krzyk
krzyk ojca ciemna piwnica
krzyk piętrzący jak klatka schodowa
krzyk twardy niczym pogrzebacz
i piekący jak szrama na plecach
krzyk ojca który nigdy się nie śmiał
krzyk moczopędny u dziecka
krzyk wilgotny jak podłogi chlewa
krzyk czołg realny
nieopisany przez artystów
krzyczy w mojej głowie chory ojciec
przed którym nie ma już kryjówki
piwnicy chlewni klatki schodowej
ekonomia
wynosimy z domu co nam w ręce wpadnie
odkąd opuścił nas ojciec
wyprowadzili się bracia i siostry
wszystkie pamiątki rodzinne
suknie ślubne gromnice albumy wazony
wynosimy z matką
nawet pamiątki po tych którzy już dawno
spoczęli w Pisarzowicach Hałcnowie
Pawłowicach Bielsku i na wielu innych
cmentarzach komunalnych
wynosimy szczoteczki do zębów guziki kubki
pióra wieczne łóżka na których spali nasi bliscy
biurka przy których siedzieli wszelkie graty
które z jakiegoś powodu do dzisiaj były ich
wystawiamy na zbiórki wielkogabarytowe
lub w workach na śmieci chowamy do piwnic
trzeba przyznać że odkąd tak wynosimy
a czynimy to żeby zrobić miejsce
na tysiące sezonowych produktów
w naszym domu
jest okropnie pusto
tren Kaina
Bracie mój,
nie pisałem do ciebie kiedy płonął Rzym
kiedy upadał Napoleon
wynaleziono proch dynamit bombę atomową
lecz dziś kiedy piszę ten e-mail
świat nie przypomina w najmniejszym stopniu
krainy naszego dzieciństwa
wokół ludzie toczą ze sobą nieustanną wojnę
na przykład wczoraj czytałem w gazecie że fryzjer
zabił innego fryzjera za nic
a znów dziś pisali o matce którą syn wyrzucił z okna
bo ta nie chciała mu dać pieniędzy
bracie mój
bestialstwo obejmuje każdy dom
i ilekroć myślę że skazanie mnie na życie wieczne
było bardzo dobrą decyzją Pana
to piętnowanie dziś przybliżyło mnie do ludzi
na moją bliznę lecą kobiety
okrutnicy rządzący światem podają mi rękę
koncerny oferują operację plastyczną
w zamian za promowanie ich maści
i choć mówię im że zabiłem
to tym bardziej chcą słuchać
zapraszają na wieczory z ciekawym człowiekiem
bracie,
obecnie za zbrodnię której się dopuściłem
dostałbym zaledwie dziesięć lat
i nie pozbawiliby mnie wszelkich wygód
wszelkich praw
mało tego miałbym lepiej niż dziecko
z państwa Środkowej Afryki
jak oni to zwą? Humanitaryzm
Ablu,
piszę ten e-mail bo dziś już wiem do czego prowadzi pycha
lecz jeżeli możesz to zbaw ode złego
rozlewającego się po każdym domu
jak wino whisky i wódka
choć trzymiesięczne niemowlę
któremu ojciec połamał żebra
o czym mówili w dzisiejszych faktach
Twój pokutę czyniący,
Kain
przejaśnienie
tego dnia słońce świeci do dzisiaj
i gdybym mógł odjąć trochę bólu
to tak zostaje się ojcem
krzyk twój w sali porodowej
rozchodzi się jak echo zwiastowania
a ten kamień trzeba wypchnąć
nie modlić się do Aniołów
teraz są sprawy ważniejsze
należy zadbać o oddech
to tak zostaje się tatą
w odbiciu ślepych oczu
widzi się kolorową przyszłość
Marek Kucak, ur. 1992 w Bielsku-Białej. Studiował filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Laureat kilkudziesięciu ogólnopolskich konkursów poetyckich. Publikował w Akancie, Helikopterze, Wydawnictwie j, antologii Wiersze i opowiadania doraźne 2019. Dwukrotny finalista projektu Biura Literackiego na drugą książkę. Mieszka w Piekarach Śląskich.