kosmiczny wałek
,
tak naprawdę zarabia niewielu – kilka wtajemniczonych osób
ale ich imię
jest milion
major – ten od broni nabitej śmiechem
nadziewa rurkę kremem
major – ten od krasnoludków
przepycha kolejną setkę krasnoludków przez wrocławskich ulic sto
major – ten od ożywiania umarłych
wspina się po torach kolejowych na placu strzegomskim
do nieba
po tytuły ugruntowanych na rynku wydawniczym gazet
pancerny marian – ten od końca świata szwoleżerów
zaprosza nas na pomarańczowe zaduszki
.
.
.
. . .
.
lew tołstoj nabija im głowę niepotrzebnymi ideami
a potem główka pracuje
miele szczegół po szczególe mały młyn literatury
pokazałem im drzewo
jedność się kończy gdy mistycy zrywają pakt z materialistami
pokazali mi drzwi
ręcznie rzeźbione kunsztowne drzwi
pochwalili się drzwiami
i pokazali mi drzwi
.
.
.
kolos
.
kto biegnie za mną ?
kto biednemu zabroni ?
znowu zaczyna wyjadać dialektykę z talerza dla potrzebujących
co do smaku się wypowiada
że nie istnieją kubki smakowe
istnieją tylko smakowe menażki
uciekł nam świt w głęboki dół
na głęboki wschód
gasi nam światło i dźga łyżeczką w twarz
aż trafi w usta
.
(z cyklu – głodnego nazwać , nakarmić , z głodnym pogadać)
.
.
.
z punktu widzenia naturalnego obserwatora
.
ona – jednorazówka śmigana
love letters aktualizuje jako love sms
zdecydowała się na kurs szybkiego czytania
szybko czyta w jego telefonie
on zapada w kwantowe niedookreślenia
na parapecie melduje się gołąb obronny
no i parapet obsrany
solidnie opłacają się rzeczywistości za ochronę
rzyga więc i ja jestem
.
.
.
całus
.
przyglądam się katastrofie i nagle wiem
świat się śmieje
świat jest mały
sam świat to potwierdza
mały jestem przedstawia się śmiejąc
i wyciąga zza pleców rękę
nie wiadomo o co chodzi
ale o coś chodzi
powinniśmy zostać podzieleni
tymczasem nas łączą
dużo w tym troski
zadeptalibyśmy się wzajemnie wiedząc więcej
całus musi zostać skradziony
skradziony zwrócony przekazany ukryty znaleziony podmieniony
zręczność kieszonkowca
nie być jednak ręką
.
.
.
. . .
.
don kichot obciążony dziedzicznym nadgłowiem
poił tętent ze źródła pegazów
gwizdał wiatr jak pies hejnałowy
don kichot nie pytał do kogo należą wiatraki
interpretował
sylabizował w i a t r a k i w i a t r a k i
historia o znalezionym portfelu wraca pod postacią historii o zgubionym portfelu
z natury eskapista jednak lubię powrotne eskapady
z kiełbasy wypada kieł ktoś ją już jadł
.
(z cyklu – egalite fraternite liberte)
.
.
.
liczydło lewandowskich
nie otwiera ust
jak nic – bezzębny
według liczydła lewandowskich
no bo jeżeli niemowa to by się uśmiechał
taki lewandowski totalizatora sportowego
do pionu po rurze pionu
daj głową znak – tu czy tam ?
ale tutaj nie ma tu albo tam
tutaj się wykonuje ruchy wahadłowe
nad głową jaśnieje alma mater spadkowa
taka lewandowska totalizatora spadkowego
mgliście mówi bo i przed nią sporo zatajono
wiadomo jak to jest między nami ezopami
.
.
Bartosz Niewart,
pojawia się na internetowych, literackich łamach od 2017.
Zaistniał z różną częstotliwością w dodatku Odry, Helikopterze, Salonie literackim, Wydawnictwo J, Afroncie, najbliższym wydaniu Tlenu Literackiego , także w Magazynie Poetycko – społecznym (Zakład Magazyn). Mieszka we Wrocławiu, przekroczył trzydziestkę.