Jakby z rozpędu
Berlitz
Seam
W spektaklu tym odgrywam wszystkie role, kolejno
ściągam słuchawki, ociekam żywicą i mówię o deszczu.
Stoję tak nieruchomo, jakbym parzyła, mówię o deszczu,
bo jestem rzeką, mówię, że upał, bo lepisz się do mnie
oczami, ale nocą, mówiłeś, śniło ci się, jak wyłam.
I to, jak wbijałam gwoździe w śliwki (kamieniem).
Klęczałam na śniegu, chciałam wyssać ci szpik (z łopatek)
(chciałbyś) (z łopatek czy z bioder?) Zataczałam łuki
w powietrzu (rękami?) i wyłam. Zagrażałam światu.
There is too much pepper on my paprikash
Minor Work
Suuns
A to, że gdy nocą drętwieje mi ramię, śni mi się atak
malutkich ludzików w trawiastych spódniczkach,
z malutkimi włóczniami (są jeszcze drobniejsi
i upierdliwsi od mrówek).
A to, że gdy chcesz mnie zostawić, wyruszasz
w podróż czarną łodzią podwodną prawym brzegiem Wisły
i nie przestajesz spluwać.
Piski
Love you to pieces
The Eeries
Pójdę za tobą, gdziekolwiek chcesz, mówi Monika
i mówi to w słońcu. I nie wiem tylko, czy to wyznanie,
wyzwanie, czy ostrzeżenie, ale ostatnio niczego nie jestem
pewna, ostatnio jestem sztywna jak pośliniony na mrozie
koniuszek sznurka i noszę w sobie pęknięcie.
(Nabierz mnie, nabierz)
To może już zacznę wychodzić, opierając czoło
o twój chudy, wystający kręgosłup? Dzwoniąc monetami,
a język będzie się kleił. A one będą brzęczały (drobniejsze,
drobne) w kieszeni, upał też będzie i Avila będzie
śpiewała I walk the line. Ale że ze mną, to co?
Coś? Bo nic
What I Saw
John Frusciante
Pospieszne pod wiaduktem, leniwie. I łuna nad miastem
zwinęła się w dym. Pęka żywica, gdy śpiewasz, że kolejny
upadek jest tak właściwym końcem. Cierpki i przyszpilony
do powiek, przez chwilę stajesz mi pięścią w gardle.
Zaraz po uchyleniu okna zaczynasz lśnić.
Łatwy i szybki dochód
Needle in the hay
Elliott Smith
Albo nagle ten układ; nie mogę cię znieść
ani znieść braku ciebie między palcami.
Żadnych słów, tylko zakrętki na blacie
i oskubany wosk. (Czułość, która powinna
zostać jedynie na zdjęciach). I przypominam
sobie, jak zawsze od dymu śmierdziały
mi włosy, a ty się brzydziłeś poręczy.
Im bardziej się miotasz, tym bardziej
się mijasz. Szalenie obca i sprawna,
weź zimę z zaskoczenia!
Wyobraź sobie; w jednej chwili przychodzi sms
i pies wyje pod oknem tak przeraźliwie,
że cierpną od tego kości.
Kiss kiss, bang bang
Every eye open
Jesse Marchant
Gdyby tylko twój smutek mógł połączyć się z moim,
powstałoby piekło i od razu by pękło.
Wszyscy byliśmy w wielkim zanadrzu.
Mrówki w cukrze
Heart in a cage
The Strokes
Teraz wiem na pewno: jesteś dynamitem. Językiem
ognia i chlebem; kiedy myślę o wybuchach na słońcu,
myślę o tobie, gdy leżysz na brzegu gasnącej ulicy
i krzesisz. W mieście pełnym latarni byłeś wąskim,
ciemnym pęknięciem. Chciałam rzucić w ciebie
kamieniem i skruszyć, coś dla ciebie zapomnieć.
Odwrócić bieg rzeki.
Chciałam ci coś wyjaśnić, ale przyszedł maj, oślepiło
mnie słońce i na chwilę pomyliłam cię z chłopcem,
który tańczył na krze, umiał zaklinać łabędzie.
Ty jak nikt inny potrafisz znikać. Nabierasz wody
w usta tak bardzo, że sam w niej toniesz, straciłeś twarz
i dziś już nie chciałabym cię dotknąć, nawet tym wierszem.
Dzisiaj życzę ci dobrze i krótko, najlepiej z daleka.
Spokoju, żebyś więcej nie gubił butów. Kogoś,
kto przytrzyma ci głowę, gdy już zaczniesz dławić się
tą goryczą, skoro tak wolisz.
tą goryczą, skoro tak wolisz.
Joanna Lech (ur. 84.) poetka, pisarka, autorka książki Sztuczki (Nisza 2016) oraz tomów wierszy Zapaść, Nawroty, Trans oraz Piosenki pikinierów. Za debiutancką powieść nominowana do Nagrody Literackiej Nike i Nagrody Literackiej Gdynia 2017. W 2007 r. nagrodzona Grand Prix w VI konkursie im. R. M. Rilkego w Sopocie oraz nagrodą główną w XIII konkursie im. Jacka Bierezina w Łodzi. Nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2010) i Nagrody literackiej Nike (2011). Stypendystka m.in. Miasta Krakowa i Fundacji Grazella. Tłumaczona na język angielski, niemiecki, ukraiński, rosyjski i czeski. Mieszka w Krakowie, kompulsywnie podróżuje, fotografuje i czyta. Joannalech.pl.