i jeszcze wciągnąć świat
Tag: Karol Maliszewski
W książce jest taka scena w knajpie, gdzie spotykają się wszyscy i każdy mówi w swoim języku.
tu są obrady do ciężkiej cholery
wchodzi się do czyjego intymnego świata, towarzyszy się odkrywczemu językowi i oryginalnej wrażliwości
Wykroić odpowiedni, miarowy rytm i poddać się mu – jak upływowi czasu.
Paradoksalna siła szeptu i zaraz potem milczenia.
Wkrótce zatęsknił za tym, żeby ktoś się jednak pojawił.
Coraz cieńsze szlafroczki, tego jednego był pewien.
Świętej pamięci żona stawiała sprawę jasno i po katolicku: w łóżku można robić tylko rzeczy czyste.
Śmierć się przechadza wzdłuż ogrodzenia, nic sobie nie robiąc z zaostrzonych sztachet. Pies jej niestraszny i dwa wilcze doły. Już odbija się w szybach, w łazienkowym lustrze.
Realne życie wymaga nierealnych zabiegów
Nawet czytając tak piękne wiersze, bierzemy udział w jakimś rozrachunku. Społecznym, politycznym, historycznym. Tym bardziej bierzemy.
To będzie nietypowa odpowiedź, ale jedyna prawdziwa.
Warto być!
Trzeci odcinek wyimków dokonanych cudzą ręką.
Prawda orgazmu i czytania gazety, wychodzenia ze śmieciami, stania w kolejce, drapania się po tyłku. Przy okazji miało wypłynąć i znaleźć miejsce w poezji coś wstydliwego, trywialnego, podobno nieważnego, odkładanego na bok. Na przykład coś takiego jak oglądanie pornola.
Tu już nie dyskutuje się, popijając alkohol, tu staje się w obronie racji, świadcząc własnym ciałem, pełnym zaangażowaniem fizycznym. Niczym Zaratustra, który wybrał góry, lasy, odludzie, bohater bije się za miastem.
szpaki w marcowym szronie
dzioby tępo bijące o grudę
o pół struchlałego robaka