Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Marzena Orczyk-Wiczkowska
Wiersze

 

***

 

matka nasza przezroczysta
w brzuchu trzyma świat –
ziarenko piasku, najdroższe
i bez znaczenia. pod fasadą perły –
ból jak sierp księżyca. przypływ za przypływem.
w oddali światłoczuła czerwień słońca –
wskazówka zegara, nieśmiertelne oko
meduzy. matka nasza, miłosierna, okrutna,
nigdy nie zasypia. wciąż otwiera i zamyka usta.
bezwolnie unoszę się nad dnem
– mały płatek morskiego śniegu.

 

 

 

punkt nemo

 

sztil. gładź jej ciała,
okrutna i zimna.
na burcie bryłka lodu.
mam ucho beethovena
i mnóstwo grodzi w środku.
nie prześlizgnie się
żaden dźwięk, afekt,
mgnienie oka.
szadź na szkiełku lornetki.
cienka linia, oddzielająca niebo
od powierzchni wody,
drga. ty-ja. ja-ty.
lustro, w którym się odbija.
ciche, coraz cichsze
metropolie, lądy
jak kolonie bakterii.
w równym stopniu dalekie
i nieświadome.

 

 

 

***

 

czy jest tam coś,
oprócz otwornic i ukwiałów?
zasiedlających otchłań
neuronów, głęboko
w limen insulae?
a tam, wysoko,
w tyglu mgławic,
gdzie spala się
wodór i hel,
zieje pustką
kosmiczne oko?
skąd płynie głos,
natrętny jak tykanie zegara?
czyj wykrzykuje rozkazy,
sprzeczne i nie do odrzucenia?
co z tym, który nocą
śpiewa we mnie,
za dnia powtarza:
jest – nie ma, jest – nie ma?
głupia, uparta papuga.

 

 

 

skalowanie

 

zaraz tu będzie, już się zbliża. na ścianie
ażurowy cień. słyszysz szelest sukienki?
mam otwarte okna i świadectwo z pierwszej ręki.
wyciągnij swoją i łap, bo za chwilę zniknie.
już za późno. już biegnie przez miasta, znaczy
bosą stopą pustkowia. drży nad kulą mlecza
przezroczysta niteczka z sukienki. w głębi lasu była sarną,
w rzece srebrną rybą. pod samotnym drzewem rozłupuje
orzech, nurza w chmurach skrzydła. już jest coraz dalej.
zimno, coraz zimniej. na nic łzy. płatki śniegu na rzęsach.
jest już coraz mniejsza. nad nią księżyc, pod nią
miasta w znakach umownych, kraje – puste kręgi,
nakładane na siebie hologramy. nie ma jej i nigdy nie było.
planeta. kropla w oceanie. kropka w sercu mapy.
główka szpilki błyszczy.

 

 

 

plamy, gwary

 

plamko, kropeczko nad i
ze skrzydeł biedronki dałaś nura
w słowo. wieżo z kości słoniowej,
sansaro, mandalo. z blastuli w morulę
malałaś, a potem od nowa. baloniku,
rośnij. uważaj na igłę. ty zaś, trafiaj w sedno.
punkt po punkcie, tatuuj. cząstka naprzeciw całości.
pisklę buntu kwili. piksel to czy atom?
język czy przepona? milczą. a co z głową
maku, ciężką od nadmiaru? w mojej prószy śnieg,
zacinają się sny i dni. kupy much, korniki,
piegi w tafli lusterka. ziarnko do ziarenka.
kropla po kropelce. mleko, krew, atrament
na obrusie, krześle, sukience. ślad po śladzie.
prowadź, plamko ślepa. nicuj sensy, przekładaj
nic na wszystko, plamo rorschacha. tłumacz
z języka na język, wszechwiedząca akaszo.

 

 

Marzena Orczyk-Wiczkowska

 

Marzena Orczyk-Wiczkowskaautorka tomików poezji: „Grypsy z Panoptikonu” (MaMiKo, 2010), „Adult canal” (KIT Stowarzyszenie Żywych Poetów, 2019), „Ranne pieśni” (Kwadratura, 2020) oraz zbioru opowiadań pt. „Klatka” (e-bookowo, 2017). Laureatka Poetyckiej Nagrody R. M. Rilkego z 2011 r. Zdobywczyni I miejsca w XVII OKP im. R. Wojaczka, XXVII OKP o Nagrodę im. K. K. Baczyńskiego oraz X Konkursie na Zbiór Wierszy o Złoty Syfon Scherffera. Publikowała m.in. w „Śląsku”, „Toposie”, „Frazie”, „Migotaniach”, „Arkadii”, „Arteriach”, „ArtPapierze”. Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego, z zawodu psycholog. Mieszka i pracuje w Dąbrowie Górniczej.

PODZIEL SIĘ

Do góry