DSC_0071-min

Karina Stempel
Wiersze

Rachunek podobieństwa

 

Przecież nic się nie zazębia, żaden wymiar
z żadnym wymiarem, nie można uznać
za wspólną płaszczyznę stykania się
powierzchni, bezmiar komórek
wciąga, ale nawet spojrzenie
różni się od spojrzenia
stopniem ubytku, stopniem
naddatku, kątem widzenia
i brakiem ostrości, różnimy się
tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie
tego pojąć, objąć, zdjęcie ubrań
odsłania nagość króla,

czy dotyk to tylko otarcie?

 

 

 

Gra

 

Milion znaczeń, znaków, przypnij
sobie medal, bądź skałą,
bądź spiżowym dzwonem albo
mistrzem gry na trójkącie,
nawet czworokącie, w którym
każdy kąt zjada własny ogon.
Ciągnij się za ogon albo za
ucho, może nie utoniesz.
Żaden znak nic nie znaczy
bez twojej głowy, odetnij
ją, a przestanie boleć.

Naucz się na pamięć swojego
imienia, a potem zastąp nim wszystko,
co mogłoby cię zdradzić.
Nie daj się. Nikomu. Są tylko imiona,
za nimi cienie, jak ty.

A może każdy płacze.

 

 

 

Oko

 

Rozmawiamy o słowach, których można
użyć w wierszu. Wygrywa opcja,
że trzeba pisać prawdę, na przykład
że niektóre końce bolą bardziej. Analiza
zdarzeń. Rozkład emocji, otwartej
dłoni uderzającej o brzeg. Nie jest tak,
że brakuje nam kogoś, bardziej siebie,
czujących naprawdę. Struktura
falowa, przybój, mgliste zatoki
synaps. Nie chodzi o duszę, nie o niej
mówimy, to tylko upadek
struktur, który minie. Myśli
powędrują ku kolejnym portom,
ku innym łodziom unoszącym nas
na powierzchnię. Nic się nie stało,
nic się nie stanie. Zostaje tylko
niezrozumiała do końca pustka,
kiedy w zupełnej ciszy rozpadamy się
jak szklane oko zwrócone do środka,
niewidzące, nieodbijające niczego.

 

 

 

Wojna

 

Taki sen: rumuński generał płacze, kiedy
słyszy swój język. Mogę uratować Paula
Celana, do Czerniowiec prowadzą ścieżki,
na łące wyprzedza mnie kolumna

zakonnic. Czuję, że jestem we właściwym
miejscu, w słowach, od których tak wiele
zależy. Mały Paul Celan łka w sierocińcu,
budzę się z niepewnością, czy zdążę

na ostatni pociąg. Łatwo coś przeoczyć:
ciało to rozkład jazdy. Tymczasem
w prawdziwym świecie przekłada się to
na wysysanie, które zaczęło się dawno,

dawno temu, za siedmioma górami
(już je znam, to podstawowy błąd
w tej sprawie ze mną. Sny wyprzedzają,
wiedzą wcześniej, koniec jak wojna

już nadszedł, jest nielogiczny:
zakonnice maszerują dwójkami i pole
nabiera barw). Chcę otworzyć oczy.
Lub śnić miłość, nie pustkę.

 

Karina Stempel

 

Karina Stempel – autorka dwóch książek poetyckich: Roku Drewnianego Konia (Wrocław 2015) oraz Nocy w Nome (Warszawa 2016). Publikowała w mediach papierowych i wirtualnych (m.in. w „Helikopterze”, „FA-arcie”, „Frazie”, Śląskiej Strefie Gender, Babińcu Literackim, Miesięczniku Społeczno-Kulturalnym „Kraków”, „Czasie Literatury”, „sZAFie” i „Afroncie”). Wiersze z Roku Drewnianego Konia ukazały się także w antologii Przewodnik po zaminowanym terenie (Wrocław 2016).

PODZIEL SIĘ

Do góry