pod powierzchnią
pod powierzchnią
za gęsto
by otworzyć spadochrony
nigdy nie wypłyniemy
krzepliwość krwi jest zbyt mała
aby zawrzeć przymierze
i nie zginąć
przyszła noc zmartwychwstania
ale spaliśmy
utraciliśmy czytelność
*** (nóż napisał wiersz)
nóż napisał wiersz
na nadgarstkach
z głodu przeczytałam wszystkie
krople
blade fryzjerki cięły mi skórę
wydłubując dziobami pamięć
na końcu rozszczepiły
światło w źrenicach
i nie widziałam już ciebie
prawdziwego
przesyt niedosytu
larwy motyli nie wyjdą z kamiennych
kokonów
odcięte palce same sporządzą
pętlę i testament
tej jesieni
ptaki nie odleciały za morze
zostały na wyspie z betonu
z wypatroszonymi oczami
przybite do krzyża
drobnymi goździkami
*** (dawno nie byliśmy w domu)
dawno nie byliśmy w domu
mówisz chodźmy
na podwieczorek
oset zakwitł na fioletowo
pośmiertny zapach suszonych kwiatów
zastygł jak kwaśna mgła
nosorożec leży pod ścianą
księżyc powiesił się na suficie
mówisz dawno nie byliśmy tutaj
mech porasta wygasłe ognisko
wytnij z gazet ojca i matkę
postaw sfinksa na wycieraczce
co było i czego nie ma
pierwszy raz wracam bez wyroku
wracam też ostatni raz
gotowa wybaczyć wszystko
co było i czego już nie ma
zdjęłam uzasadnienie logiczne
że nie można opuścić kształtu
po opuszki włosów straciłam kontur
nie wierzę w to co już było
dopóki ognisko się pali
jesteśmy ze sobą i obok
złączeni chwilą kpiny o braterstwie
lecz gdy ruszymy stąd na rozdroża
stanie się jasne że
nie mamy wspólnych kierunków
a nawet gdyby
zimna fala gardło wiąże
i odwracam głowę
nie powiem ci nic
choć czekałam bardzo długo
aż przyjdzie ten zwykły dzień z tobą
chodź ze mną
schowajmy się na pierwszym planie
miasta o wyschniętych żyłach
co umiera nocą kiedy my żyjemy
przez te lata pokonywałam
linie łamane przekątne i kanty
a linie papilarne torowisk
wróżyły mi żywot tam i z powrotem
i zdarzały się noce moich samobójstw niedokonanych
powietrze przez te lata było zbyt świeże by odkręcić gaz
wciąż kwitło wciąż rozrastało się
gubiło liście i kłamało kłamało wszyscy kłamali że są
moje ostatnie słowa były kaszlem
komunikat zaszyfrowany przekazywałam siebie
nikomu
nikt jest postacią abstrakcyjną
więc rozumie wszystko
nie ma już tego co było
ale będzie od nowa
uciekamy w potrzasku
by zachować ciągłość
Ewelina Lewkowicz, rocznik 1979, pedagog, dziennikarka, miłośniczka fotografii, debiutowała w 1995 r., w konkursie poetyckim organizowanym przez Stowarzyszenie Deszcz Wrogich Automatów, pochodzi ze Starachowic.