Zapominając zapalczywość poszczególnych istot znaczę znaki na kostkach jego martwych ideologii
.
stoi nagi przed sceną nie znając powodu swojego istnienia
w końcu spotykamy się twarzą w twarz
oczy są jedynie milisekundowym opóźnieniem spojrzenia na rzeczywistość
on tego nie wie dlatego gdy wypluwam oceany wybuchów gwiazd krwi spływającej
po ścianach martwych świątyń on odwraca wzrok w końcu nagi od środka
.
.
.
***
.
Marność którą kroczymy zapętla się w kolejnych wybuchach rozciągnięć materii
coś musi być w szelestach naszych komórek że ciągle zataczamy te same krwawe
kręgi na cielskach które się rozciągają na krańcach chłodnego wszechświata nadal tli się zgnilizna
Odetchnij
Zapomnij o sobie
tylko
nic więcej
.
.
.
Zalewa nas czerń tam gdzie foton przebija się przez nieistniejące sekundy sekund ciemności
.
Po co zmagać się z wątpliwościami tych którzy walczą głęboko w swoich jaskiniach
w brudzie oklejeni swoich kolejnych nadbudowywanych ideologii
nie oceniaj ich
nie patrz w bok
pamiętaj że sam leżałeś w kałużach krwi i szlamu jeszcze parę mil od miejsca
gdzie fotony docierają teraz w sekundach sekund światła
.
.
.
Mrocznymi drogami przyszło nam odbywać naszą podróż
.
Pamiętamy swoje poprzednie przepoczwarzenia jednak nie chcemy oglądać ich w lustrach które porozstawiane są na rogatkach wielkich metropolii
Pamiętamy zapach ostatniej miłości jednak nie chcemy pamiętać jak słodko jest stąpać drogami miłości
Pamiętamy jak budziliśmy się w blasku świec wymieszanym z odblaskiem księżyca rosnącym wraz z refleksami pochłoniętymi, jednak nie chcemy pamiętać tych momentów w blasku wschodzących słońc w obcych nam krainach które nigdy nie będą naszą ziemia
oddalamy się
pochłaniamy siebie nawzajem
pijemy własne osocze
wpatrzeni w pustkowia
wpatrzeni w próżnię która nie jest próżnia
płyń
nie myśl
płyń
.
.
.
***
.
Śmierć końcowo zakrada się w milisekundach gnicia materialnego połysku w wydmach wzorzystych tkanin ludzkiej tkanki
pochylamy się nad kałużami krwi zrodzonymi rannymi powrotami do jaskiń swojego strachu
umieramy w milisekundach beznadziejnej tęsknoty za bóstwem
nie ma powrotu
a może jednak jest i dla Ciebie
chłoń
.
.
.
Leszek Janus o sobie:
Od podstawówki wypływają z mojej głowy pejzaże słów… często
zabarwione w szarości i dymy tego świata.
Muzyka to mój drugi sposób wyrazu.
Słowa płyną strumieniem nieprzerwanym….
Rocznik 1984.