maiestatis singulairs
galaktyka wiruje mi w czarnej kawie
i trwa kilkanaście sekund
stary stolik stoi
w kącie pokoju i
odbarwia się na drogomleczno
co dziwi jeśli wziąć pod uwagę
nasze wegańskie skłonności
laktoza lauduje
(ja) chcę pisać
znajduję spokój w głębi
jako galaktykocentryk vel
mizogin i mizoander czyli
mr. mizantropuj ode mnie w podskokach
wielość idzie w wielość
(ja) idę do bazy pod kocem
schowam się w niej o ile
okażę się wystarczająco pojedynczy
żeby się tam zmieścić
kinky ego
może
złapię ją za kostkę
tę kostkę, która zaraz eksploduje ze złości i
zostawi czerwono żółte plamy wkurwu na ścianie
– lepiej się nie wychylaj z tą kostką –
ściśnij ją za pośladek czy cycek jak zwykle
– lepiej nie ryzykuj kostki –
złap ją za pień mózgu
i trzymaj tak długo
aż z orgazmicznie wywiniętymi oczami
przyzna ci sakramentalne
masz rację kochanie
aż od konwulsji przez torsje do zgadzamsięztobą
wyewoluuje w odbicie twojego ego
folia Eva jest rozciągnięta bardziej niż niejedna Kryśka
na maszynie na której,
podczas nocnej zmiany,
ciałem tnę i będę ciąć
paulę gabi czy olę
jeśli utnę sobie rękę
znaczy że
najwyższa pora zmienić pracę
dobrze że
nie jestem przywiązany
fotowoltaiczny odrzut owiec
odpad śmiecia na szeroką skalę
zostawi ślad na mapie nieba
mapie marzeń
siatce kaligraficznych odwzorowań
projekcji wizualizacji
normalizujmy zanik norm
w społeczeństwie ścinek i skrawków
nie obrażaj mnie
nie obrażaj mnie
bo się
przeobrażę
razem z rybim oddechem wystrzelę w eter nieme fontanny enigmy
zepsuję się tak jak psuje się stary gramofon
„prze prze przestań mnie po po po poniżać”
będzie świetnie. będzie kompletnie. będzie
cebula za 49 pensów, obiecuję, tylko teraz się
zamknij
a ja pójdę spać
po czym wstanę
po czym pójdę spać i
wstanę
odgryzę sobie prawą płetwę
i będę pływał w kółko
do czasu aż otworzysz swoją wielorybią paszczę
pochłoniesz mnie razem z całą resztą planktonu
i bardzo dobrze
widzisz?
też umiem cię przeobrazić
mężczyzna który nie sprzedał świata
na kolację była cebula prażona z petem;
na śniadanie wystawiam mozzarellę w składzie
regulator kwasowości: kwas cytrynowy
vs.
bułka w składzie bułka
transfer z lidlowej półki na talerz za niecałego funta
uznaję to okno za udane czyli
mam kurwa syndrom biedaka
a w san francisco mają podobno pomarańczowe niebo
i torby marmont w dłoniach.
Ja marymont w głowie podczas trzepania kuca w zakładowej łazience.
Jestem tym gościem który sprzedałby świat
gdyby tylko znalazł się jakiś kupiec
Szymon Domański
(ur. 20.01.1997 r.) – z pochodzenia Nowodworzanin, z zamiłowania Warszawiak. Z zawodu nikt ważny. Człowiek na pół gwizdka. Brak wygranej w konkursach poetyckich całkiem logicznie tłumaczy tym, że w żadnym nie startował. Publikował w „Akancie”, „Stonerze Polskim” czy „Obszarach Przepisanych”. W latach 2016-2019 mieszkał w Warszawie, mieście, które stało się fundamentem jego inspiracji do wierszy zebranych później w debiutanckim tomiku poetyckim o tytule „Widzę Cię i pytam dlaczego?”. W roku 2019 poeta wyemigrował do Wielkiej Brytanii, którą bardzo szybko udało mu się znienawidzić co dało inspirację do pisania kolejnych wierszy. Pracuje nad drugą książką poetycką, która ma się ukazać w 2021 roku. Jeśli chodzi o twórczość, chciałby pisać flakami, póki co udaje mu się tylko długopisem. Mimo to stara się zbytnio nie odchodzić od naturalistycznego stylu. Miłośnik „Gwiezdnych Wojen”, piosenki „Hey Joe” oraz Williama S. Burroughsa. Można go znaleźć na instagramie pod nazwą: hey.joe.s.burrougs.