Warsztaty były dla mnie najlepszą możliwą półkolonią dla dorosłych.
Tag: Stajnia
stworzyły cyrkową figurę balansującej na swoim życiu kobiety z brodą
Zasady są jasne. Nabór do Stajni 2!
Ojciec mówił, że nigdy nie znajdę męża.
Mama była lekka i przypominała rachityczną gałązkę.
Milicjant widział konary drzew, otwarte jak rana niebo nad nimi i pełzł w stronę światła.
Podobno takie osoby zawsze chcą być na pierwszym miejscu.
I choćby nie wiem, ile ich było w rzeczywistości, każdemu towarzyszyło już uczucie nadchodzącej straty.
Oboje poczuli irytację, lecz nikt z nich nie wypowiedział ani słowa, tylko krzywe kółka od wózka zaskrzypiały na nierównej kostce.
Matka z twarzą rozciągniętą w dziwnym grymasie.
Miała wrażenie, że po wszystkim przychodzi tu mężczyzna w zgniłozielonych gumiakach i fartuchu, wyciąga szlauch i zmywa krew i wydzieliny.
Do mnie zaś dociera wyłącznie jego mina.
Oznacza to dla mnie zmianę w podejściu do pracy, gdzie samo postrzeganie świata i rzeczywistości nie staje się pretekstem do pisania, ale wstępem do analizy.
„Zaufaj czytelnikowi” – to zdanie, które często pada podczas warsztatów. Długo nie mogłam go zrozumieć.
„Stajnia” spełniła więc moje oczekiwania, które były błędne.
Dzięki temu moja opowieść zmieniła wiele napięciowych punktów, gdzie indziej położyłam akcenty, a bohaterowie zyskali prawdziwe skóry, rany i blizny.
Ważniejsze okazało się to, co te warsztaty zrobiły z nami, uczniakami.
To, z czym zaczynaliśmy, różni się od tego, co mamy teraz.
Pisanie powieści to wielka przygoda, tak. Takiej przygodzie trudno nie ulec.
Ten eksperyment nie jest dla każdego i każdej, więc nie polecam szerokim gestem.