OBJAWIENIE
.
po latach błądzenia
dorwałem skurwysyna.
strach ustąpił przed gniewem.
gdy leżał powalony ciosem siekiery,
rozbiłem kłódkę w drzwiach komórki.
na brudnej – śmierdzącej
padliną i odchodami – ziemi,
klęczało dziecko, chłopiec.
wpatrzony w mały przedmiot
leżący u jego kolan,
nagle zwrócił na mnie
swój wzrok.
to były te same oczy…
.
.
.
KONTAKT
.
boli mnie twoja głowa
weź chociaż aspirynę
powiedziałem
to moja głowa
odparła
i wyszła do drugiego pokoju
zostałem
lecz przecież nie sam
.
.
.
EH!
.
smutny jak hologram
Michaela Jacksona facet
sprzedawał mi dzisiaj chleb
i chociaż chleb był całkiem
niezły jak zwykle pomyślałem
że świat byłby lepszy gdyby
można było
smakować uczucia
.
.
.
ZNIKANIE
.
wyciąłem kiedyś pół wiśniowego sadu
małą siekierką do gałązek
i wykarczowałem wszystkie korzenie
po drzewach w trzy dni jakoś
czego ja się wtedy
aż tak bałem?
.
.
.
LATO
.
jego woń niczym duch spowija miasto
gładzi zmysły mieszając się
wieczorną porą z piekarnianym kadzidłem
wierni obsiedli murek przy kiosku
ktoś zaraz skoczy po świeże ciało Chrystusa
krew już jest i będzie też później
wylana i przelana
rozpoczęło się nabożeństwo
na pamiątkę matek żon i dzieci
na pamiątkę ślubów i dobrych posad
na pamiątkę raju utraconych lat
grzmią tubalne zawodzenia
odbijają się od betonu i błądzą
gdzieś po osiedlu
zlewają się w chóralne akty strzeliste
przez które czasem przebijają się
pojedyncze gwoździe okrzyków
wyczerpawszy cały kurewski psałterz
i butelkowaną zaledwie wczoraj krew Pana
kończą misterium cisi i pokorni
błogosławiąc sobie ognikami lichego życia
na zeszyt
.
.
.
ŁYKEND
.
gruby Henio ukrzyżował się dziś
alpagą za wasze i nasze
zmartwychwstanie jak zwykle
o świcie zbudzi go anioł
ze zmęczoną twarzą sklepowej
już za chwilę wniebowstąpi
i na tej samej co wczoraj ławce
siądzie po prawicy ojca
.
.
.
SIDŁA
.
– po co ci te tatuaże?
zapytała
– bo lubię
odparłem
– wyglądasz jak kryminalista
oceniła
– lubię wyglądać jak kryminalista
przyznałem
– jak ty będziesz wyglądał na starość?
przejęła się
– jak stary kryminalista
odpowiedziałem
i wyszedłem popełnić przestępstwo
.
.
.
STAĆ MNIE…
.
kupiłem sobie
poczucie niezależności
bezpiecznej jazdy
radość
i czas
RRSO tylko 12,5%
.
.
.
ŚMIERĆ LEŚMIANA
.
stokrotki wszędzie stokrotki
i słoneczne mlecze
zatopione w przydługiej już
soczystej trawie przystanąłem
na chwilę pośród tego kwiecia
podchwyciłem refren drozda
odetchnąłem
nawet się uśmiechnąłem
i poszedłem zniszczyć to wszystko
.
.
.
GRA ŚWIATEŁ
.
czarno-biały Bodo
wykłóca się z czarno-białym Dymszą
o święty spokój.
prastare mistrzostwo,
starożytna precyzja,
klasyczne proporcje.
genialna gra…
upłyną wieki, zanim powstaną:
telefon, radio, auto,
traktat o nieagresji…
już za chwilę ich przyjaciele,
znajomi i wielbiciele staną się
kolorowym bydłem.
powiozą ich wagonami,
zmieszanych z kałem i uryną,
do miejsc, które wymyślą
dopiero za wiele stuleci.
genialna gra…
od zawsze popularna,
naznaczona sławą i bogactwem.
– pani Helenko, teraz całuje pani Gienia.
– teraz całuje pani trupa…
tego świata już nie ma,
nigdy go nie było.
on dopiero nadejdzie.
.
.
.
Marcin Wróblewski, rocznik 1980. Pochodzi ze Zwolenia. Ukończył filologię polską na UJK w Kielcach, pracę magisterską o Konstantym Aleksandrze Jeleńskim napisał pod kierunkiem prof. S. Żaka. Następnie pracował jako nauczyciel. Pisał felietony, artykuły prasowe, poezję wyłącznie „do szuflady”. Po rozstaniu z oświatą, w której nie czuł się dobrze, podejmował różne zajęcia. Od kilku lat zajmuje kierownicze stanowisko w jednej z dużych firm na Lubelszczyźnie.
Prowadzi bloga z własną twórczością. Interesuje się muzyką i malarstwem Mieszka z rodziną pod Nałęczowem.
Wydał dwie książki poetyckie:
„Zimne ognie”, wydawnictwo Mamiko, 2023
„Brama”, wydawnictwo Białe Pióro, 2023