otwarcie
a chciałoby się wrócić
do momentów skundlenia
gdy bezkarność była cnotą
stracić godność za opaskę
zjadaliśmy swe języki
krusząc zęby na parkingu
w końcu każdy nowy kryształ
chciał mieć swój moment triumfu
kwestia wieku schodzi na bok
w chwilach tak odosobnionych
ale ikra gdzieś struchlała
uciekają nam sprzed nosa
autobusy w których skwar
destruuje silną wolę
nasze miejsce już zajęli
młodzi piękni i nagrzani
Multikino
skąpani w morzu punktów payback
których nie mogą wymienić na colę
będą szarpać się i trącać
z promocyjnych niedoborów
przemielą dziś zło tego świata
zaopatrzeni jak wars do Rzeszowa
a my stoimy cicho w kolejce
w końcu przyszliśmy tu dla rozrywki
wystarczy spojrzeć współczująco
na nowicjuszkę i poczekać (całe życie
się uczymy) żeby zgarnąć dobre miejsce
(niech zielone będzie w końcu wolne)
potem wejść do świątyni w której panuje
szmer i szelest jakiego nie znaliśmy
poddać się zbiorowej psychozie
w końcu przyszliśmy tu dla rozrywki
poezja która wciąga
postawić kreskę
we właściwym miejscu
to sztuka
Sopot, 3:21
wszystko co dzisiaj wzięliśmy
za dobrą monetę wystarczy
by pójść do łóżka z czystym
sumieniem i oddać się chwili
tymczasem trzeba jeszcze powalczyć
o pion dla naszych głów
i poziom dla naszej godności
stanąć na wysokości hosanny
powielać ten schemat do skutku
powtarzać do wyciszenia
nasz post
będę zlizywać z ciebie
środowy popiół potem
chłostać palmą w piątek
zejdziesz z mojego krzyża
obyś wstała w niedzielę
mefedron zatoki
krzykliwe nazwy zwracają
uwagę małomównej młodzieży
aktualnie walczącej ze
szczękościskiem
niedziela dniem zarzutów
i przerzutów wymiętolonych
bolesławów i przyprószonych
mieszków
można by się sprzeczać
kto ma bardziej przejebane
i kto pierwszy skorzysta z
linii wsparcia
jeśli dobrze widzę a lustro
faktycznie odbija to trochę
nam się życie w kurorcie
posypało
twój szczęśliwy numerek
noce są spokojne gdy gołe
baby licytują się na rozmiar
piersi i tkanki tłuszczowej
a ich zgorzkniali mężowie
aktualnie eksponaty sprawdzają
wyniki lotto w telegazecie
miłość jest jak pusta komora
maszyny losującej która tuż po
zwolnieniu blokady zaczyna wariować
wprawia w ruch wszystkie kulki
podrzuca je bawi się wypluwa
nie twoje numery
historia szybkiej miłości
skończyliśmy na Startowej
przepięcia
należało się przekonać
że wsiadanie na jednym
przystanku nie oznacza
wspólnej podróży na koniec
pętli na kształt przewróconej
ósemki tak subtelnie szkicowanej
na nadgarstkach w chwilach
kompulsywnych rozrzewnień
musiało nas coś kopnąć
jebnąć nas musiało a po zwarciu
(nie mylić z zawarciem)
zapaliła się ostatni lampka
rozsądku co jak elektryk
majstruje po ciemku w kącie
gdy nagle robi się jasno
nie wiesz jak mu dziękować
woda z miętą
przeszło mi już to
czemu jeszcze wczoraj
mogłem nie sprostać
dwa domy dalej
na stole w kuchni
stoi szklanka
niewzburzona powierzchnia
ciała to zasługa wody z miętą
Iwo Sadecki – urodzony w 1989 r. w Kwidzynie, ukończył psychologię na
sopockim SWPSie. Twórca i administrator fanpage’a „Spisane na straty”. Pisze, słucha, ogląda i doświadcza, czasami wyciąga wnioski.