Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Katarzyna Dominik
Wiersze

Drewutnia

 

Obok czarnego złota
przez szpary wpada śnieg
jest niebezpiecznie ciepło

Odgrzewam się przy palenisku
iskry szarżują pokątnie
rozszczepiając księżyc
na pełnię nów i kwadrę
przenikając noc
która zaśnie jutro

Zamyśleniem skanuję
znaki bez znaczenia

Szukam
nie dosięgam
marginesu wielowątkowego
zabrudzenia strony

Gaszę oczy
nadpalam brzeg
bez paginy

tomik bez poezji

 

 

 

Przyszła

 

Obudziła mnie we śnie
cicha obietnica
starych dni które wciąż
przyjemnie świeżo
pachną chlebem

Minęła pełnię
nów i znowu pełnię
zwęglonej młodości

Zgubiła trop za jutrem
gdy wybiła niepełna godzina
Ale dlaczego akurat wtedy
błędnie zinterpretowała
mitochondrialny zryw

Przecież
umówiłyśmy się że
nim przyjdzie
zetrze z szyby
skarlałą myśl

 

 

 

W stadzie u Twardowskiego

 

Rozglądając się za okularami,
wspomniał o Antonim, tym od zguby,
jakby siedzieli w jednej ławce.

I nawet nie mrugnął powiekami
wyzierającymi spod krzaczastych brwi,
kiedy spowiadałam się z niewiedzy
pańszczyźnianej pięciolatki.

Dzisiaj powinnam być mądrzejsza
i współrzędnie wiedzieć, czego nie wiem
o ciasnocie, która jest jak Piłat –
nie potrzebuje paragrafu, mając winowajcę.

Znaliśmy się krócej niż wykład.
Nigdy nie oceniał.
Gdy płocha zwierzyna
odłączyła się od stada,
odnalazł mnie na pustkowiu.

 

 

 

Ekstatyczny świt

 

Czas zawieszony na jutro
zerwał przęsła przeszłości

rachunek dnia

zagrzebał mijające godziny
rozsypane na nagim wzgórzu
przedwcześnie

wstrzykując strychninę
między hamulec bezpieczeństwa
a spiętrzenie kataleptyczne

I tylko wiatru żal
w ślepiach lwa

 

 

 

Nie ma nawiązania

 

moment by powiedzieć dość
wyznaczyć granice tolerancji

nerwica natręctw silnie podcina
szczudła
błagałam o strychninę
prozopagnozja
jestem na kolanach
godność w strzępach chodzi

bezkompromisowa
wgniatająca w ziemię batalia o siebie
w kilka sekund osiągnęła
punkt sparaliżowanego ciała

mówili
wojownik umiera
musi być sam
nie wspomnieli
najtrudniejsze jest zawahanie

krzyczeć walić głową w mur
rzucać grochem o ścianę
to irracjonalne prawo przetrwania

myślałam że przegrywając wszystko wygrałam los
proporcja toku rozumowania uległa zmianie
kiedy z prysznica polała się krew

tak kapie cisza
światło ćmi

grawitacja za drzwiami
siedzi i piszczy

to wtedy
głowa spadała z karku
dusza zaczęła dryfować bez strachu

 

 

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.
Fot. Barbara Papież

 

 

KATARZYNA DOMINIK

Urodzona w 1982 roku. Pisarka i poetka z zamiłowania. Propagatorka oraz ambasadorka DKMS Bazy Dawców Komórek Macierzystych Polska. Animatorka lokalnej kultury i krzewicielka regionalnej tradycji. Działaczka Stowarzyszenia Pacjentów Po Przeszczepie Szpiku Kostnego w Katowicach oraz Fundacji Lokujmy w Dobro.

Wiersze Katarzyny Dominik są publikowane na portalach społecznościowych, w antologiach grup literackich, na stronie „Kuźni Literackiej, oraz wyświetlone są na murach przy ul. Brackiej 2 w Krakowie w ramach międzynarodowego, wielojęzycznego serwisu społecznościowego poświęconego poezji – Emultipoetry.eu. Ponadto są tłumaczone są na języki: angielski, niemiecki, włoski, rosyjski, węgierski i chorwacki.

W 2020 r. otrzymała nominację w kategorii Publication of the Year (International) przez międzynarodowe forum poetyckie do nagrody Spillwords Press, w 2021 r. do publikacji miesiąca marca, nagrody „Publiczności” miesiąca maja Spillwords Press oraz do nagrody Burmistrza Gminy i Miasta Dobczyce w dziedzinie kultury.

Swoją przygodę z poezją zaczęła od wydania tomiku zatytułowanego Dobczyckiej poezji czar – wiersze zebrane (2012). W kolejnych latach wydała: Kropla krwi – życia bezcenny dar (2013), Słowa zaklęte w poezji… (2014), Moje Eldorado (2016), Nie umykaj… (2016), Droga do Emaus (2017), Są słowa (2017), Elizjum (2018), Exodus – wewnętrzna emigracja (2019), Nowe Jeruzalem (2020), Język Babilonu (2020), Genezaret – niebo nad ziemią (2021).

PODZIEL SIĘ

Do góry