Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Krystyna Czarnecka
Wiersze

Muzeum w Prima Porta

 

w malowanym ogrodzie w domu Liwii siedzi kobieta w perłach
Sonia Pohl Ad Gallinas Albas.

ciało obce. zaczyna się od piasku wypłukanego z oczu bogini przez łzy.
pierwsze rozdanie pereł. potem wyjście z miękkiego ciała małża.
światło tasuje kryształki węglanu wapnia. rozdanie tęczy.
mogłoby żonglować kryształami węglanu wapnia na powierzchni
różowego marmuru, ale wejście do ogrodu tylko imituje fakturę.

w malowanym ogrodzie w domu Liwii siedzi kobieta. na przykład Thereze.
takim imieniem można wystylizować chłodny odcień szarości we włosach
i wyszczuplić ramiona. więc w malowanym ogrodzie siedzi Thereze w perłach
z ostatniego rozdania. nie doszukuj się w niej Liwii, bileterki, turystki.
czwartek przed południem jest wypukły. barierka łączy połówki.
ale perła rozpadnie się na dwie części, gdy naciśniesz spust.

w malowanym ogrodzie w domu Liwii siedzi kobieta w perłach z rybiego srebra.
światło tasuje zmieloną łuskę, na zewnątrz szklanej kulki. nie strzelaj.
iluzja słowa. kaliber z przesłoną pięć i dwa. imitacja Thereze z Ad Gallinas Albas.
czeka. na białą kurę z gałązką wawrzynu.

 

 

 

Anatomia metafory

 

bam-bam, bam-bam.

sarna jeszcze się waha. jeszcze chce wybierać
między drogą do nieba, gdzie zieleń tak ostra,
w turkusowy wpada,
a drogą do paśnika, krzykliwą od żółci,
bo pełno tam słońca.

jeszcze nie ma pewności,
czy w skibie przyprószonej śniegiem gryzą się kolory.
i czy to zakończenie z filmu dla dorosłych,
czy raczej z kreskówki:
na brzuchu siadają motyle czerwone.

 

 

 

Niestały ląd

 

ptak ogonem zamiatał zieleń przygniecioną
i wilczą jagodę toczył żuk przed sobą.
za nimi seks, sieć i muchy na trumnie.
gęsi z taśmociągu żywcem w niebo wzięte,
palcami miód jedzony, gniazdo tchórzofretki.
ktoś tędy przechodził. nikogo nie było.

tlił się amber i płonął inicjał na ręce.
miało się ku wodzie, tonęło w zaroślach.
na liniach kolory. ktoś je porozpinał.
ktoś pointy powyplatał z mydlanego kamienia.
czas się samozapętlił. na wierzchołku grało.
ktoś tędy przechodził. nie było nikogo.

aż patykiem ktoś słońce zepchnął na horyzont.
i ucichło wszystko.
to co żywe i co martwe we mnie.

 

 

 

Flaszki na stojaku

 

Highland Reserve
Jack, śpisz? Jack?

Jack Daniel`s
Nie śpię.

Highland Reserve
To dlaczego się nie odzywasz, co?

Jack Daniel`s
Odzywam się.

Highland Reserve
Nie. Nie odzywasz.

Jack Daniel`s
Highland, nie polewaj. Odzywam się. Nie śpię.

Highland Reserve
Ciekawe co robisz, kiedy tak się nie nie odzywasz?

Jack Daniel`s
Leżę. Leżakuję. Właściwie nie leżakuję. Leżę.

Highland Reserve
Ja też leżę. I się odzywam. Leżakuję i się odzywam. Dopadło cię, powiedz.

Jack Daniel`s
Nie, nie dopadło. Nic mnie nie dopadło.

Highland Reserve
Dopadło.

Jack Daniel`s
Nie dopadło. Odlej się ode mnie.

Highland Reserve
Przecież widzę. Dopadło. Jesteś dla mnie przezroczysty. Ha! Przez-ro-czysty. Ciężkie masz życie, co?

Jack Daniel`s
No dobrze. Masz rację. Dopadło mnie. Od tygodnia jestem wypity. Ty fuckin` BBC.

Highland Reserve
Co ty nie powiesz. Fuckin` Rambo-yankee się znalazł.

Jack Daniel`s

Highland Reserve
Jack? Jack, śpisz?

 

Krystyna Czarnecka

 

Krystyna Czarnecka – średniowiecze nie jest jej bajką, ale wyzwaniem jednorazowego użytku; pisze opowiadania współczesne i wiersze.

 

PODZIEL SIĘ

Do góry