Niewybaczalne, lecz typowo ludzkie, marnotrawstwo.
Kategoria: Proza
Odgryziona głowa wyglądała jak sztuczna.
Ktoś nie przeczyta moich tekstów, to przeczyta inne.
Nauka nie istnieje!
jakbyśmy nie mogli załatwić tego inaczej
Muszę iść do kościoła
tym śladem chodzi szum
moje ciało mówi mi, że więcej nie mogę
Zaczekam tutaj na twoje kroki.
ból tych wszystkich wypowiadanych zdań
Kiedy zakonnica opuszcza klasztor
To już.
człowiek nigdy nie odnajdzie drogi do domu
chwiejnie i pewnie, stanęłam na własnych nogach.
Nikt nas nie uczył siostrzeństwa.
Komu polać?
Przygotowałabym mu coś.
niemal zaskoczona jej zajadłością
stworzyły cyrkową figurę balansującej na swoim życiu kobiety z brodą
Ta również nie.
gdzie śpią słonie
Kolejna dwójka bohaterów właśnie wyruszyła ku przygodzie.
za mamę, za babcię, za brata
gorąc oblizuje miasto swoim jęzorem
robiły rzeczy niezniszczalne
krwotok z przełyku
Czy u państwa wszystko w porządku?
Za każdy grzech zapalałem zapałkę.
Gorzka ta kawa.
ktoś lata temu nacisnął jeden przycisk
Matka nie chciała patrzeć na to wężowisko.
Słowa, które lądują na papierze i mogą być niczym, tylko skazaną na zapomnienie zabawą.
Zgodził się.
Okazało się, że bohater najważniejszej powieści nie tylko XX wieku – „Procesu” Franza Kafki – Józef K. nie został jednak zamordowany. Zamieszkał przed II Wojną w Mikołowie, w dzielnicy Reta.
Czy stary musi tu chodzić tak z rana?
chłodny wartki strumień płynął przez jej ciało
Może jakiś wiersz, co? No, wiesz, taki, który uratowałby świat?
Odpaliłem ostatniego papierosa Jin Ling, marzyłem dalej o końcu świata.
Będą mogli się na siebie porządnie napatrzeć.
zanim dogonimy światło
Nikt nie przyniósł kwiatów
na niedzielę na łódki
Zbierało mi się na wymioty, kiedy ubierałam ją po raz pierwszy.
Kanion zaczął drastycznie się zwężać i szarzeć.
Zaraz, zaraz, ale tak właściwie kto jest tu prawdziwy?
Chłopaki przytakują, a ja myślę, że wolę go zabić sama.
Trzeba wejść na najwyższy drapacz chmur i sieknąć z karabinu maszynowego po gwiazdach.
nie pamiętam straszniejszej nocy w moim życiu.
Kolega-kaloryfer hałasuje, zagłusza wybuchy. Śpij już.
Żyjecie? Ja już w Polsce.
Mam 32 lata i lekki autyzm.
Nie mieszczą ci się pięty, stoisz na gównie
usłyszał sygnał wraz z piosenką
Oni mieli muzykę, ja wiersze, ale żadne z nas nie miało pieniędzy.
Moja żona to mądra kobieta, nie majstrowała przy mnie zbyt mocno i zawsze byłem jej za to wdzięczny.
O mężczyźnie wiele mówi to, jak obchodzi się z kwiatami, kiedy wpadną mu w ręce.
Pamięci Lecha M. Jakóba
Tak jest, kiedy w pośpiechu wskakuję w robotnicze ciuchy i słyszę przez otwarte okna, jak ci, którzy zarządzają czasem, ćwiczą na trąbce, klawiszach, gitarze, gardle.
W tym dniu mężowie i kochankowie otrzymują kwiaty i słodycze.
Ostatnie zdanie jest niepotrzebne, ale tworzy fajną relację.
Ojciec mówił, że nigdy nie znajdę męża.
Mama była lekka i przypominała rachityczną gałązkę.
– To tak można? – zapytała cicho.
Ponoć mężczyźni, kiedy idą wieczorami, nie boją się niczego.
Milicjant widział konary drzew, otwarte jak rana niebo nad nimi i pełzł w stronę światła.
Podobno takie osoby zawsze chcą być na pierwszym miejscu.
Podał mi kod do drzwi magazynowych o numerze sześć.
I choćby nie wiem, ile ich było w rzeczywistości, każdemu towarzyszyło już uczucie nadchodzącej straty.
Wspomniałeś też cicho, że czekasz na wieloletnią, jeszcze licealną narzeczoną.
Oboje poczuli irytację, lecz nikt z nich nie wypowiedział ani słowa, tylko krzywe kółka od wózka zaskrzypiały na nierównej kostce.
Matka z twarzą rozciągniętą w dziwnym grymasie.
Zaproponował koledze herbatkę, cygaro, kawałek przepysznego ciasta oraz wspólny wieczór na rozmowach i koniaczku.
Miała wrażenie, że po wszystkim przychodzi tu mężczyzna w zgniłozielonych gumiakach i fartuchu, wyciąga szlauch i zmywa krew i wydzieliny.
Mój ojciec wierzył, że dobry bednarz obroni się sam.
Nie wykręcaj się, tylko przyjdź. Dowiesz się, w co żeś wdepnął.
Wsłuchiwali się w melodie z lat osiemdziesiątych. Pliszka kiwał głową na boki. Mulat do góry i na dół. Soska zrobił dzióbek i świszczał. Student położył głowę na stole, pukał palcami w blat. Dżindżer też chciał potrwać w tej disco ciszy, ale po trzecim piwie jego mózg zawsze był pobudzony.
Poemat prozą
tanio i na odludziu, jednak coś wisiało w powietrzu
Ludzie, by przetrwać, potrzebują przytulenia.
Nielegalnie pochował prochy starca na cmentarzu na górze, po tym, jak nie mógł załatwić pozwolenia. Żałuję, że nie mogłem być na pogrzebie.
ja wszystko uniosę
nie uronię ni kropli
Pozory są dla zamaskowanych, a ja moje maski przepaliłam.
Wieje silny wiatr, mam nadzieję, że nie wywieje całego ciepła z domu, tata dołoży do pieca.
Szukał jej wszędzie, biegał jak opętany tam i z powrotem.
Pod palcami lodowate, strach dotknąć językiem.
Odda jej wszystko, chce mieć tylko święty spokój.
Po każdym zgięciu możesz dopisać kolejne zdanie, na końcu to rozprostujemy, przeczytamy na głos historię.
Przeżyje się tę noc, a potem się zobaczy.
Nasze wychodki czekają na odhistoryzowanie.
Wkrótce zatęsknił za tym, żeby ktoś się jednak pojawił.
Coraz cieńsze szlafroczki, tego jednego był pewien.
Świętej pamięci żona stawiała sprawę jasno i po katolicku: w łóżku można robić tylko rzeczy czyste.
W jej oczach jest tyle zdziwienia, jakby nie mogła uwierzyć, że ktoś może nie rysować. Mieć taką możliwość i z niej nie skorzystać.