Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Rafał Skonieczny
Wiersze

DZIEWCZYNA

 

Kiedy jechałem do schroniska,
byłem pewny, że wezmę psa.
Suki nie chciałem. Z suką
się nie dogadam, myślałem.

A jednak to suka przylgnęła do mnie,
kiedy otwarto drzwi do pomieszczenia
ze szczeniakami. Cały miot porzucony
pod bramą schroniska, cztery samce
i ona jedna między nimi. Metodycznie
przepychała się przez kłębowisko,
żeby wskoczyć mi na ręce nonszalancko,
bezceremonialnie. Ona już wiedziała.

Kiedy dorosła, warczała na mnie
pod drzwiami. Gdy zostawała sama
w domu, drapała ścianę i gryzła nogi
drewnianej ławki. Kupiłem kaganiec,
ponieważ ludzie obchodzili nas
drugą stroną ulicy. Sierść miała twardą,
lśniącą jak skropiona wodą smoła.

Dyplom z wyróżnieniem ze szkolenia,
na które jeździliśmy raz w tygodniu
czterdzieści kilometrów poza miasto
nie miał żadnego pokrycia w zachowaniu
ani psa, ani przewodnika. Szkoli się
przewodnika, nie psa. Tak mówią.

Przeżyłem z nią niejedną chwilę grozy.
Biegłem i wołałem, ile tylko miałem sił
w płucach, kiedy wieczorem rzuciła się
za stadem dzików, które wyszły
na skraj lasu. Czekałem na dzień,
kiedy w końcu rzuci mi się do gardła.
Myślę, że mnie nienawidziła,
chociaż psy nie znają nienawiści.
Znają tylko radość, smutek, strach
i wściekłość.

Kiedy ostatni raz ująłem jej pysk
w dłonie, spojrzałem w nienawistne oczy,
podrapałem za uchem, przytuliłem policzek
do ciepłych i stale oślinionych farfocli,
a potem wstałem, żeby wyjść,
znałem tylko radość, smutek, strach
i wściekłość.

 

 

 

KRESKA

 

Gdybym w dziewięćdziesiątym dziewiątym to zrobił,
w walkmanie znaleźliby kasetę zatrzymaną na
„Falls to Climb” R.E.M. Nie mógłbym ci o tym dzisiaj
opowiedzieć, ale też nie musiałbym przeżywać
tylu zim na zadupiu.

To nawet nie był walkman, tylko dyktafon,
na którym nagrywałem odgłosy dróg powiatowych,
kiedy oprócz psów wszystko spało. I słuchałem
muzyki z kaset, chociaż w ciemności ulic
zbyt często wciskałem rec. zamiast play.

Teraz cofam taśmę do początku,
zepsuta piosenka po piosence,
jakbym przewijał film na podglądzie,
powoli, z drgającą kreską zakłóceń
na dole ekranu.

Gdy przewinę ją do pierwszego dnia
roku dziewięćdziesiątego dziewiątego,
włączę ci „Falls to Climb” i opowiem jaki świat
był wtedy ogromny, i jaki był mały,
kiedy o piątej rano łapałem stopa

po kolana w śniegu, niepewny domu,
niepewny ciemnego pokoju, w którym mieściłem się
zaciśnięty jak pięść, pewny tylko muzyki
przegranej od dziewczyny,
którą kochałem,

(kasety kupował dla niej jej chłopak).
Przez chwilę nie będzie wiadomo, czyje życie
w czyjej śmierci się przegląda,
która droga powiatowa
odzywa się w połowie refrenu.

Na razie jednak szukamy kota na obrazku.
Jest tam dużo innych zwierząt, ale ciebie interesuje
tylko kot. MIUM, MIUM! – wykrzykujesz,
kiedy wreszcie udaje ci się go znaleźć
pośród kolorowej menażerii.

A gdzie jest piesek?
TIU!
A jak robi piesek?
AUH, AUH!

 

Rafał Skonieczny

Rafał Skonieczny, ur. w 1983 roku w Warszawie. Autor muzyki, piosenek, opowiadań oraz czterech książek z wierszami, ostatnio Antologia hałasu (2016) i Jestem nienawiść (2018). Niegdyś wokalista i gitarzysta Hotelu Kosmos, obecnie występuje jako Rara. Zameldowany nad polskim morzem.

PODZIEL SIĘ

Do góry