Kawalerka
.
nie miała w życiu łatwo
zbudowana w latach osiemdziesiątych
trzaskanie drzwiami
płacz dziecka
odwracała wzrok
od wersalki którą mdli
na widok plamy moczu
co działo się w łazience
nie chciały wiedzieć meble
kuchenne ani przedpokojowe
wystraszone odgłosami wymiotów
wasze relacje ociepliły się
kiedy zostałeś sam
żona i syn odeszli
piłeś rzadziej
mniej drastycznie
czyściłeś włosy z pająków
ozdabiałeś
do dzisiaj wspomina
szachownicę z pionkami przyklejoną do ściany
nowa właścicielka irytuje
wyrywa zęby
obdziera ze skóry
kawalerka tęskni
za wieczornym słuchowiskiem w radiu
nieudolną publicystyką
pisaną koniecznie piórem wiecznym
na kartkach rozdzieranych drugiego dnia
.
.
.
Data której nie pamiętam
.
podmiot liryczny w tym wierszu
po kilku wierszach o śmierci ojca
pisze o narodzinach
a narodziny miał szczęśliwe
ominęła go wojna
na osi czasu
na tyle daleko od wkroczenia wojsk
że chwalił Rosjan
lata dziewięćdziesiąte
niespełniona obietnica dobrobytu
przekleństwa w kierunku prowadzącego
główne wydanie Wiadomości
napaści na Ukrainę nie doczekał
bombardowanie Belgradu
słyszał od czasu do czasu
zmiana pracy
z łaziennego na magazyniera
zakup żaluzji
rozbudowa osiedlowego parkingu
nie miał w czyim imieniu
ani o co walczyć
wybrał kulturę wysoką
zakrapianą alkoholem
pamiętaj synu Nalepa
był kurwa najlepszy ze wszystkich
obiecałem że dam ci w mordę
podmiot liryczny
nigdy nie dostał w mordę
dlatego umie wybaczyć
wersalka
krótka rozmowa
tego brakuje najbardziej
.
.
Prawie rozumiem
.
dwudziestoletni chłopak
na rosyjskiej prowincji
gdyby chciał i próbował
nikt by nie uwierzył
w Ukraińców cierpiących pod ostrzałem
płacz matek strach dzieci
okrągła tępa twarz
muskularne ramiona
drewniana chata
na chwałę wielkiej Rosji
toaleta pod gołym niebem
na chwałę wielkiej Rosji
nieutwardzona droga
na chwałę wielkiej Rosji
powołany na front
myśli o korzyściach
skradzionych telewizorach
zgwałconych kobietach
dowódca mówi można używać
nie przynieść robactwa
one nie myją
dopiero na chwilę przed
dociera prawda o wilkach
w czasie planu krwawej obrony
zasadzka w lesie
odzyskać terytorium
obronić młode
rozszarpane ścięgna
nadjedzone jelita
inaczej niż zwykle
ciało nie wzbudza litości
tylko niedowierzanie
ma w sobie coś
z czułych dotknięć palców
które w tej jednej
chwili
gładzą tak samo
skrawki skór
.
.
.
Michał Kaczmarek – ur. w 1986 w Głogowie. Z wykształcenia nauczyciel języka angielskiego. Publikował drukiem i w internecie, między innymi: „Migotania”, „Gazeta Kulturalna”, „Afront”, „Akant”, „Ypsilon”, „Pisarze.pl”, „Helikopter”, „Wydawnictwo j”, „Tlen Literacki”, „ArtPapier”, „Szpol”, „Wytrych”, „Wobec”, „Radykalny Słoń”, „Szorty”. Obecny również w radiu („Poczta Poetycka Polskiego Radia Koszalin”).