Chłopiec, który wiele myślał o błędzie,
jakim były narodziny, po pięćdziesięciu latach
postanawia naprawić swój błąd.
Kategoria: Poezja
Kupić hektar ziemi trzysta
Pięćdziesiąt złotych za metr tylko po to,
Żeby nic nie zmieniać.
Ogniki papierosów zbliżają się do siebie.
Jeden czerwienieje na widok drugiego.
Po zbliżeniu nastaje apatyczny spokój.
nie możemy być głusi na fakt
że ten biolog
doktor honoris causa uczelni w trieście
ma jeszcze swoje zęby!
Dzisiaj życzę ci dobrze i krótko, najlepiej z daleka.
spedałowałem pół świata
drugie pół widziałem
zbyt mocno wgłębiłeś się
ostatni oddech zanim
wycharczę imię ubrana w dym
państwo wyrasta z lufy karabinu
w polu bez jęku
podjęte decyzje
dotrzeć do skóry i zacząć podszywać się
pod ciebie, skoro już na wstępie obiecałyśmy sobie
zaborczość
Przepastny pustostan nie wchodzi w rachubę.
Usiłuję wytłumaczyć sobie
w kilku słowach, że to nie dotyk,
a pamięć po dotyku zjada mi skórę i skamle.
zawsze zasłaniam tyle, żebyś chciał zobaczyć
wszystko.
Państwo ma czarne sondaże i białe miasteczka.
Pieni się pod czerwień. Się spełni w nie-pełni
Inna wersja wciąż zmieniającej się
historii.
Bella confusione,
bella confusione!
Pracuję
dla państwa w kulturze, państwo zdejmą buty.
szpaki w marcowym szronie
dzioby tępo bijące o grudę
o pół struchlałego robaka
Zmienne tempo jednoczesnego rozpadu i scalenia. Niepochowane cienie
Łamane przez żerdzie i krawężniki wpełzają pod uszczerbione progi,
I spiesznie rozchodzą się po zamurowanych korytarzach, jak rozsiew
Czerwi, pulchnego prosa minut, w tym okręgu przepalanym iskrami rwanych
Tchnień.
Mogłem kurwa biegać
codziennie wieczorem,
ze smart watch’em w dupie
i brodą do kolan
uczucia macierzyńskie są sprzeczne
tylko ile kobiet się do tego przyzna
i czy nie po to by dobrze sprzedać skandal
za te pieniądze potem wykształci dzieci
Coś tu nie żyje, ktoś jeszcze oddycha.
Sprawa jest dziwna, sprawa dziwnie
śmierdzi. Ci, co zostali, nie są jeszcze
pewni, po kim mają płakać
zjednana na chwilę
z harmonią dźwięków
tak bliskich
że można dotknąć
każdego ścięgna
Po kraksie, po pełni, po ciepłym miesiącu.
Wiersz, który czytałam z obowiązku i wciąż znam
na pamięć: musiałam wiedzieć, że kroi się wtedy
na zaś.
wszystkie twoje spodnie które właśnie
wyjąłem z pralki wyprały się w taki sposób
że nie trzeba wsadzać rąk w sztywne
nogawki by przewlec je na drugą stronę