Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Sylwia Kanicka
Wiersze

 

samotny ptak

 

nie oczekuj, nie wyczekuj.
słowa na wokandę rzucone, oskarżone
niepotrzebne gesty rozwiewają złudzenia.
a miał być dom zbudowany na skale.

Wyglądała go, minuty przelewały się z kolejnym spadającym liściem,
kolacja wystygła, wosk zaplamił przygotowany obrus, wykrochmalony.
Przeterminowane pończochy wyłapały spojrzenie w uciekającym oczku,
biegło szybko niczym czas, którego nie zdoła zatrzymać jeden uśmiech.
Miała nawet krwisty kieliszek gorzkiego wina, rozlał się, gdy upadła,
nie płakała, nie spojrzała więcej na zegar, ślady zostały odbite szminką.

wszedł pewnym krokiem, niedbale rzucił marynarkę,
zapalił ściągając buty. zamarł.
krzyk. jeden ostry. roztargał spokojną noc.
spała pomiędzy oknem a stołem.

Na jej twarzy malowało się zwątpienie, nie opisane, miała być na zawsze,
ten grymas, zapamiętał, pozostał pergaminowy z rozmazanym makijażem.
Opisana skrupulatnie, zaistniała w najnowszym porannym wydaniu,
nieznana wczoraj, dziś mówi o niej miasto z ogromnym współczuciem.
Kim była nie zostało żadną tajemnicą, tańczyła w przydrożnym barze,
naiwna uwierzyła, że świat mógłby zrozumieć i wyglądać lepiej, inaczej.

na jej szyi czarne boa, na pokuszenie.
tańczy do rytmu, do taktu, na dwa.
zwinnym ruchem obrysowała podniecenie.
z daleka wzrokiem przeszyła nie raz.

 

 

 

 „Nieumówione spotkanie”

 

(„… będziemy wędrować
jasnymi gościńcami słów i myśli”
/”oczywiście, oczywiście!” Sławomir Majewski/)

Nie taka to miała być wiosna.

Zatrzymał się czas. Stanęły myśli
i rozmyły się makijaże. Starannie
niedopasowane. Miało być wino,
a wylały się żale niesprawiedliwe.

Trzaśnij w stół. Ostrą ripostą sprowadź
na ziemię. Krzycz, że emocje nie służą
poezji. Będę słuchać. Słowa zmienię.

Nie tak mieliśmy się spotkać.

A wiosna przyszła inna tego roku. Smutna.
Choć jaskółki do gniazd powracają. Kwitną
w ogrodzie tulipany i róże zmyślone. Nasze.

Zostają w pamięci obrazy. Słowa zapisane.
Poukładane w zgrabne wersy, widać inaczej.
Zgrabniej. Nie zmyją się wyryte ostrym rysem.

Więc znów odwiedzę Cię latem.

 

 

 

 Burza

 

niefortunnie postawiony mur obronny
na piasku runął. pod naciskiem
południowego wiatru.

niepozornie ciepły. delikatnie pieści
zuchwale skrzydła jaskółek.

ikar też wierzył w wosk. zachłannie
zbłądził owiany pięknem.

nad lasem uniósł się. letni deszcz
ma zapach pożądania, a w ciemnych
chmurach są zawsze okna pogodowe.

 

 

 

 Wtedy i teraz

 

niczym kaznodzieja nad głową
uczysz przykazań
znów mam być grzeczną dziewczynką z obrazu
z bukietem słoneczników

pamiętaj
dzieci lat osiemdziesiątych mają we krwi walkę
a w oczach nadzieję i wiarę
nie wywieszam białej flagi kiedy płoną kolejne domy

jestem odkrywcą
na twojej twarzy nie rozbiję atomów by poznać prawdę
podam ci skrzydła nie lepione z wosku
niczym wolny ptak wzbij się w górę

ucichnę
wprowadziłeś godzinę milczenia

 

 

 

Niepoprawnie zakazane chwile

 

Niedopałki. Czasami tyle zostaje, gdy chce się więcej. Nie smakują
sny, którymi przyszło się cieszyć na chwilę. Myślisz, że nie czuję,
nie mam taktu. A ja staram się nie zwariować, gdy wariuję. Mam dni,
których nie ma i kilka dreszczy na nagim ciele pod gorącą pieszczotą.

Upijam się smutkiem albo na smutno. Niech myślą co chcą Ci, którzy
nie znają przyczyn. Zdawkowe kilka słów ma wystarczyć. Zastąpić
pustkę w butelce po piwie. To mam na wyciągnięcie ręki każdego
wieczoru. I szaloną myśl, że na innej skórze tańczą rozgrzane ręce.

Zaspakajam siebie zapachem. Sweter nie prany, by dłużej otulał cicho
zwątpienie. Migawki przeszywane szybkim oddechem. Za mgłą oczy.
Minuty zmieniają się w godziny. Czekam, jak na spóźniony pociąg,
a on zmienił tor dążenia do celu. Niepotrzebny w kieszeni stary bilet.

Mam obraz pod zamkniętymi powiekami. Ten niedostępny codziennym
spojrzeniom. I szept, który chce krzyczeć rozrywając ciszę. Nie płaczę,
choć palą oczy. Wiem, zawsze jestem na wyciągnięcie ręki, jak drzazga,
która wbiła się bez zapowiedzi. Każdy kolec wyciąga się szybko.

 

 

 

 

Sylwia Kanicka – 1980, zamieszkała w Rudnikach, na skraju województwa opolskiego. Absolwentka: kilku różnych uczelni wyższych na kierunkach humanistycznych. Autorka dwóch zbiorów wierszy: Bez twarzy (2016) oraz Tańczące morały (2019). Publikowała w: „Antologii Poetów Polskich 2017” i kilku antologiach wydawanych przez serwisy internetowe oraz w czasopismach: m.in. „Rzeczpospolita Kulturalna”, „Projektor – kielecki magazyn kulturalny”, „Wytrych”. Redaktorka portalu Współczesna Polska Poezja (FB), gdzie promuje najnowszą polską poezję. Recenzentka, jej recenzje umieszczane są w serwisach: Pisarze.pl, poecipolscy.pl oraz WPP. W wolnej chwili fotograf.

PODZIEL SIĘ

Do góry