za językiem
Kategoria: Pismo
Wawrzek bardziej pasuje składniowo.
Nie jestem święty, więc nie świętuję.
Marta Kucharska pragnęła pokazać, jak działa nasza wyobraźnia.
lekko wyblakłymi farbami na pożółkłym papierze
chcę po prostu obejrzeć obrazy
Zdrowiej wcale nie chcieć.
pili mnie jak słodki nektar
bo ja tak mówię i tak być musi
nad zabetonowanym brzegiem rzeki
ktoś lata temu nacisnął jeden przycisk
ze złamanymi skrzydłami
I cóż, że surma w niebie gra
gdzie jesteś
ogrzewam kamienie
jest tylko okruchem opowieści
z tomu „Rebelia”
trawiąc szlachetne niegdyś słowne nawyki
zabawkami między deszczem
że takie szumiące
to już siódmy wers i nic
poezja XXI wieku
I ruszam razem z przeznaczeniem.
marzenia zadają cios
bardzo jasne włosy
jak nabój
ołówkiem przewijam kasetę
czarna niczym ja
choćby miała smakować octem
fundament przeżarty od gąb
Matka nie chciała patrzeć na to wężowisko.
Teraz jestem sama i nie jestem sobą.
trzecia rano od zawsze godziną samotnych mężczyzn
czuję, choć nie powinnam
w rękach odłamki
ten beztroski dziecięcy
idzie koniec języka
Łatwiej się nie da
Słowa, które lądują na papierze i mogą być niczym, tylko skazaną na zapomnienie zabawą.
tej jesieni będą strzelać z latawców
armia was całą armię nas
ma zamiar zmieść ze sceny
Zgodził się.
wataha trzydziestu wilków pojawiła się w okolicach Jaszkowej
Ale jaki to ma związek z moimi wierszami?
siedzieliśmy anonimowo lecz blisko
pierwszy był tu Bóg
na ulicach, gdzie chyba obecnie najbliżej można poznać istotę prawdy o współczesnym życiu ludzkim
Płyną tam dwie rzeki, Cholesterolu i Testosteronu
Wypłakała rzekę, a on zwinął żagle.
tym jest dla mnie ta przygoda
Nie wygląda niewinnie, prawda?
To jednak nie była moja sprawa
ludzie tacy jak ty
przez chwilę jesteśmy tylko my dwie, ja i ja
każdy ruch wygeneruje jakiś układ
trzymając cię za poły
na skórze twoje kroki
Trzymaj mnie mocniej
Okazało się, że bohater najważniejszej powieści nie tylko XX wieku – „Procesu” Franza Kafki – Józef K. nie został jednak zamordowany. Zamieszkał przed II Wojną w Mikołowie, w dzielnicy Reta.
Po co szukać na wszystko nazw, po co od czegoś zaczynać.
zasada takiego zdania jest niepochwytna
W jej głowie twój zapach szumi
Na górnych pomostach
im bardziej lgniemy do przyjemności (tekstu i poza-tekstu), tym większa szansa, że skończymy złamani, podeptani, wywiedzeni w pole
Wyobrażam sobie światło pozwalające przeczytać mi podstawę prawną, która mnie uratuje
Czy stary musi tu chodzić tak z rana?
chłodny wartki strumień płynął przez jej ciało
miłość istnieje
Może jakiś wiersz, co? No, wiesz, taki, który uratowałby świat?
było już legendą
jestem zajęta i nie mam nic
Poeta wyrzuca śmieci, mocuje się z zamkiem.
naszych czekających na nieuchronny koniec
na wieś, w las, nad rzekę
strain and enmity
nie było miejsca na niewinność
ratuj mnie kto może
nie trzeba mott
gdzie wiersze czują się dobrze i są szczęśliwie
wbiec na górę po ruchomych schodach poruszających się w dół
wyblanszowane lica
co my tu robimy?
Płaci się haracz z czasu rutynie
Płoszczynka ma postać skończoną
szybkość roślin
gdzie nawet nie przechodzą psy
Wiatr dmie szyderczo.
szlag trafia głębię
Przypadek czy analogia?
słowa bezwietrzne
wpompowali
Odpaliłem ostatniego papierosa Jin Ling, marzyłem dalej o końcu świata.
Będą mogli się na siebie porządnie napatrzeć.
kto następny
zanim dogonimy światło
Kto nie pracuje i tak musi się ubrać.
Nikt nie przyniósł kwiatów
im mniej, tym lepiej.