Ej, ty stara krowo, chodź no tu!
Kategoria: Proza
Miałem jeszcze butelkę schłodzonego Goldstara oraz niewielki balkon w pokoju, z którego widać było plac Zion oraz kawałek deptaku Ben Yehuda.
Pomóż mi umrzeć. Oni już i tak mnie nie wyleczą.
Ale od czasu do czasu robili to, ponieważ zmysł dotyku, którego im tak brakowało, był zbyt wielką pokusą, aby w ogóle z niego zrezygnować.
Mógłbym napisać podanie o zwrot mienia.
Ja cię mamusiu odczaruję, wezmę różdżkę i odczaruję.
Bania była pozytywna i awersja minęła.
Po ostrzyżeniu głowy przychodzi kolej na wypalenie włosków w nosie i uszach. Jeszcze omiecenie karku.
Polska ma bogatą kulturę i biednych artystów, przecież to logiczne.
Pamiętam, jak pokłóciłem się z babcią o Jimiego Hendrixa.
Kowalski dostał przepustkę na wieki
bo oto złamali cię, złamali nawet Sarminiego
Na końcowym przystanku czekał młody mężczyzna.
„Hello darkness, my old friend”
Widzisz księżyc i chce ci się wyć do księżyca, ale jakoś inaczej.
Widziałam tylko ich oczy w lustrze.
Miłość nie lubi kombinezonów, których nie musi nosić.
Mogłam patrzeć. Chciałam patrzeć. Chłopcy przy tym żartowali w niezrozumiały dla mnie sposób.
Wszystkie te chwile znikną w czasie, tak jak sól w wodzie.
Nic dziwnego, że TAMCI wtedy zdobyli władzę! Skoro głosowali na NICH jeszcze więksi idioci. Tacy jak WY!
„Tylko żebym, Boże, do końca wytrzymał, nie wymiękł. Już niedługo”.
Czytelnia miała swoje zasady. Żadnych kobiet.
To my z tego lasu chyba nigdy nie wyjdziemy.
Ulica jest pusta i pusta, przestało być ciepło
Zaraza zaczęła się jeszcze tego samego popołudnia od Julka.
Pamiętam, że moja mama i babcia nosiły jeszcze halki i pół-halki.
Nie potrafiła przypomnieć sobie jego smaku.
jak dorosnę, to zabiję tatusia
„Szalejów” Macieja Bobuli już dostępny na naszej stronie.
Myślałem tak intensywnie, że czasem zapominałem, żeby nie brać jedzenia prawą ręką.
Maria Falconetti PRL-u
Może ręka nie ma łez, może cofa wodę. Może tylko drewno być tu nikim, może nuci nad wystawą z hebrajskimi literami.
W dużym łóżku, co już wiele widziało, zastękały sprężyny.
Debiut prozatorski Tomasza Ważnego „Na kanwie” już dostępny na naszej stronie.
Fragment opowiadania „Trio” z tomu prozatorskiego „Na kanwie” Tomasza Ważnego.
Fragment opowiadania „Spuścizna” z tomu prozatorskiego „Na kanwie” Tomasza Ważnego.
Aż błoto spod wykoślawionych łapci pryskało i świeżymi plackami przyklejało się do tuniki po samą rzyć.
Sen erotyczny z białą kotką. Nie wiedziałem, co myśleć.
Nie ja wlewałem wodę do tego morza. Nie ja budowałem łódkę. Ja tylko płynę.
„Transmigracja” Radosława Wiśniewskiego już dostępna!
„Irga karmiona przez lawinę” Marty Kucharskiej już dostępna na stronie www.wydawnictwoj.pl
Skąd się tu wzięłam?
Czasami żałuje, że nie zaszła z nim w ciążę.
Wróciła bez lewego sutka.
Fragment powieści „Transmigracja” Radosława Wiśniewskiego
Trudno orzec, na czym polega mistrzostwo języka Jacka Bieruta, ale łatwo to poczuć. Wystarczy czytać. Nie znajdziecie odpowiedzi, jak autor to robi, ale bez trudu odnajdziecie się w tym, że płynie nie tylko tekst, że wraz z nim płynie wszystko, również czytelnik. I nigdy nie płynie donikąd.
Chcesz się pobawić z mamą? Będziesz Zeusem. Mama będzie Kronosem.
Opowiedz mi coś strasznego albo mnie zerżnij. Albo to i to.
Szczupły, blady młodzieniec siedzi przed skromną widownią i czyta, nisko pochylony nad maszynopisem.
Ale na ten słoiczek zwrócił uwagę, bo zrobiła śmieszny błąd: „Grzypki marynowane, 2005”.
Przynoszę filiżanki z przeflitrowaną wodą na noc, układam się do snu w pozycji duża łyżeczka obok niej, małej łyżeczki, dzisiaj ona jest małą łyżeczką.
