Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Mikołaj Musielak
Wiersze

Krwawy pasterz

 

Słyszę.
Bum.
Słyszę.
Bum. Bum.

Słyszę wołanie Twoje
Soczyste i krwiste
Słyszę ukryte pragnienia, słyszę myśli nieczyste
I namiętności Twoje.
Jak o ściany się rzucasz
Potem znajdujesz miejsce gdzieś w kącie
Kucasz
I dyszysz mi nad uchem

Bum.
Słyszę.
Krwawy pasterzu
Trzymaj mnie za ramię
Powiedz mi co będzie
Co się stanie, gdy Cię posłucham?
Jakie zło, jaka skrucha,
Gdy odwrócę się na Twoje zawołanie?
Krwawy pasterzu.
Słyszę.

Bum.

Słyszę głos Twój czuły
Opończo mojej duszy
Karminowym śladem
Idzie ma kostucha
Karminowym śladem
Pomazane me słabości
Zalewasz, co rozsądne, co przejrzyste
Betonowe miasta na skraju cielesności
I Twe podszepty mgliste
Niszczą mury, wieżowce, pałace
Krwawy pasterzu
Jaką cenę zapłacę?
Zmieniasz w wolny wybór to, co oczywiste

Bum. Bum.

Krwawy pasterzu
Usłysz me błaganie
Osiądź, zostań
Obłąkanie Twoje
Zostawia tylko zgliszcza
Domu, rodziny
Plan godny mistrza
Godziny moje będą policzone
Gdy zamilkniesz
Bum.
Gdy przestaniesz
Bum. Bum.

 

 

 

Sztuka

 

Obrazy?
Blada ściana przemówi do ciebie
Twoim własnym głosem
Stając się odbiciem dążeń i pragnień

Płyty?
Cisza raniąca twe delikatne uszy
Powie ci więcej
Niż chciałbyś o sobie wiedzieć

Ekrany?
Chwila spokoju zaburzy twój codzienny rytm
Jak fałszywy krok w uderzeniach skakanki
Psuje całą zabawę.

Więzienie to w końcu więzienie

A co jeśli sztuka istnieje tylko po to,
By można ją zbierać?
A co jeśli służy tylko temu,
Abyśmy uciekali z tego świata
Nie psując ustalonego porządku?

Dobra… ja na to idę.

A dywany?
Zerwij je.
Wydrap do zimnego betonu.
I poczuj krew
pulsującą w twoich stopach.

 

 

 

Opioidy

 

Popatrz, tańczę przed Tobą.
W rytm zapomnianej gitary
Czy potrafisz odczytać z mojej twarzy
(po jednej nutce)
Sanskryt tego osobliwego utworu?

Jest tak wiele kobiet, że kręci mi się w głowie.
Padam w objęcia obszernej pościeli.
Dziś pójdziemy grzecznie spać.
Ja i tak już doszedłem
gdy ukazałaś mi skrawek swojej duszy.

Doznałem wstrząsu.
Zbyt mocno dotknąłem swoimi
twych wilgotnych, pulsujących warg.

Gdy przepala się żarówka
Prawo, lewo, góra, dół.
Twarzą z ciała zbieram pachnidło.
Spod szminki przebija się twój smak.
A Spod perfum ulatujesz TY.

Jestem odurzony.
Ogłuszyło mnie uderzenie twego serca.

Ani papieros o świcie
Ani na dnie me odbicie
Tak mnie nie uzależniły.

 

 

 

odwrotnie proporcjonalny do liczby zakażeń

 

Stań na krańcu świata
Wykrzycz w spowitą mgłą
Miejską tęczówkę oka

wróć z balkonu do mieszkania
ciasnego M2 na obrzeżach centrum
papieros stracił już smak
jest jałowy
zdezynfekowany
twoje myśli też straciły już smak
rzuć je gdzieś w kąt i zastąp nowymi
zrodzonymi w niewoli
i oszalej

A dla młodych świat miał stać otworem
Nie.
Świat jest zamknięty
Zastygły niczym z wosku
który topi się i przepływa nam przez palce
gdy pojawia się iskra nadziei

snuję się po domu wiecznie zmęczony
jak lunatyk

Uciec!
Ale gdzie?
Gdzie jeszcze jest życie?
Źrenica spaceruje od prawej do lewej
Wyrównują się krawędzie mego życia
Wygładzają kształty
Jak nitka spaghetti w końcu zniknie w ustach tego świata
całkiem proste.

 

 

 

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

 

Mikołaj Musielak (ur. 1996) –  absolwent Filologii Romańskiej o specjalności literaturoznawczej. Rok temu postanowił wyciągnąć wiersze z szuflady i czytać je publicznie. Udało mu się zorganizować odczyty poezji w Jarocinie, Łodzi, Wrocławiu i Poznaniu, jednak pandemia szybko ukróciła jego dalsze plany. Tuż przed wprowadzeniem restrykcji udało mi się też wygrać slam poezji w Poznaniu. Jako autor pojawił się na stronie regionkultury.pl. Wraz z końcem 2020 do redakcji trafiło tłumaczenie jego pierwszej powieści na język polski, publikacja powinna ukazać się w połowie tego roku.

PODZIEL SIĘ

Do góry