniu słowem
Cztery ściany wyblakłe jak twarze mieszkańców
okna w pokoju otwarte przez które ulatuje nadzieja
.
.
.
Nokturn
.
Okruchy pod dywan
życie sprzątnęło
światło zgasiło
tapetę wyrwało
.
Dopiero co kładł
na duszy uczucia
a zaraz odleciał
radio włączyłam
.
Gdy w oknie się trzęsło od wiatru tak bardzo
niedobrze szczelnie było to widać
czy kiedyś podniesie ten deszcz
i postawi akurat tam
lecz nie tu?
.
.
.
Annabella Conti-Praszkiewcz – ur. 1994 r. w Norwegii. Absolwentka Dziennikarstwa oraz Kultur Mediów na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Laureatka konkursów literackich m.in. „O kwiat dziewięćsiła” (2018), “Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (2020). Publikuje w almanachach pokonkursowych oraz portalach literackich. Często pisze, częściej obserwuje, najczęściej marzy. Przypatruje się różnicom pomiędzy rzeczywistością, a simulacrum, którego nie brakuje we współczesnym świecie. Mieszka i pracuje w Gliwicach.