Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Jakub Skaza
Wiersze

SKALA

.
Odzywki czy odezwy
rozdarcia czy rozrywki
upominki upomnienia
zapewnienia i pewniki
gierki czy gieroje
sałata słowna w prasie
jak piasek w zębach
dziewczyny przy trasie
polityka w potylice
mierzyć [wzrokiem]
banda socjopatów
i samców beta
że aż nie chce
się mnie żyć
[z wyrokiem].

.

.

.

CHLEB ZE SMALCEM

.
Jesteś fagotem czy bigotem
kochasz kurwy i chleb ze smalcem
czy seks workerki i chleb z humusem
podorabiajmy ideolo do naszych słabości
i egzystencjalnego zagubienia
prawdziwi niewierzący do szpiku kości
stanowią promil populacji
i wcale nie są szczęśliwi
a już na pewno rozumiani
Nietzsche i Norwid musieli zdechnąć jak psy
by psim swędem ktoś ich docenił poniewczasie
wolne wiersze
wolna miłość
tylko za prawdę słono się płaci
Jakub Skaza nie kasuje przecinków
lecz wybija jedynki swoimi wersami
wybija rytm w wojenne tam tamy
wkłada uczucia aż po sam szew
wzwódfchuj
stój bo strzelam stój
ja też w mordę dać mogę dać
uliczne utarczki nieprzyjacielu
uczę się od ciebie siebie
anapologetyczny jak Jaś Kapela
u Stanowskiego
masz i czytaj chuju poezję
aż musiał wydusić z siebie „no niezłe”
brawurę i głupotę dzieli granica
rozmyta jak źrenice alkoholika

.

.

.
AUTO CZĘŚCI

.
Krajobraz kraju w rozkroku
pomiędzy wschodem i zachodem
naprawdę da się kochać
rudymentarnie ruralny
miejscami postindustrialny
szaro bure tło
na nim napis nachalny niewybrednie
AUTO CZĘŚCI
i
SKUP ZŁOMU
najniższa czakra Polski
podstawy hierarchii znajdują odbicie
w prostym wyrazie twarzy tubylców
– tu
– bylców
co jak co ale nasz język daje natchnienie
do tego te chaszcze chwasty
falowane blachy stragany
płoty murki siatki
Janusze Grażyny
Sebixy i polki matki
to mój target
nie sztuką jest pisać
dla garstki bufonów
sztuką jest wjechać z eksperymentalnym gównem
pod strzechy polskich domów

.

.

.
ANIMA

.
Nie jesteś normalny
powiedział świdrując mnie
obłędem w swoich oczach
– jednak jesteś
z zawodem skonstatował po chwili
drugi wariat przytępiony na prochach
i ziołem które wszyscy jaraliśmy w kiblu
szpitala dla umysłowo schorowanych
które przyniosłem koledze na odwiedziny
– jestem buddą i potrafię znikać
– za co cię tu zamknęli?
– za to że gadałem do samego siebie
nie miałem wyboru bo oni znów przylecieli
by mnie podsłuchiwać
– co im powiedziałeś?
zapytałem Wariata
rzekł do mnie patrząc w kierunku
w którym nie było nikogo
Zamknięta w swojej głowie
neurotyczna kultura Zachodu
nie stworzy już niczego wielkiego
wielkie poematy dzieła i książki
wynalazki i odkrycia
czynione były przez ludzi
którzy mieli jaja i duszę
i żyli w ciszy skupienia
Wtem zakrzyknął:
„Wystrzegajcie się słabych oraz ich ideologii!”
powiedział kiedyś mądry człowiek
resentyment i zawiść
zamknięta w głowie
osadzonej na cherlawym ciele plującym krwią
oto rysopis brodatych projektantów cywilizacji
schizofrenicznego Zachodu
Zachód leży po lewej stronie
tak jak po lewej stronie głowy
leży zafiksowany umysł
wyalienowanej męskości
twoja dusza w głębi duszy gardzi tobą
tak jak twoja kobieta nerdzie
bandy gołodupców z północy
zaorały Rzym energią życiową
jeżeli tego nie pojmujesz
choć dawno wybił XXI wiek
to nie rozumiesz Nietzschego
i o świecie niczego nie pojmujesz!
Zamyśliłem się
zadumałem spalony
w tle ludzie chodzili mówili
nagle usłyszałem wrzask
NICZEGO! NICZEGO!
NIE ROZUMIECIE!
NICZEGO CZYTAJCIE!
Który wydobywał się z ust Wariata
którego wlokło za sobą dwóch krzepkich sanitariuszy
zapewne by dać mu zastrzyk z haloperidolu
zwanego też halopopierdolem
wariat nie powie już NICZEGO
przez następną dobę
wyłapałem marihuanową paranoję
opuściłem świetlicę
mojego znajomego
wyszedłem na ulicę ludzi
którzy mówią do siebie tak
Aby nikt tego nie widział.

.

.

.

KRAŃCE KAGAŃCA

.
Gdy byłem młodym głupim chujem
podśmiechujki urządzałem z Konrada Góry
na lewackim skłocie
ekscentrycznego zbieracza złomu
autora dziwnych tekstów
to było dawno
choć wygasło we mnie pragnienie
podkładania ognia i zemsty
a tłum nawet w świętym gniewie
przeraża jak szaman w transie
przemnożony przez masę
żadnego współczesnego poety
nie miałem ochoty tak rzucić przechodniom
bezczelnie przed oczy na ścianę
bierzcie i mocujcie się z tym sami
wiem też że największą wolnością
cieszą się najbogatsi i zbieracze złomu
wszystko pomiędzy jest w taki czy inny sposób
Skrojonym kagańcem.

.

.
PLUSKWA

.
Jestem pluskwą
podsłuchuję z kątów
kontaktów szczelin
piorę nasze brudy
suszę kolaże słów
w podpiwniczonej ciemni
szaleństw naszej codzienności
iskry trzeźwego osądu ze
świetlicy szpitala obłąkanych
kontrasty zachwytu
fragmenty fraktali
na nosie wam gram
grzebieniu
na nerwach
frenetycznym wierszem
Rozumisz pan?

.

.

.

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Jakub Skaza urodzony we Wrocławiu roku pańskiego 1985. Całożyciowy romans z tworzeniem zaczął malując graffiti, w którym bardzo szybko zafascynowały go językowe gry, z którymi można wchodzić w interakcje z przechodniami, poprzez aforyzmy na tkance miejskiej. Programowany od dzieciństwa na to, by zostać poetą, przez matkę polonistkę. Wyboisty życiorys, którym trudno się chwalić. Fan współczesnej muzyki klasycznej i sztuki awangardowej. Nawrócony buntownik, który opiewa normalnych ludzi i ich normalny, piękny świat. Wszędzie Będzie Zakas!

PODZIEL SIĘ

Do góry