Ciągle boso
Kategoria: Poezja
moje wyludnione spojrzenie
zobaczyłam kości naczynia
po cholerę rzucać kamieniami w księżyc?
o całym bożym świecie zapomnisz
Prezentujemy fragmenty ostatniego tomu Autorki
Z okna nie widzę wojny, pokoju też nie
patrzę światu w zimne zanadrze
kiedyś zdechniemy przez śliczne buzie
przeciekał ci przez zstępnicę a następnie czakrę podstawy
Zatonę jak statek
Jak przeklęty statek
Bezpański pies układa ciało do snu.
postanowiliśmy to zakończyć
Trochę dłużej
Trochę czulej
algorytmy nie są sprawiedliwe
ale walczą o naszą wolność
słownik nie zna końca
Z daleka dolatuje skrzyp
dźwigów, które wcześniej rozpoczęły pracę.
Oblizywać palce klejące od taniego dżemu truskawkowego
Po szóste – wojna
będę handlowała swoim brzuchem
całkiem spoko opcja ta egzystencja
Piszę do was z dni trosk
białe korytarze schną po codziennym
rozlaniu krzepkiej krwi
Absolutny debiut
pamięć merda ogonem
Zmarł Janusz Styczeń
w gruz je wali człowiek, homo sapiens dziki
Dlatego wybuchło tyle konfliktów
damy się nimi zbombardować
patrzę na ciebie dziewczyno
na własnego ciała wytrzymałość
co może zrobić jeden zły człowiek na szczycie stu czterdziestu milionów
a miały być pust wsiegda
Biedny. Wieniedikt.
weź mnie za rękę i chodźmy na łąkę
nóż ma być bezszelestny a jego połysk giętki
Obecna inwazja jest przedsmakiem prawdziwej
katastrofy.
daremne przekleństwa przeciw
ludzkiemu świństwu
w końcu została statystyka
plastikowy dym
którym trujemy z oszczędności
zamiast skakać z balkonu
w przypływie radości
wokół trwa akurat kolejna wojna światła
swój kij składam w twoje ręce
potrafię być delikatny i dokładam starań
zwilżasz winem perfekcyjnie wykrojone usta
bez paginy
dzień zaczyna i kończy się ciemnym niebem
Z wody powstałeś, więc staniesz się w końcu pustynią.
mieszkać, gdzie nikt nie mieszka
Otwiera się właz, kończą się rozmowy.
pośród krowich czaszek zbudował
przez dwa tygodnie nie wyrzucać nic
Zerżnąłem z Ciebie, Panie
Dotyka miękko szarej twarzy.
W drodze na Suchą Górę
po alejce obok jedzie kask i rower
lista regularnie i metodycznie wydłuża się
siwiejemy razem
W ciekawości bez horyzontu
Piliśmy z jednej szklanki
To tysięczna publikacja na naszej stronie!!!
Na gumy podobieństwo dasz ciała.
wszystko staje się celem
Tak przemijało tu życie.
nie odnawiać skończonych rozdziałów
leśniczy nazywał się Zadura
Niech nie musi w lesie, w norze,
Cierpieć srogich upokorzeń.
Z prochów
powstaję i jestem. I się obracam.
niemożliwy świat
Celujesz
wskazującym palcem
bym nie wyparowała znienacka
Ale nie patrz na mnie kiedy skończysz.
Zapowiadamy nowy tom poetycki. Debiut!
Nie chcę nim być
mówić pewnie drżeć w środku
cierpki zapach kuźni
ręce wędrują podwójnym portretem
Podglądam nagą dziewczynę, która bierze kąpiel w jeziorze.
w pozornie przyjacielskim uścisku obowiązuje zakaz
Czy pamiętasz naszą ławkę w parku?
Granice. Granice.
zakątek poetów na Père-Lachaise
Czy zaniechał tych pytań, czy zadawał inne?
Czy było to chwilowe, czy miało trwać nadal?
z kieszeni wystają sonety Szekspira
i śrubokręt
Rościsz sobie prawa do moich tkanek a nawet nie potrafisz im dać przyjemności
Trzymajcie się dziadersi
Każdy atom przekazuje szyfr.
jutro będzie takie jak wczoraj
płynnym językiem mówiąc
Oddaj ostatnią koszulę
kobieta w której zanosi się na październik
ścina włosy
nawet słynny amerykański gitarzysta
połykam słońce
dlaczego muszę oddać moje ciało
kupuję bo mogę