AUTOPORTRET NIESKOŃCZONY
Jestem kontrastem
podkręcającym wyzwanie/ stojącym
naprzeciw wyzwaniu.
Zniekształconym odbiciem,
abstrakcją życia widzianego
przez dno szklanki.
Nie jestem zwycięzcą.
Nie jestem przegranym.
Nigdy nie brałem udziału
w tym durnym wyścigu.
Znajduję kompromisy tam,
gdzie inni na siłę wpychają swój
sztuczny, lepki nonkonformizm
i zwą się buntownikami.
Łatwo buntować się z opłaconym internetem
wśród czterech ścian odbijających echa wi-fi.
Nie jestem buntownikiem,
choć czasem się buntuję. A co.
Wystarczy mi rebelia moich myśli,
Armagedon, Hiroszima i Naga Suka,
które dzień w dzień walczą
między sobą i ze mną.
Czuję – nie czuję.
Kocham – nie kocham. Kocham.
Chowam się w sobie,
ugniatam jak plastelinę,
raz socjopata, raz psychopata,
raz odwrotnie.
Co dzień przeżywam dziewięć osobnych istnień,
zastanawiając się, co by było gdyby.
Nic by nie było.
Mienią się różne odbicia w kroplach
różne maski wykute w zwierciadle.
Bądź inny, chodź, pełzaj
i tak to nieistotne.
W bruku każda kostka jest inna,
a jednak… różni się tylko w szczegółach pęknięć.
Ten sam materiał.
Ta sama metoda.
Ta sama fabryka i ten sam brukarz.
Jeszcze ze sobą nie skończyłem.
BARBTURANY
gdy głowa za mała,
by oczami poruszać.
gdy szczęka cię ściska,
a żyły gotują.
gdy skóra od wewnątrz
świerzbi, choć drapiesz.
gdy kości zrastają się
krzyżem drzewnych cierni.
gdy chcesz, a nie możesz
i gdy możesz, a nie chcesz.
Przeklęte wymiociny dławiące
gardło spalone od krzyku.
CABO DA ROCA
Zabiorę cię na Cabo da Roca,
gdzie ujrzymy koniec,
linię oddzielającą niebo od morza,
morze od ziemi i ziemię od nieba.
Usłyszymy piosenkę Boba Marleya
i mieszaninę języków.
Cabo da Roca, The end of the word.
Fale rozbijają się o brzeg
w zupełnej ciszy.
W ciszy umierają złudzenia,
że poza horyzontem, poza polem widzenia,
gdzieś w oddali,
czeka na nas lepszy świat.
Tutaj się kończy.
Przynajmniej ten, który znamy.
GDYBYM MIAŁ LEKARSTWO NA TROSKI
Gdybym miał lekarstwo
Na troski tego świata
Przeszedłbym w wieczność
Nieśmiertelny, jak pomnik bohaterów.
Gdybym znał odpowiedź
Na wszystkie pytania
Szybko zostałbym zapomniany
Jak zakurzone księgi Encyklopedii
Na odległych półkach Narodowych Bibliotek
Tak to już teraz jest.
Wszystko trwa chwilę,
Więc mówią „żyj chwilą!”
I nawet nie zdajemy sobie sprawy
Kiedy to mija, ta chwila,
To życie, które z początku
Jak strumyk o wolnym nurcie
Potem zmienia się w rwący potok
By przejść w szeroką rzekę
W której łowią ryby
I pływają statki
Żeby na końcu zniknąć
W morzu.
W ostatecznym rozrachunku
Nikt nie rozróżni kropli od kropli
Będą rozpoznawać tylko główny nurt.
Niektórzy będą wiedzieli, gdzie jest źródło,
Lecz każdy zapamięta
Powodzie, zatopione miasta, zerwane mosty
I topielców. W szczególności
Topielców.
A rzeka tylko płynie.
I zatrzymać jej nie jesteś w stanie.
Gdyby miał lekarstwo
Na wszystkie troski tego świata
Zapewne wyrzuciłbym je do rzeki
I patrzył jak tonie.
SŁOWO
wdeptałem twój uśmiech w swoje standardy
wdepnąłem w twój uśmiech pogrzebany
a słowo stało się czasem, bo
czasem już nie mam ochoty na słowo,
które nie stało się ciałem
i nie zamieszkało między nami
TO
to drobne gesty
to pocieranie kciukiem naskórka twojej dłoni
to próbowanie czy herbata jest posłodzona
i czy kawa po dolaniu połowy zimnego mleka
jest wciąż gorąca
to pocałunek w czoło
to ćpanie zapachu włosów
to twój uśmiech oczu
to niekrępująca cisza
to obawa przed zamykającymi się drzwiami
wiemy to podskórnie
gdy to gotuje się w nas
gdy to skręca nas od wewnątrz
zelektryzowani przyciąganiem
podczas, gdy ciała stygną
po burzy.
Ale czy to wystarczy?
Jakub Kurzyński (ur. 16.02.1991) – reżyser, prozaik, poeta, scenarzysta. Zdobył wyróżnienie za krótki spot reklamowy „Papier” w Konkursie Legalnej Kultury na 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Studiował na WST w Zabrzu na kierunku reżyseria filmowa, które porzucił i wyjechał do Londynu. Jego wiersze i opowiadania zostały opublikowane w „Helikopterze”, „Kulturze Liberalnej” oraz tygodniku „Tydzień Polski”. Regularnie publikuje na swojej literackiej stronie kurzynskimusizakurzyc.com. Mieszka w Londynie.