Nowe pisobiegi – warknął pod nosem, zmierzając w stronę betonowego blokowiska.
Gdyby nie to, że mam wątpliwości co do dotykanych przedmiotów, uznałbym, że dotykam sedna sprawy
Czytałem, więc Wisłocką, kiedy mogłem, licząc, że każda z moich niespełnionych miłości poczeka, aż pewnego dnia nabiorę stosownej dla dzieła wiedzy i śmiałości.
Tulę w ramionach Polski seks.
Widziałem dzięki Rżerzuszanom przyszłość i przeszłość, wierzę jednak, że wszystko da się jeszcze zmienić na lepsze.
Religia to trochę jak naprawianie wszystkiego za pomocą taśmy samoprzylepnej
Rano, kiedy wracałem do domu, pachniałem jej perfumami.
Jest w moim życiu ktoś jeszcze i jestem przerażony, że więcej jej nie zobaczę.
cmentarz by tam nie pasował
Kobieta wyglądała na przestraszoną. Ale jedno spojrzenie wystarczyło.
produkowała więcej i więcej iluzji, tlenu wieku
Ale od razu mówię, że nie będziesz uradowany tą informacją.
zdruzgotany przyjął do wiadomości, że jego matka nie ma na imię “mama”
No więc każdy jest inny, ale jak macie wiedzę i gaśnicę typu B, to poradzicie sobie bez problemu
Miasto Królów Polskich musi pozostać w naszych rękach.
Pancerzyk mojej ciotki wydał mi się nagle pusty, bo zdałem sobie sprawę, że jej samej dawno już wewnątrz nie ma.
Myślę, że niezrozumienie jest błogosławieństwem, cudem, na który mogą pozwolić sobie tylko ludzie wolni.
Podszedł do budy i kopnął ją, wydając przy tym przenikliwy jęk. Buda zakołysała się, deski upadły na ziemię.
Na jej wycieraczce leżała koperta.
Szachida! Islamistka! Terorystka! Zabójczyni!
Wszystkieo najlepszeho z ohazji kobieeeeeet!
Na początku jest to miłe, podrażnia delikatnie zmysły i zaczynasz jak dym kadzidła unosić się do nieba, zanosząc modlitwę, żeby choć raz w życiu zobaczyć towarzyszkę swej podróży zupełnie nagą.
niezła niunia, ale życia u nas na wsi by nie miała
31 sierpnia 1993 r. Litwę opuściły ostatnie radzieckie jednostki wojskowe.
Wszystko przez to, że Klaudia zmieniła pracę.
Można w końcu powiedzieć mu prawdę
Za trzy tygodnie będę boginią seksu. Muszę się przyłożyć, bo wykupiłam grupon tylko na miesiąc.
Dalej wydarzenia toczą się w przyspieszonym tempie.
Jestem po trzykroć bezdomny, jako Czech w Austrii, jako Austriak pośród Niemców a jako Żyd
Wilkołactwo powszednie dni naszych i nocy egzystuje w ukryciu.
Prawda może być wszystkim.
Rozumiesz też, że jesteś tu i tam, w przeszłości i teraźniejszości.
Jeszcze nigdy nie odważyłam się przestąpić progu tej samczej popeerelowskiej jaskini.
zmarła szybko i jej trumną bili o próg, żeby tu nie wracała
Wstałem, otrzepałem rękawice i spodnie. Czapkę szlag trafił po drodze.
No cóż, bywa.
Nie dla niej to całe hygge, te wełniane skarpety i koce wydziergane przy kominku.
W pewnym momencie zobaczysz nad sobą twarz młodej pani chirurg
Przychodzi tu taka po marchew – zawsze za nią ta matka krok w krok drobi, wiecznie zatroskana. Ludzie nie widzą, nie zwracają uwagi.
To denerwuje zmarłych
Coś jakby prostata, ale jednak jakoś tak inaczej.
„K Esej podróżny”, najnowsza eseistyczno – podróżnicza książka Andrzeja Niewiadomskiego, już dostępna na naszej stronie.
Każde z takich miejsc mogłoby mieć swoją epopeję, ale – błagam, nie myślcie o tym w ten sposób – nie historyczną, lecz fikcję przestrzeni, doskonale skomponowaną, obmyśloną z detalami.
Stęchlizna, a może jakaś tradycja, a może ludzka natura – myślał – są tu tak lepkie, że bardzo trzeba uważać, by nie osłabić w sobie woli podróży.
A potem pojechałem do Żółkwi sam; właściwie chyba nie do Żółkwi, ale się oszukiwałem, że wyłącznie.
Któż pochyli się razem z wami nad miejscem, któremu nie poświęca nawet linijki popularny przewodnik?
Widocznie tak musi być.